“Posiadanie broni jest na gruncie naszego prawa przywilejem i wyróżnieniem będącym wyrazem zaufania organów państwa do obywatela.”

NSA wskazuje (…), że sądy administracyjne stoją konsekwentnie na stanowisku, iż prawo do broni nie jest konstytucyjną wolnością, ale wiąże się z określonym przez ustawodawcę atrybutem władztwa państwowego związanego z przywilejem posiadania broni, będącym odstępstwem od generalnego zakazu jej posiadania. Posiadanie broni jest na gruncie naszego prawa przywilejem i wyróżnieniem będącym wyrazem zaufania organów państwa do obywatela. (…) prawo do posiadania broni nie należy do praw i wolności chronionych konstytucyjnie, a dostęp do niego z woli ustawodawcy podlega ścisłej reglamentacji. Posiadanie broni jest na gruncie prawa krajowego przywilejem i wyróżnieniem, opartym na pełnym zaufaniu państwa do osoby, która takie pozwolenie otrzymuje.

Wszystko co powyżej, to nie są moje słowa! W jedną całość złączyłem kilka zdań z wyroków sądów administracyjnych oraz decyzji administracyjnych organów Policji, których przedmiotem jest pozwolenie na broń. Jak się Wam podoba taka ocena prezentowana przez organy władzy państwowej? Czytając cała masę wyroków sądowych, w których tytułowa teza została wyrażona, uświadomiłem sobie, że jest ciągle bardzo źle. W 2011 roku zmieniła się ustawa, teoretycznie i zgodnie z tym co deklarowali posłowie, każdy po spełnieniu przesłanek wynikających z ustawy musi otrzymać prawo posiadania broni palnej. Z wszechwładnej uznaniowości mieliśmy przejść do związania policji ustawą. Wciąż jednak posiadanie broni w urzędowych dokumentach jest przywilejem, a nie obywatelskim prawem.

Jestem przekonany, że ci co piszą decyzje administracyjne i uzasadnienia sądowe nie zdają sobie nawet sprawy z tego jak bardzo nieprzyjazne i złowrogie tezy wygłaszają. Słowo przywilej swoje źródło ma w łacińskim privilegium. Było to prawo (dokument) lub ugoda w prawie nadane przez monarchę określonej grupie społecznej (stanowi) obowiązujące na danej ziemi lub w całym kraju (przywilej generalny). Przywileje najczęściej miały formę zrzeczenia się przez monarchę pewnych swoich kompetencji na rzecz wymienionych adresatów przywileju. Przywilej polegał zatem na tym, że ktoś będący źródłem prawa, część tego prawa komuś nadawał. W języku polskim przywilej oznacza też prawo do korzystania ze szczególnych względów w jakimś zakresie.

Na takie coś we mnie rodzi się sprzeciw. Na przestrzeni ostatniego wieku zabrano nam prawo posiadania broni przymusem, a teraz tego prawa chcą nam władcy udzielać w formie wyjątkowego przywileju. To co czytam oznacza zarazem, że nie ma naturalnych praw istniejących z natury, czy z woli Boga. Są tylko prawa stanowione, przyznawane nam przez władzę, która przyznała sobie omnipotencję w określaniu co nam wolno, a czego nie. Moim zdaniem źle to wygląda. Konsekwentnie zmierza to do odebrania nam prawa do życia, prawa do wolności, prawa do mówienia NIE! Twórcy historii zaciskają nam na szyi powróz. Mam przekonanie, że znaleźliśmy w czasie podobnym do tego, który poprzedzał Deklarację Niepodległości. Nie możemy zgadzać się na uczynienie z nas poddanych. Nie możemy zgadzać się na mówienie, że pozwalanie na coś co jest treścią naturalnych praw jest przywilejem nadanym przez władzę. Naturalne prawo wyprzedza wszelką władzę ludzką, a ta która im się sprzeniewierza jest złowroga nam…