Komisarz Elżbieta Bieńkowska w programie Moja Europa.

Komentarz na dzisiaj (29.11.2015 r.) Wysłuchałem fragmentu programu Moja Europa, który poświęcony był rozmowie z panią komisarz Bieńkowską, o planowanej zmianie dyrektywy w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni palnej. Włączyłem program, patrzyłem, słuchałem, notowałem, a wnioski mam następujące.

mojeurop2

Program nie mógł być rzetelny, bo prowadzący wykazali się zupełną niewiedzą w sprawach, o które pytali. Sama treść pytania zdradza wiedzę lub jej zupełny brak. Krzysztof Turowski, radca polskiej ambasady, jako pierwsze w sprawie broni, zadał pytanie następujące: „Czy handel bronią jest uregulowany na tyle, aby broń mogła nie trafiać, albo mniej trafiać do potencjalnych lub obecnych terrorystów?” Z treści tego pytania wynika uprzednie założenie, że broń z obrotu handlowego trafia do potencjalnych lub obecnych terrorystów. Moim zdaniem z pytania wynika uprzednie założenie, że chodzi o handel legalny, bo przecież tylko ten podlega regulacjom prawa.

Tej treści pytanie mogłoby paść jedynie w trzech przypadkach. Pierwszy przypadek to założenie, że legalny handel bronią jest na tyle nieuregulowany, że sprzedawcy tej broni sprzedają ją złoczyńcom. Drugi przypadek, to rzeczywisty taki stan rzeczy. Trzeci przypadek, to kompletna ignorancja autora pytania, który w stanie słabości intelektualnej w danym temacie, usiłuje zadać pytanie na temat.

W przypadku polskiego prawa, a zapewne również praw krajów Europy, wykluczam przypadek drugi. Szczegółowość regulacji, wręcz restrykcyjność wyrażona w regułach wydawania koncesji, absolutnie wyklucza taką możliwość. Przypadek pierwszy i trzeci kompromitują autora pytania. Podobnie ma się sprawa z dziennikarz Dorotą Bawołek. Pani redaktor zadała w pewnym momencie pytanie, zaczynające się od słów „to nie jest tak, że do tej pory to była taka trochę wolna amerykanka, dla wielu widzów to będzie…”. Naprawdę to zupełny skandal. Handel bronią w każdym kraju Europy uregulowany jest na zasadzie koncesji. Szczegółowe regulacje, księgi, raporty, rejestry, a dziennikarz sprzedaje widzom podprogowo tezę, że handel bronią w Europie jest wolną amerykanką, czyli zjawiskiem gdzie wszystko jest dozwolone i nie ma jasno określonych reguł postępowania.

bienk

Jaki poziom dziennikarski, taki poziom treści przekazywanych przez komisarz Bieńkowską. Pani komisarz, opowiadała o tym, że broń będąca na rynku jest niszczona, ale wraca. Cudownie zapewne ponownie stwarzana. Pani komisarz przekonywała, że terroryści używają naprawianej broni zadekowanej. Jakby przemyt nie był dla nich wystarczalny. Pani Bieńkowska przekonywała, że w końcu będzie możliwość rejestracji broni i będziemy wiedzieli jak ta broń się przemieszcza w Europie. Chociaż już dzisiaj takie wymogi dyrektywą są przewidziane. Na koniec pani komisarz wyjaśniała skąd opór materii społecznej. Pochodzi on od cywilnych jej posiadaczy, jakbyśmy to my mieli terroryzm mieć na swoim sumieniu.

W programie ani słowa, ze strony pani Bieńkowskiej, o zakazie posiadania broni samopowtarzalnej, ani słowa o terminowych pozwoleniach na broń, ani słowa o masowym wywłaszczaniu, ani słowa o dowodach na wykorzystywanie legalnie posiadanej broni palnej w przestępczym procederze. Wniosek mam taki, że pani komisarz Bieńkowska to figurant, słup, który nie ma najmniejszego pojęcia o tym, co swoją osobą firmuje.

Jednocześnie obiecuję czynić starania, ab nie używać już więcej określenia „polskojęzyczna komisarz Bieńkowska”. Tak, jak Elżbieta Bieńkowska nie ma pojęcia o tym o czym mówi, tak jest przeciwna broni do celów polowaniowych. Nie, nie pomyliłem słów.

Nie do pojęcia dla mnie jest wciskanie publice kompletnej ściemy, pod pozorem merytorycznego przekazu. Mądre jest nie sądzić z pozoru, ale sądzić sprawiedliwie. Do sprawiedliwego osądu konieczna jest prawdziwa wiedza, a tej w programie ani trochę nie znalazłem.

 

bienk2