…by każdy tu mógł wejść i brać co będzie chciał…

Bardzo mnie zainspirowały słowa jednego z komentatorów mojego bloga. Dokładnie fragment komentarza do wpisu Poseł Bartosz Józwiak o dostępie do broni palnej, specjalnie dla czytelników trybun.org.pl„Śledzę od jakiegoś czasu ten blog , nigdy specjalnie bronię od strony praktycznej się nie interesowałem , ale po wejściu w temat widzę że tak naprawdę jest to jeden z fundamentalnych problemów w tym kraju. Nasza obecna sytuacja ekonomiczna jest tak naprawdę pokłosiem permanentnego rozbrojenia od 200 lat – bo każdy tu mógł wejść i brał co chciał – wieczny dorobek , a na kapitał pracują pokolenia.”

Chyba to moje pisanie ma jednak głębszy sens niż przedstawianie przemyśleń jakie mnie na co dzień zmuszają do pisania. Zarazem te słowa oddają również to co myślę, a szczególnie jedno urwane zdanie: „…bo każdy tu mógł wejść i brał co chciał – wieczny dorobek , a na kapitał pracują pokolenia…” No i niech ktoś spróbuje zaprzeczyć? Wiem, że da się wypowiedzieć słowo zaprzeczam, bo największą głupotę można wyrazić słowami. Nie da się jednak tym słowom zaprzeczyć nie narażając się na śmieszność i zarzut pospolitej głupoty. To niesie za sobą doniosłe konsekwencje. Potrzebna nam Polakom broń, aby gdy zajdzie potrzeba można było wydać komendę „Bagnet na broń”.

Od razu przychodzi mi do głowy wiersz „Bagnet na broń”. To chyba skutki czasów szkolnych, gdy kazali uczyć się wierszy na pamięć. Postanowiłem odświeżyć pamięć. Podoba mi się ten wiersz, choć jego autorem jest człowiek o niejednoznacznej historii. Przedwojenny komunista, więzień przedwojenny, ale przez komunistów w w czasie wojny represjonowany. Żołnierz armii Andersa, ale po wojnie odznaczany przez kata Polaków tow. Bieruta. Przed wojną zdarzali się jacyś inni komuniści niż zwyczajni podli zdrajcy i oprawcy Polaków. Wiersz Władysława Broniewskiego powstał 3 kwietnia 1939 r. Wiersz ten powstał wkrótce po otrzymaniu przez rząd polski noty, w której Hitler przedstawiał swoje żądania wobec Polski. Nie o komunistach chciałem dzisiaj pisać.

Bagnet na broń! Tylką skąd wziąć tą broń, no i gdzie ci co wykonają to wezwanie gdy zajdzie potrzeba. Kraj pacyfistów, hodowanych przez postkomunistycznych cwaniaków. Hodują nas na niewolników, których praca ma służyć kaście panów. Ech… szkoda słów. Przeczytajcie, bo warto.

Władysław Broniewski „Bagnet na broń”:

Kiedy przyjdą podpalić dom,
ten, w którym mieszkasz – Polskę,
kiedy rzucą przed siebie grom
kiedy runą żelaznym wojskiem
i pod drzwiami staną, i nocą
kolbami w drzwi załomocą –
ty, ze snu podnosząc skroń,
stań u drzwi.
Bagnet na broń!
Trzeba krwi!

Są w ojczyźnie rachunki krzywd,
obca dłoń ich też nie przekreśli,
ale krwi nie odmówi nikt:
wysączymy ją z piersi i z pieśni.
Cóż, że nieraz smakował gorzko
na tej ziemi więzienny chleb?
Za tę dłoń podniesioną nad Polską-
kula w łeb!

Ogniomistrzu i serc, i słów,
poeto, nie w pieśni troska.
Dzisiaj wiersz-to strzelecki rów,
okrzyk i rozkaz:
Bagnet na broń!

Bagnet na broń!
A gdyby umierać przyszło,
przypomnimy, co rzekł Cambronne,
i powiemy to samo nad Wisłą.

Na co czekamy, na co czeka Sejm, na co czekają posłowie? Projekt ustawy o broni i amunicji z podpisami przygotowany! Sam nie wiem skąd obojętność, a może tchórzostwo i strach – właściwe emocje dla ducha niewolnika. Wiem zaś coś zupełnie innego, oczywistego, coś co było fundamentem tworzenia cywilizacji. Wiem o czym chyba zapomnieli państwo posłowie. Sięgając dzisiaj po Biblię, przeczytałem wers 9 z 18 rozdziału Przypowieści Salomona:

IMG_3065

Znaczy to ni mniej ni więcej tylko to, że zarzut winy za utrzymywanie stanu rozbrojenia Polaków stawiam nie tylko przeciwnikom dostępu do broni. Zarzut stawiam także tym, co mogą temu zaradzić, a są obojętni. Nie ma obojętności gdy dobra zmiana jest w zasięgu własnego działania. Nie można wykręcić się obojętnością, brakiem wiedzy lub niezainteresowaniem. Ten kto się ociąga w obowiązkach, jest bratem szkodnika! Wy obojętni i niezainteresowani uczestniczycie w tworzeniu czy utrzymywaniu warunków, by każdy tu mógł wejść i brać co będzie chciał…