W Polsce nie ma powszechnego dostępu do broni palnej, jest dostęp surowo reglamentowany.

Dostęp do broni określany jako „powszechny” jest przeciwstawiany dostępowi określanemu jako „reglamentowany”. Mianem powszechnego dostępu do broni zwykło się określać taki stan, gdy każdy z uwagi na urodzenie ma prawo do posiadania broni. Oczywiście każdy posiadający pełnię praw obywatelskich. Taki powszechny dostęp do broni występuje w USA, gdzie konstytucyjne prawo do broni jest odbierane orzeczeniem sądowym, a pozwolenia na broń nie występują. Za reglamentowany dostęp do broni uznaje się zaś dostęp polegający na tym, że z nadania władzy obywatel otrzymuje prawo posiadania broni. Reglamentację czasami opisuje się jako oportunistyczną i legalistyczną. Dostęp do broni polegający na reglamentacji oportunistycznej polega na tym, że organowi władzy przysługuje swoboda uznaniowa w nadawaniu prawa do posiadania broni. Reglamentacja legalistyczna polega zaś na tym, że organ władzy musi nadać obywatelowi prawo do posiadania broni, po spełnieniu przez tego ostatniego kryteriów opisanych w ustawie. Obie te formy reglamentacji objawiają się nadaniu prawa do posiadania broni w drodze decyzji publicznej władzy.

W Polsce nie ma i z całą pewnością, od czasu dekretu Naczelnika państwa z dnia 25 stycznia 1919 roku o nabywaniu i posiadaniu broni i amunicji, nie ma powszechnego dostępu do broni. W Polsce jest dostęp reglamentowany, z jedynym wyjątkiem o którym poniżej. Od wejścia w życie wspominanego dekretu reglamentacja była w formie oportunistycznej, czyli najgorszej z możliwych, bo uznaniowej. Wówczas jednak była inna Polska, nie zarażona jeszcze komunistyczną tezą, że cywilny Polak z bronią stanowi zagrożenie dla porządku i bezpieczeństwa publicznego. Pozwolenia były sprawnie wydawane. Ten stan reglamentacji oportunistycznej trwał aż do 2011 roku. Oczywiście od początku okupacji komunistycznej w zgniłej formule nadawania prawa do broni tylko towarzyszom. Dopiero w 2011 roku wyważono pierwsze zawiasy tego systemu i wprowadzono elementy reglamentacji legalistycznej. Zabieg jednak nie powiódł się w całości i mamy system pomieszany. Mamy elementy reglamentacji legalistycznej z elementami reglamentacji oportunistycznej. Oportunistyczną reglamentację nadal widać przy pozwoleniu na broń do ochrony osobistej, przy zmianach decyzji o wydanie pozwolenia na broń, oraz przy ustalaniu liczby egzemplarzy broni. Powszechność dostępu do broni palnej w Polsce ostatnio raz była zapisana w prawie w Konstytucji 3 maja.

Wyjątek od reglamentacyjnego dostępu do broni palnej, ustanawia art. 11 pkt 10 ustawy o broni i amunicji, który mówi o tym, że bez pozwolenia można posiadać broń palną rozdzielnego ładowania, wytworzoną przed rokiem 1885 oraz replik tej broni. W debacie publicznej taką broń określa się jako czarnoprochową. Wprowadzenie tego przepisu miało za cel umożliwienie rozwijania się zjawiska rekonstrukcji historycznej i rzeczywiście temu zjawisku ta broń doskonale służy. Oczywiście strzelectwo czaroprochowe rozwija się dynamicznie i może być doskonałym obrazem, że powszechność dostępu do broni palnej nie zagraża bezpieczeństwu publicznemu. Nie mam co do tego wątpliwości, ale jest to wyjątek od ogólnej reguły reglamentacji dostępu do broni palnej. Ale i ta bogu ducha winna broń jest przedmiotem przeróżnych przebarwień, a może i manipulacji. W szczególności pojawiają się wypowiedzi co go ilości egzemplarzy broni. Nikt tej broni nie ewidencjonuje, nikt nie liczy sprzedanych ilości, w związku z tym prawdą jest, że nikt nie wie ile jest jej w rękach Polaków. Szacunki? Te są dokonywane w zależności od aktualnych potrzeb szacującego…

Dlaczego o tym w ogóle wspominam? Dlaczego sprzeciwiam się w publicznej debacie lansowaniu tezy o powszechnym dostępie do broni palnej w Polsce? Jest kilka powodów, które nakazują mi odniesienie się do takich słów.

Po pierwsze. Z powodów zasadniczych, z powodu tego że tak ma być tak, a nie ma być nie, nie można rozpowszechniać tezy fałszywej. Fałszywe jest to, że mamy dostęp do broni powszechny. Dostęp do broni jest opisany przepisami prawa i te nie sugerują nawet powszechności, tam jest skrupulatna reglamentacja. Ponadto nie można na dwa różne zjawiska używać takiej samej nazwy, bo to musi doprowadzić do złych skutków. Nie można mówić, że powszechne jest prawo do broni w USA gwarantowane każdemu konstytucją bez konieczności uzyskania pozwolenia i zarazem powszechne jest prawo do broni w Polsce, gdzie konieczne pozwolenia i ani słowa o tym w Konstytucji. Nie nadawajmy nowego znaczenia słowom, które tego czego byśmy chcieli nie oznaczają. Trzeźwy rozum i konsekwencja pojęciowa musi zostać zachowana.

Po drugie. Nie można mówić o powszechności dostępu do broni „w pewnym sensie”, albo „w tym znaczeniu, że…” Od takich słów jak pamiętam rozpoczęło się lansowanie tezy o powszechności dostępu do broni palnej w Polsce. Po jakimś czasie zniknęły słowa „w tym znaczeniu”, pojawiło się stwierdzenie, że to nie tylko jednostkowe spostrzeżenie i tak spirala promująca fałszywą tezę sama się nakręca. Do tego dochodzi skuteczność medialnego przekazu i z kłamstwa powtórzonego 1000 razy robi się prawda. W konsekwencji w kraju, który nazywa się Polska, w którym na 100 mieszkańców mamy 1 egzemplarz broni, lansowana jest teza, że taka ilość jest w gdy mamy zapewniony powszechny dostęp do broni palnej. Wybaczcie, ale gdyby chcieć to pogodzić, to by była jakaś niebywała aberracja. Powszechny dostęp do broni i tam mamy z 90 egzemplarzy na 100 mieszkańców i powszechny dostęp w Polsce i tu mamy 1 egzemplarz na 100 mieszkańców i wcale ten współczynnik nie wzrasta. Lansowanie takiej tezy naprawdę nie może niczemu dobremu służyć.

Po trzecie. Rozpowszechnianie w publicznej przestrzeni tezy, że w Polsce mamy powszechny dostęp do broni palnej sprawia wrażenie, że skoro mamy dostęp powszechny to czego jeszcze chcemy? Po co domaganie się zmiany praw, po co projektowanie nowej ustawy. Postronny obserwator tak to właśnie zrozumie. On zupełnie nie będzie rozróżniał tych co mówią o powszechnym dostępie do broni palnej i nie chcą zmiany prawa od tych co o powszechnym dostępie nie mówią i zmienić prawo chcą. Dla polityka, zewnętrznego obserwatora my mówimy jednym głosem. A nawet jak dostrzeże różnice, to zawsze może wykorzystać do swoich celów słowa te, które bardziej mu pasują. Jak mu będą pasowały twierdzenia, że mamy w Polsce powszechny dostęp do broni palnej, to będzie powód zachowania tego co jest, a nie daj Boże i zaostrzenia, aby nie mieć w Polsce amerykańskich strzelanin.

Po czwarte. Jestem przekonany, że wyeliminowanie z debaty publicznej twierdzenia, że środowiska strzeleckie dążą do powszechnego dostępu do broni palnej sprawiło, że o broni rozpoczęto dyskusję. Wypadły argumenty przeciwników wszelkiej normalności, które zwykle opierają się na odwoływaniu się do medialnego przekazu strzelanin w USA. Czyli w kraju z powszechnym dostępem do broni palnej. Czy takiego czegoś chcecie w Polsce? Odpowiedź brzmi: NIE! W taki sposób dyskusja z wrogiem wszelkiej normalności przechyla się na naszą stronę, oni na ogół innych argumentów nie posiadają. Osiągnąwszy taki stan, że przekonujemy do stopniowej zmiany, stopniowego odchodzenia od reglamentacji oportunistycznej do reglamentacji legalistycznej. Pokazujemy, że trzeba oddawać Polakom prawo, zagrabione przez komunistycznych okupantów. Aż tu nagle teza, że powszechny dostęp to my już w Polsce mamy! Teza, która niweczy osiągnięcia i dotychczasowe wysiłki, teza ze wszech miar fałszywa i nie odpowiada faktom.

Po piąte. Lansowanie tezy o powszechnym dostępie do broni naraża nas Polaków na niebywałe niebezpieczeństwo. Wyobraźcie sobie co by było, gdyby w tym „powszechnym” stanie dostępu do broni palnej zdarzyło się jakieś spektakularne przestępstwo. Wszelkie lewicowe autorytety podniosłyby krzyk o konieczności likwidacji… no czego? Tak, powszechnego dostępu do broni palnej. W rzeczywistości zlikwidowane zostałby jedynie namiastki wolności i tworzącej się z mozołem normalności. W przestrzeni publicznej nikt jednak nie zwracałby uwagi na szczegóły prawne, likwidowano by to co źródłem wszelkiego zła w USA, powszechny dostęp do broni palnej.

Po szóste. Praktyka wydawania pozwoleń na broń nie jest bez wpływu na to jak rozumiane jest prawo. Nie zawaham się twierdzić, że to jak wykonywane jest prawo, pokazuje jakie ono jest. W Polsce dotychczasowa praktyka policyjnego stosowania praw, te osławione restrykcyjne wykładnie, długotrwałe postępowania, badania zaangażowania w sport strzelecki i kolekcjonerskości kolekcjonera broni, nie zważanie na literalne brzmienie przepisów, nie sugeruje nawet twierdzenia o powszechności prawa do broni. Te wszystkie praktyki to doskonały dowód na daleko posuniętą reglamentację. To dla wszystkich zapoznanych z praktyką, sprawa zupełnie jasna.

Moje wnioski są takie. Trzeba zaniechać nieprawdziwych twierdzeń i pod żadnym pozorem nie można ich rozpowszechniać, z powodów opisanych powyżej. Nieprawdziwa jest teza, że mamy w Polsce powszechny dostęp do broni, również z powodów opisanych powyżej. Tylko prawda jest ciekawa i przyzwoitość nakazuje zaniechanie szerzenia nieprawdy. Dostrzegane przeze mnie zagrożenia opisałem powyżej. Może są i inne zapraszam do dyskusji.