Mordor podnosi swój paskudny łeb.

Komentarz na dzisiaj (7.04.2016 r.) Mam nieodparte wrażenie, że w ostatnim czasie nastąpił nagły wysyp doniesień prasowych dotyczących złego wykorzystania broni. Okazuje się, że z broni postrzelono przedsiębiorcę z Głuchołazów, w krakowskim tramwaju pijany strzelał z wiatrówki, w okolicach Kutna dwóch sąsiadów bronią palną wyjaśniało spory sąsiedzkie, w Sosnowcu ktoś szedł z bronią po ulicy. To medialny przekaz tylko z dwóch ostatnich dni.

We wczorajszej audycji radiowej w Radiu Tok FM mogliśmy posłuchać jak będą wykorzystywane takie wydarzenia. Nie chcemy zmian ustawy, bo może będzie więcej broni. Nie chcemy zmiany ustawy, nie chcemy być jak Europa. Nie docierają słowa, że pijak co strzelał z wiatrówki w krakowskim tramwaju, nie jest legalnym posiadaczem broni zbadanym i sprawdzonym przez organy władzy. Nie dociera, że Polska to nie Ameryka i na nic powoływanie się na amerykańskie przykłady. Nie dociera, że nie ma w Polsce przestępstw z broni posiadanej na pozwolenie. Nie chce Mordor słuchać, że wraz z powolnym wzrostem broni palnej w Polsce, spada ilość przestępstw. Na nic odwołanie do polskiego przykładu broni historycznej. Na to, żeśmy prawie najbardziej rozbrojeni na świecie, Mordor mówi niech tak pozostanie!

Mordor podnosi swój paskudny łeb, nie w trosce o Polaków, nie w celu lepszego, nie na skutek rozumnej analizy faktów. Mordor wychodzi z czeluści piekielnych straszyć, podsycać wzajemne nienawiści, opluwać Polaków – pijany Polak przecież zabije sąsiada. Argumenty będą zawsze takie same. Nic z rozumnego i nic nowego wymyślić się nie da. Będzie zastraszanie, bazowanie na lęku, podsycanie nieracjonalnej obawy. W lewackim wykolejeniu Mordor chce być europejski. Gdy mówimy o porzuceniu resztek komunizmu, które w prawie do broni wciąż dobrze się mają, Mordor pyta na co nam ta Europa.

Na szczęście wszystko to co przeciwko zmianie prawa o broni, było już kiedyś zagrane. Każdy argument został pokonany, zdobyliśmy nowe analizy, poszerzyliśmy wspólnie świadomość społeczną. Polacy wyraźnie zmienili swoje przekonania i chcą lepszego dostępu do broni. Nie ma zatem najmniejszego powodu, aby zwlekać ze zmianą. Uważam, że w tym konkretnym momencie potrzebne wytężone działanie. Internet będzie zalewany falą niechęci do broni, ale działając wspólnie możemy ten atak odeprzeć. Kto wie, może będzie to decydujące starcie…