Wywiad z pastorem Pawłem Chojeckim, inicjatorem akcji #jestemchrześcijaninem

Wywiad z Pawłem Chojeckim, pastorem Kościoła Nowego Przymierza w Lublinie, inicjatorem akcji #jestemchrzescijaninem zamieszczony na portalu 

logo

Paweł-Chojecki

O co chodzi w akcji #jestemchrzescijaninem?

Widok chrześcijanina z karabinem w postkomunistycznej Polsce to dla wielu szok. Mamy umysły tak przeżarte lewicową mentalnością, że to, co jeszcze kilkadziesiąt lat temu było normalnością, dziś wymaga powtórnego oswajania. Akcja #jestemchrzescijaninem ma więc na celu pokazanie, że chrześcijanie nie są pacyfistami oraz rozpoczęcie w Polsce poważnej dyskusji na temat zagrożeń, przed jakimi obecnie stoimy.

Ktoś może pomyśleć, że chrześcijanie chcieliby walczyć, wypowiadać wojny. Do czego ma służyć pokazywanie na zdjęciach broni polnej?

Rzeczywiście Polacy są tak odzwyczajeni od widoku broni palnej, że reagują strachem i skojarzeniami z wojną. W naszej dawnej tradycji rycerskiej, która dotrwała do II Wojny Światowej, młodych chłopców od małego zapoznawano z wojskowym rzemiosłem. Najpierw była to zwykle jazda konna, szermierka, myślistwo itp. Broń towarzyszyła naszym przodkom jako przedmiot codziennego użytku, wisiała na ścianach salonów i była koniecznym dodatkiem strojów. Dopiero komuniści i postępowe pseudo-chrześcijaństwo uczyniło z broni przedmiot tabu, a z nas mentalnych pacyfistów. Broń w ręku ludzi o wysokim morale, a za takich uważamy aktywnych chrześcijan, to gwarant bezpieczeństwa. Prezentowanie broni w takich okolicznościach nie ma nic wspólnego z wezwaniem do wojny. Wręcz przeciwnie. Ma nas przed nią strzec zgodnie z regułą: chcesz pokoju, szykuj się do wojny. Źli ludzie napadają przecież na bezbronnych i słabych, nie na przygotowanych i uzbrojonych.

Skąd w ogóle wzięła się ta inicjatywa?

Po masakrze w Roseburgu, gdzie zamachowiec wybierał bezbronnych chrześcijan i mordował strzałem w głowę, kandydat na prezydenta USA Ben Carson umieścił w Internecie zdjęcie z kartką „I am a Chrisitan” („Jestem chrześcijaninem”). W Polsce Andrzej Turczyn (prezes Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni) poszedł w jego ślady z jednym wszakże dodatkiem – karabinem przewieszonym przez ramię. Kościół Nowego Przymierza w Lublinie, którego jestem pastorem, postanowił zrobić z tego akcję ogólnopolską. W ciągu kilku tygodni polubiło ją na Facebooku prawie 3 tysiące osób. Mamy nadzieję, że to dopiero początek.

Jakie są warunki wzięcia udziału w akcji? Pański Kościół uważa katolicyzm za wyznanie postchrześcijańskie, a to jest dominująca religia w Polsce.

Za wyznanie postchrześcijańskie uważamy nie tylko współczesny katolicyzm. Do tej grupy zaliczamy także np. państwowe kościoły protestanckie dzisiejszej Zachodniej Europy. Akcja #jestemchrzescijaninem skierowana jest do poszczególnych osób, nie Kościołów. Może się do niej włączyć każdy, kto uważa się za chrześcijanina i odrzuca pacyfizm.

Od jak dawna interesuje i posługuje się Pan bronią? Skąd w ogóle zainteresowanie?

Bronią i historią interesuję się od dziecka. Najpierw walczyłem drewnianym mieczem z ojcem. Potem on zaprowadził mnie na strzelnicę, gdzie już w wieku 8-10 lat miałem okazję strzelać z prawdziwego pistoletu. Potem była służba wojskowa i… koniec. Nie myślałem, że w Polsce dożyję takich czasów, by mieć własną broń. Kiedy jednak mój przyjaciel Andrzej Turczyn, po liberalizacji ustawy o broni i amunicji w 2011, pokazał mi swoją kolekcję, stare tęsknoty odżyły…

Jak obecnie wygląda sprawa dostępu do broni w Polsce?

W 2011 roku nastąpiła poważna liberalizacja przepisów regulujących dostęp do broni palnej w Polsce. Skończył się komunistyczny monopol dla ludzi służb i władzy w dostępie do broni. Powstały nowe kategorie posiadania broni palnej – do celów sportowych i kolekcjonerskich. Daje to duże możliwości pasjonatom do realnego obcowania z pistoletami i karabinami. Po statystykach wydawania pozwoleń widać, że zainteresowanie rośnie wręcz lawinowo. Oceniam, że stoimy przed poważną zamianą trendu w naszym społeczeństwie i strzelectwo znowu stanie się popularne. Inna sprawa to broń do ochrony osobistej czy miru domowego. Tu z nadzieją czekamy na decyzje nowego Parlamentu.

Nie obawia się Pan zagrożenia, jakie niesie ze sobą ułatwienie dostępu do posiadania broni?

Mam świadomość zagrożeń. Broń palna to bardzo niebezpieczne narzędzie. Dlatego zależy nam, by trafiała do ludzi odpowiedzialnych i moralnych. Broń w rękach złych ludzi przy praktycznym rozbrojeniu pozostałych, oznacza tragedię.

Nie zbudujemy jednak świadomego swoich praw i odpowiedzialności społeczeństwa obywatelskiego, jeśli poważnie nie rozszerzymy w Polsce dostępu do broni palnej. Narody Zachodu (i naród polski w przeszłości) zbudowały swoją teraźniejszość na chrześcijańskim etosie rycerskim. Dlaczego mamy odrzucać te wzorce?

Z tym pytanie zostawiam czytelników, dziękuję za rozmowę i życzę wszystkiego dobrego.

Rozmawiał Jan Lorek 

NGO