Czego brakuje Polakom do społeczeństwa obywatelskiego?

We wpisie W Polsce zniszczono więzy społeczne między Polakami zdiagnozowałem stan Polski i Polaków. W wielu komentarzach pod wpisem, czytałem: zgadzam się, tak oceniam Polskę. To smutne, ale moja ocena jest prawdziwa. Ci co mieli odwagę przyznali to, pozostali udają, że problem nie istnieje. Wiele osób komentowało, że to nie Polska, a Polacy są w złej kondycji moralnej. Ja nie oddzielam Polski od Polaków. To myślenie prowadzi na bezdroża. Polska może mi zrobić każdą niegodziwość, bo odpowiedzialni są Polacy? Takiego myślenia nie uznaję za słuszne. Polski nie ma bez Polaków. Polska to my, Polacy.

Sama poprawna ocena rzeczywistości nie jest wystarczająca do zmiany. Jest konieczna do naprawy, ale pozytywnej zmiany nie wywoła. Nie potrzebuje lekarza ten, kto myśli, że jest zdrowy. To odwieczna zasada, prawdziwa także dla leczenia Narodów.

Jakie lekarstwo na zły stan Polski i Polaków? Moim zdaniem dobrą drogą naprawy, jest co do napisał już kilka lat temu pastor Paweł Chojecki. Poniżej przytaczam całą treść jego artykułu, zaczerpniętą ze strony miesięcznika

LOGO-IPP

Droga dobra, dlaczego? Bo to droga sprawdzona i wypróbowana przez najpotężniejsze państwo świata. Państwo, które wprawdzie chwieje się na nogach, ale przez kilka setek lat cieszyło się niespotykaną w dziejach ludzkości prosperitą. Stany Zjednoczone Ameryki Północnej zostały zbudowane w sposób opisany poniżej. Nie zarzucajcie mi odwoływania się do Biblii, niegdyś to była normalna i codzienna sprawa. Nie zarzucajcie mi wspierania klerykalizmu, nie czynię tego, sam będąc protestantem. 

 

CZEGO BRAKUJE POLAKOM DO SPOŁECZEŃSTWA OBYWATELSKIEGO?

Gdybym miał najkrócej odpowiedzieć na tytułowe pytanie, ująłbym to w kontrowersyjną formułę: Biblii i pistoletu. Biblii, bo jej autentyczne poznanie prowadzi do mądrości Bożej i budowania autentycznej wspólnoty z innymi; pistoletu, bo jest on gwarantem i synonimem wolności obywatelskich oraz podmiotowości obywatela wobec władzy państwowej.Gdy spojrzymy na najbardziej rozwinięte społeczeństwa obywatelskie, to zawsze znajdziemy w nich te dwa kluczowe elementy: Biblię i karabin. Zarówno w historii europejskiej Szwajcarii, jak i Stanów Zjednoczonych Ameryki Północnej tradycje biblijnego chrześcijaństwa oraz swobody wolnych obywateli symbolizowane kuszą lub koltem są jej podstawowym i nierozerwalnym elementem. Bez nich nie byłoby demokracji szwajcarskiej czy amerykańskiej. Biblia i kolt to fundamenty społeczeństwa obywatelskiego. Bez nich nie da się go zbudować, a jeśli już ono istnieje, to zabranie tych elementów spowoduje jego niechybną erozję i upadek. Nic dziwnego, że zarówno Biblia, jak i pistolet znalazły się w samym środku celownika niszczycieli cywilizacji spod znaku przeróżnego – różowego, zielonego, brunatnego czy czerwonego – postępactwa.Biblia jest listem Boga skierowanym osobiście do każdego człowieka. Podkreślam: OSOBIŚCIE! Nie wystarczy mieć go w domu, nie wystarczy słuchać, jak inni o nim opowiadają czy nauczają, nie wystarczy całować z nabożną czcią jego okładkę. Trzeba być osobistym odbiorcą jego treści. Bóg nazywa Biblię Słowem Życia:Trzymajcie się mocno Słowa Życia. Flp 2:16Inaczej mówiąc, Biblia jest nam konieczna do życia we wszystkich jego aspektach – od duchowego po najbardziej ziemskie i przyziemne. Tylko ludzie osobiście poznający Biblię mogą dorosnąć do pełni człowieczeństwa zaplanowanej dla nas przez Stwórcę. Bez jej mądrości będziemy ułomni – zarówno jako jednostki, jak i społeczeństwo. Nie wystarczy tylko intelekt, wiedza naukowa czy doświadczenie życiowe. Bez poznania skarbów Bożej mądrości ukrytych w Biblii będziemy niekompletni i niezdolni do optymalnego wykorzystania naszych możliwości.
I ponieważ od dzieciństwa znasz Pisma święte, które cię mogą obdarzyć mądrością ku zbawieniu przez wiarę w Jezusa Chrystusa. Całe Pismo przez Boga jest natchnione i pożyteczne do nauki, do wykrywania błędów, do poprawy, do wychowywania w sprawiedliwości, aby człowiek Boży był doskonały, do wszelkiego dobrego dzieła przygotowany. 2 Tym. 3:15-17
Odrzucenie Bożej mądrości na poziomie narodu ma poważne, destrukcyjne skutki. Odstraszającym przykładem niech będą Żydzi czasów Jezusa:

Bracia, z całego serca pragnę ich zbawienia i modlę się za nimi do Boga. Bo muszę im wydać świadectwo, że pałają żarliwością ku Bogu, nieopartą jednak na pełnym zrozumieniu. Albowiem nie chcąc uznać, że usprawiedliwienie pochodzi od Boga, i uporczywie trzymając się własnej drogi usprawiedliwienia, nie poddali się usprawiedliwieniu pochodzącemu od Boga. Rzym. 10:21
Odrzucenie Słowa Życia kosztowało Żydów (na samej tylko płaszczyźnie doczesnej) utratę państwa, zburzenie stolicy i zniszczenie jej świętości oraz uprowadzenie narodu w niewolę, która trwała przez prawie dwa tysiące lat. W innym miejscu Paweł ruga przedstawicieli innych narodów, którzy odrzucili mądrość Boga:
O nierozumni Galacjanie! Któż was omamił, was, przed których oczami został wymalowany obraz Jezusa Chrystusa ukrzyżowanego? Chcę dowiedzieć się od was tego jednego: Czy przez uczynki zakonu otrzymaliście Ducha, czy przez słuchanie z wiarą? Czy aż tak nierozumni jesteście? Rozpoczęliście w duchu, a teraz na ciele kończycie? (…) Nie błądźcie, Bóg się nie da z siebie naśmiewać; albowiem co człowiek sieje, to i żąć będzie. Bo kto sieje dla ciała swego, z ciała żąć będzie skażenie, a kto sieje dla Ducha, z Ducha żąć będzie żywot wieczny. Gal. 3:1-3
O katastrofalnych skutkach odrzucenia prawdy o Bogu dla moralności społeczeństwa ap. Paweł napisał w obszernym fragmencie Listu do Rzymian 1:21-32. Nawet bezstronny obserwator łatwo zauważy, w jakim kierunku zmierza współczesny świat. Nie trzeba wielkiej przenikliwości, by dostrzec, że w dawniejszych czasach, gdy poziom moralności był nieporównanie większy, szacunek do Boga i Jego Słowa stał również na wyższym poziomie. I dzisiaj, gdy spojrzymy na społeczności ewangelikalnych chrześcijan lub tylko na obszary, gdzie oni dominują, od razu dostrzeżemy wyższy poziom moralny społeczności, większy ład i porządek, mniejszą przestępczość i oczywiście duże zaangażowanie obywatelskie – troskę o sprawy wspólne, gotowość przyjmowania odpowiedzialności i wysoką ofiarność obywateli. Objawem złej woli byłoby nieuznanie pozytywnej roli poznania Biblii i życia jej przekazem u członków tych społeczności. Mamy więc zbieżność świadectwa samego Boga oraz obserwowalnych szkiełkiem i okiem zjawisk socjologicznych.Poważne i osobiste potraktowanie przekazu Biblii rodzi też nową jakość – kościół chrześcijański. Nie mam tu na myśli wzorowanych na judaizmie religijnych tworów hierarchicznych zwanych błędnie kościołami. Chrześcijański kościół (ekklesia) to zgromadzenie uczniów Jezusa – ludzi odrodzonych duchowo, którzy dzięki Chrystusowi stali się dla siebie autentycznie braćmi i siostrami, którzy uczą się w kościele żyć ze sobą jak rodzina, uczą się współdziałać i realizować wspólne cele. Doskonalą się w swoich umiejętnościach społecznych i przejmują właściwe dla siebie role, by każdy na swoim miejscu przyczyniał się do efektywniejszego funkcjonowania wspólnoty. Czy tak przygotowani ludzie będą dobrym zaczynem społeczeństwa obywatelskiego? „Oczywista oczywistość”! Jak to działa w praktyce, zobaczyłem kiedyś na filmie z Dzikiego Zachodu. U nas budowa domu trwa często latami. Jeden człowiek czy rodzina mozoli się samodzielnie przy kolejnych elementach budynku. Niekiedy pomoże jeden czy kilku sąsiadów. W społeczności amerykańskich protestantów te sprawy załatwiało się często jednego dnia! Kilkudziesięciu czy kilkuset ludzi zjeżdżało się z rodzinami na nową farmę, każdy przyjmował wyznaczoną mu rolę (zgodną z jego umiejętnościami). Najpierw równolegle i niezależnie konstruowano poszczególne elementy domu, by pod wieczór wspólnymi siłami szybko złożyć je razem jak klocki lego. Byłem pod wrażeniem! Jak można zmienić funkcjonowanie społeczności tylko przez inną organizację i stosunki wzajemne! Dlaczego my w te klocki raczkujemy? Odpowiedź jest prosta…Smutną dla nas okolicznością jest fakt, że Biblia była kiedyś poważnym komponentem naszego życia społecznego. Na długo przed Niemcami, gdy Anglicy i Czesi ponownie odkrywali Biblię w języku ojczystym, i u nas mieliśmy wielkie umysły wyprzedzające swoją epokę. Przykładem może być Paweł Włodkowic, który już w początkach XV wieku głosił sprzeczność nawracania ogniem i mieczem z prawem naturalnym i Bożym, opowiadał się przeciw umacnianiu władzy papiestwa oraz za tolerancją religijną. W czasach bliskich Lutrowi o prawdę Biblii w naszym narodzie walczyli: Biernat z Lublina, Mikołaj Rej czy Jan Kochanowski. Pod takim duchowym i intelektualnym przewodem polskie społeczeństwo obywatelskie osiągnęło poziom wyjątkowy w skali ogólnoświatowej – nasz Sejm uchwalił zasadę tolerancji religijnej i pełnego równouprawnienia, niezależnie od wyznania, w prawie publicznym i prywatnym (konfederacja warszawska 1573 r.)!Niestety, za sprawą kontrreformacji i słabości obozu protestanckiego, Rzeczpospolita w bardzo krótkim czasie odeszła od biblijnego kierunku, weszła w okres wstrząsów i zniknęła z mapy Europy w potopie, po którym do dzisiaj się już nie podniosła. Pozostałości naszej obywatelskiej elity emigrowały, degradowały się moralnie lub ginęły w kolejnych powstańczych zrywach. Kropkę na „i” postawili hitlerowcy z komunistami, którzy wymordowali pozostałości ludzi szlachetnych, a na ich miejsce, w roli elity, nadali nam szumowiny społeczne. Jak z tej masy ludzkiej zrobić na powrót wolnych obywateli? To pytanie kluczowe dla naszego dalszego istnienia.Nie dokonamy tego bez powrotu Polaków na „biblijny kierunek”. W poprzednich tekstach postulowałem budowanie pomostów zaufania sąsiedzkiego z godnymi tego ludźmi. Już sama rozmowa na nieco głębsze tematy jest działaniem politycznym w budowie społeczeństwa obywatelskiego. Gdyby tak udało nam się powszechnie wkomponować w tematykę tych rozmów zagadnienia biblijne, to „wystartowalibyśmy w kosmos”! Jeśli Biblia jest Żywym Słowem Boga, to poznawanie jej z pewnością zdynamizuje proces naszego rozwoju. Będziemy „o niebo” –  w przenośni i dosłownie – mądrzejsi. W Biblii znajdziemy wskazówki do każdej sytuacji życiowej czy łamigłówki politycznej.

Musimy zmierzyć się z faktami – z różnych przyczyn z prawdą Biblii nie dotrą do Polaków księża, biskupi czy pastorzy. Przynajmniej nie dotrą szybko. A przełomu potrzebujemy „na wczoraj”. Jedyną więc szansą jest pojawienie się oddolnego, masowego zainteresowania tą Księgą ksiąg. Każdy z nas może być na tym ugorze pionierem. Bóg dał nam już narzędzia – Biblia jest praktycznie w każdym polskim domu. Teraz twój ruch – otwórz ją!

 

autor: PAWEŁ CHOJECKI
100-01