Art. 10 ust. 1 ustawy o broni i amunicji wymaga gruntownej zmiany.

Historia art. 10 ust. 1 obowiązującej ustawy o broni i amunicji jest bardzo długa. Zaczyna się w 1961 roku. Nie muszę dodawać, że komuna wówczas była czerwona i zbrodnicza. Wówczas nadal obowiązywał mały kodeks karny czyli dekret PKWN z 1946 roku, przewidujący karę śmierci za nielegalne posiadanie broni. W tymże roku 1961 pojawiła się ustawa o broni, amunicji i materiałach wybuchowych. W tej ustawie znalazł się art. 5 ust. 1, którego treść była niemal identyczna jak art. 10 ust. 1 z ustawy z 1999 roku. Różnica była taka, że tam gdzie w 1961 roku użyto słów Milicja Obywatelska, w 1999 użyto słowa Policja. Na tym tylko polegała różnica. Przepis wprowadzał absolutną uznaniowość w wydawaniu pozwoleń na broń, bo jak stanowiła ustawa: Właściwy organ Policji (Milicja obywatelskiej) wydaje pozwolenie na broń, jeżeli okoliczności, na które powołuje się osoba ubiegająca się o pozwolenie, uzasadniają jego wydanie.

Przez dziesięciolecia Milicja Obywatelska robiła co chciała, a chciała nie wydawać pozwoleń na broń. Przepraszam, to nie jest precyzyjne stwierdzenie, chciała Milicja Obywatelska wydawać pozwolenia towarzyszom ubekom, esbekom i towarzyszom kolegom kogo trzeba. Ten stan trwał nieprzerwanie do 2011 roku. W roku 2011 nastąpiła istotna zmiana ustawy o broni i amunicji. Ustawodawca zadeklarował eliminację tego co dotychczas nazywano uznaniowością, a uznaniowość była zakotwiczona w art. 10 ust. 1 ustawy o broni i amunicji. Przepis ten uległ zmianie, a intencją ustawodawcy było to, aby Policja nie miała od momentu zmiany ustawy prawa do jakiejkolwiek uznaniowości. Na nowo określono warunki wydawania pozwoleń na broń, miałby być to warunki, które eliminują to co nazywamy uznaniowością – tak deklarowano w trakcie prac parlamentarnych.

Sejm sobie, a milicja, przepraszam Policja sobie. Wola ustawodawcy, tak bardzo ważna gdy trzeba podkreślić, że jest reglamentacja dostępu do broni, została zapominana, gdy Sejm opowiedział się za eliminacją uznaniowości. W ślad za Policją, poszły sądy administracyjne, posłusznie wykonujące jej oczekiwania w zakresie tzw. polityki dostępu do broni palnej i okazało się, że jednak art. 10 ust. 1 ustanawia pewną swobodę dla organu wydającego pozwolenie na broń. Ta swoboda mieści się w zwrocie: wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego. Zwrot ten zaczerpnięty z dyrektywy unijnej miał być zdefiniowany w art. 15 ust. 1 pkt 6 ustawy o broni i amunicji. W tym przepisie znajduje się takie sformułowanie:

art. 15 ust. 1 Pozwolenia na broń nie wydaje się osobom:

(…)

6) stanowiącym zagrożenie dla siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego:

a) skazanym prawomocnym orzeczeniem sądu za umyślne przestępstwo lub umyślne przestępstwo skarbowe,

b) skazanym prawomocnym orzeczeniem sądu za nieumyślne przestępstwo:

– przeciwko życiu i zdrowiu,

– przeciwko bezpieczeństwu w komunikacji popełnione w stanie nietrzeźwości lub pod wpływem środka odurzającego albo gdy sprawca zbiegł z miejsca zdarzenia.

Miała być definicja pojęcia wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego, które zostało użyte w art. 10 ust. 1 ustawy o broni i amunicji, ale niestety popełniono błąd. Nie doceniono przeciwnika. Przeciwnik najpierw wywołał wątpliwości, a następnie je wykorzystał i mamy stan taki, że NSA wprost deklaruje: Z tych względów Naczelny Sąd Administracyjny nie podzielił poglądów pełnomocnika skarżącego co do liberalizacyjnych celów zmiany ustawy o broni i amunicji (w zakresie udzielania i cofania pozwoleń na broń) dokonanych w 2011 r. Nie mamy pańskiego płaszcza, i co nam pan zrobi… No nic, nic nie mogę zrobić. Mogę tylko pisać, pisać i pisać, pokazując to co dzieje się z ustawą o broni i amunicji, jak jest dramatycznie stosowana, a właściwie wulgaryzowana przez organy policji i sądy administracyjne. To chyba jeszcze mi wolno?!

Moim zdaniem problemu by nie było, gdyby art. 10 ust. 1 miał brzmienie: Właściwy organ Policji wydaje pozwolenie na broń, jeżeli wnioskodawca przedstawi ważną przyczynę posiadania broni oraz nie zachodzi ustawowa przyczyna odmowy wydania pozwolenia na broń. Taka redakcja przepisu eliminowałaby wszystkie sygnalizowane odstępstwa od tego co chciał osiągnąć Sejm w 2011 roku. Przepis stałby się jednoznaczny. Po pierwsze przepis, jak i obecnie nakazywałby wydanie pozwolenia na broń. Ten obowiązek ziszczałby się po spełnieniu przesłanki pozytywnej przy braku ustawowych przesłanek negatywnych. Przesłanką pozytywną w ustawie o broni i amunicji jest ważna przyczyna opisana w szczegółach w art. 10 ust. 3 ustawy. Przesłanki negatywne umieszczone są w kilku przepisach ustawy o broni i amunicji, przede wszystkim w art. 15, ale i w art. 17 ustawy o broni i amunicji.

Aktualne brzmienie art. 10 ust. 1 jest wadliwe również z tego powodu, że jako przepis ogólny w istocie zawiera jedną szczegółowa przesłankę, nie odnosząc się zupełnie do innych szczegółowych podstaw uzasadniających odmowę wydania pozwolenia na broń. Wadliwie umieszczono w art. 10 ust. 1 przesłankę negatywną i to nie wiedząc czemu tylko jedną, milcząc na temat innych. Przepisowi należy nadać charakter przepisu ogólnego, który nakazuje wydanie pozwolenia organowi Policji o ile nastąpi spełnienie pozytywnego warunku i nie nastąpi spełnienie negatywnych warunków opisanych w ustawie. Redakcja przepisu, którą proponuję spełnia ten postulat doskonale.

Zupełnie inaczej skonstruowany jest stosowny przepis (art. 11) w projekcie ustawy o broni i amunicji. Tam zdecydowanie lepiej, bo to doby projekt. Aktualną ustawę o broni i amunicji można tylko łatać ale jak tu się załata, a tam pęknie… na co mamy wiele przykładów.