Teraz jest czas na dyskusję, a nie na obrażanie.

Obraz styku spraw broni palnej ze światem polityki z ostatnich kilku tygodni. Spotkanie w Gdańsku zorganizowane przez wiceministra w Ministerstwie Infrastruktury Kazimierza Smolińskiego, poświęcone zagrożeniom jakie niesie dyrektywa Bieńkowskiej. W trakcie dyskusji rzeczowy głos pani europoseł Anny Fotyga. Jednoznaczna deklaracja pana sekretarza stanu Kazimierza Smolińskiego, że obawy przed dyrektywą Bieńkowskiej są uzasadnione, ale PiS będzie podejmował działania aby w ramach implementacji zagrożenia neutralizować. Pojawia się pozytywne zapowiedzi ze strony FB “Łucznik” Radom o otwarciu się na rynek cywilny, za tym idą fakty, broń od radomskiego producenta pojawia się w sprzedaży. Pojawia się też zupełnie mały sygnał z ministerstwa sportu o planach dotyczących strzelnic, w odpowiedzi na interpelację posła Stanisława Pięty. Z drugiej strony pojawiają się twierdzenia ministra Macierewicza, które najogólniej można stwierdzić, nie napawają optymizmem. Do tego trzeba dołożyć urywki wiadomości z wizyty Jarosława Kaczyńskiego w Gdańsku i jego przekaz, że do posiadania broni Polacy nie gotowi. Jak zagłosują w sprawie dyrektywy polscy europosłowie, nie mam pojęcia, żadem nie był łaskaw o tym publicznie wspomnieć czy zrobić konferencji prasowej na ten temat. MSWiA i MON na kierowane do nich pisma nie odpowiadają.

Na ten polski obraz nakłada się obraz naszych południowych sąsiadów, którzy nie chcą poddać się dyktatowi eurokratów i planują umieszczenie prawa do broni w swojej konstytucji. Marzymy o takich politykach w Polsce. Z odległej, ale coraz ważniejszej dla polskiej polityki, Ameryki też bije blask wolności. Kagańcowe prawa nakładane na Amerykanów w sprawie broni, kasowane są w tempie zawrotnym.

Co my mamy sobie myśleć o poczynaniach partii rządzącej? Szczerze pisząc nie wiem, ale moje myśli są pełne obaw i są niespokojne. Na podstawie tego co widzę nabieram przekonania, że oni naprawdę nie mają wyrobionego wspólnego zdania w sprawie zmian reguł dostępu do broni palnej w Polsce. Ten problem w przestrzeni publicznej narasta. Chcielibyśmy aby racjonalny dostęp do broni była zgodna z tym co postulują środowiska strzeleckie.

Moim zdaniem powinniśmy podejmować rzeczową polemikę w tej sprawie, prezentując argumenty, a nie tezy oparte o emocje. Co to za polemika, gdy wobec ministra Macierewicza formułowane są przeróżne nieprzyjazne, a czasami wręcz obraźliwe określenia? Co ma sprawić taka argumentacja? Gdy dostrzegamy błędy, mówmy o tych błędach. Nie wolno jednak zapominać, że temat dostępu do broni palnej, nie zamyka polskiej racji stanu. Pomimo wad i błędów, jakie sam dostrzegam w tej sprawie, to wszystko staram się wskazywać i oceniać, ten rząd póki co zabezpiecza Polskę przed nachalną polityką imigracyjną lewaków rządzących w Unii Europejskiej. Moim zdaniem dzisiaj to zasadnicza sprawa. Nasza integralność terytorialna, kulturowa i etniczna to fundament państwa, który jednak wciąż zapewnia rząd PiSu. Nie da się też zakrzyczeć propagandą faktu, że rząd polski wzmacnia Polskę militarnie, co jest przecież fundamentem naszego istnienia.

Spierajmy się z politykami, ale nie niszczmy kanałów komunikacji niezbędnych do przekonywania i wypracowania porozumienia. Pokazujmy im błędy w rozumowaniu, ale nie obrażajmy się na tego czy innego polityka. Wskazywany przeze mnie fakt, że póki co PiS nie ma oficjalnie i kategorycznie negatywnego zdania o dostępie do broni palnej, znaczy ni mniej ni więcej tylko to, że waga jeszcze nie przechyliła się na żadną stronę. Czy każde rozwiązanie jest możliwe? Tego oczywiście nie wiem. Ale piłka pozostaje w grze i nie możemy sobie pozwolić na wykopanie jej poza boisko, pokazanie języka i wykrzykiwanie, że dalej nie będziemy grać. To postawa nieodpowiedzialna, infantylna i niegodna powagi naszej sprawy. Dostęp do broni palnej przecież wielu uznaje za sprawę ważną, za jeden z fundamentów bezpiecznej Polski.