Komentarz psychologa do opinii Polskiego Towarzystwa Psychologicznego o projekcie ustawy o broni i amunicji.

Kornelia Chojecka

Chciałam odnieść się do drugiego punktu opinii PTP.  Według mnie wprowadza on  uznaniowość w decyzjach o pozwoleniach na broń odrzucając podejście oparte na jasnych kryteriach. W praktyce to psycholog subiektywnie miałby decydować o wydaniu pozwolenia na broń. Biorąc pod uwagę wpływ ideologii lewicowej na większość polskich uczelni szkolących psychologów można się obawiać, że to uprzedzenia ideologiczne lub polityczne byłyby czynnikiem decydującym w opinii psychologa. Stoi to w jawnej sprzeczności z konstytucyjną zasadą równości obywateli wobec prawa niezależnie od poglądów politycznych czy wyznawanej religii. Mogłoby być również furtką do dyskryminacji przykładowo osób o głębokich przekonaniach chrześcijańskich, antypacyfistycznych czy prawicowych. Przykładem zideologizowania środowiska psychologów  jest wypowiedź psychologa Andrzeja Tucholskiego w sprawie nieagresywnej akcji #jestemchrzescijaninem dla Telewizji Superstacja, który przyrównał chrześcijan fotografujących się z bronią i kartką „Jestem chrześcijaninem” z bojownikami ISIS.

O wiele lepszym rozwiązaniem jest to co proponują autorzy projektu poselskiego ustawy o broni i amunicji, a mianowicie jasne określenie stanów chorobowych lub istotnych zaburzeń funkcjonowania psychologicznego (wg Międzynarodowej Statystycznej Klasyfikacji Chorób i Problemów Zdrowotnych ICD 10), które uniemożliwiałyby posiadanie broni.

W pozostałych przypadkach psycholog byłby zobligowany do wydania decyzji pozytywnej. W ten sposób zbliżylibyśmy się do standardów państw cywilizacji zachodniej, gdzie jasne kryteria a nie subiektywne decyzje urzędnika mają wpływ na prawa obywatelskie. Skończylibyśmy też z odziedziczoną po komunizmie fobią w stosunku do broni palnej. Podobne a nawet o wiele większe zagrożenie stanowią na przykład pojazdy mechaniczne, które w ostatnim czasie były wykorzystywane przez terrorystów islamskich do masowego mordowania ludzi (zamachy w Nicei czy w Berlinie). A jednak nikt nie postuluje, by ograniczyć liczbę praw jazdy do poziomu podobnego jak pozwolenia na broń w Polsce czyli ok. 1% populacji?