Czy na pewno mówimy o tym samym?

Za każdym razem gdy czytam lub słucham co mówią politycy o dostępie do broni palnej, stawiam sobie jedno pytanie: czy my mówimy o tym samym? Czego my (Ruch Obywatelski Miłośników Broni) się domagamy, to wiem doskonale. Domagamy się dalszej racjonalizacji prawa do broni, tj. (w uproszczeniu i w skrócie):

  • zachowania reglamentacji dostępu do broni palnej, w oparciu o pozwolenia na broń,
  • definitywnej likwidacji administracyjnej uznaniowości w procesie wydawania pozwoleń na broń,
  • przekazanie kompetencji wydawania pozwoleń na broń administracji cywilnej,
  • w konsekwencji obniżenia kosztów wydania i utrzymania pozwolenia na broń, oraz
  • zwiększenie ilości posiadaczy broni palnej w Polsce, oczywiście wyłącznie spośród Polaków praworządnych i zdrowych psychicznie.

Ważni politycy PiS pytani o dostęp do broni, mówią nie zgadzamy się. Macierewicz mówi nie, Kaczyński mówi nie. Artykułowanie przez nich powody są dla mnie kompletnie niezrozumiałe, w kontekście tego czego się domagamy. Siedzę, myślę i wprost nie wierzę, jak na projekt ustawy, który znalazł się w Sejmie, można się nie zgadzać. Wybaczcie, ale nie mogę zmieścić w głowie tezy, że można być przeciwko temu projektowi ustawy. Prowadzi mnie to do przekonania, że oni mówią “nie” swojemu wyobrażeniu o naszych postulatach, a zupełnie nie odpowiadają na nasze postulaty. Jednoznacznie wynikało to z programu Jana Pospieszalskiego Warto rozmawiać gdy Antoni Macierewicz wypowiedział zdanie:

Ale nie na tej zasadzie, że nagle rzuci się na rynek absolutnie niekontrolowany dostęp do broni.

Przecież to zdanie nijak się ma do propozycji społecznych wyartykułowanych w złożonym do Sejmu projekcie ustawy o broni i amunicji. Tam nie ma rzucania na rynek niekontrolowanego dostępu do broni! W projekcie jest uregulowany nowy model reglamentacji dostępu do broni palnej, w oparciu o pozwolenia na broń i procedurę administracyjną. Podobnie ostania wypowiedź Jarosława Kaczyńskiego gdy niechęć do zmian uzasadniał jakimiś uwarunkowaniami kulturowymi i tym, że nie dorośliśmy. Moim zdaniem prezes Kaczyński wyrażał swoje stanowisko na temat powszechnego i niczym niekontrolowanego dostępu do broni, podobnie zresztą jak minister Macierewicz. Naprawdę nie mogę zaakceptować tezy, że Kaczyński i Macierewicz uważają, że pacyfizm i kompletne rozbrojenie Polaków jest pożytecznym zjawiskiem społecznym. Gdyby tak było musiałbym uznać tezę, że to ludzie przygotowujący Polaków na ten sam holokaust, który szykują nam komuniści z Komisji Europejskiej, realizujący utopie Altiero Spinellego. Moja aktualna ocena tych polityków wyklucza taką tezę. Ich działania polityczne przeczą temu. 

Niestety nie mam metody na zmuszenie ważnych polityków PiSu aby przeczytali o czym debatujemy, czego się domagamy i jakie zmiany znalazły się w formie projektu ustawy o broni i amunicji w Sejmie. Zarazem do tego momentu nie uda się znaleźć porozumienia. My o jednym, oni bez czytania tego czego chcemy, mówią czymś zupełnie innym. My na na nich, że jak można utrzymywać nas w rozbrojeniu, a oni ze zdziwieniem o nas, że chcemy mieć dostęp bez jakiejkolwiek reglamentacji. Polacy mówiący w tym samym języku nie mogą się dogadać w zupełnie prostej sprawie.

Co robić, jak sprawić abyśmy mówili o tym samym?

Kto może, proszę aby działał w celu przekazania projekt ustawy panu Macierewiczowi i Kaczyńskiemu. Projekt jest do pobrania ze strony Sejmu, o pod tym linkiem: 

http://orka.sejm.gov.pl/Druki8ka.nsf/Projekty/8-020-373-2016/$file/8-020-373-2016.pdf