Padły policyjne strzały, tylko pociski poleciały nie tam gdzie trzeba.

Dwaj mężczyźni wyskoczyli z samochodu i rozbili szybę w stojącym w korku volkswagenie passacie. Gdy kierowca zaczął uciekać poboczem, oddano w jego kierunku kilkanaście strzałów. Była to akcja policji, która ścigała włamywaczy. Przestępcom udało się uciec.

Kilkanaście strzałów. Przestępcy uciekli. Gdzie zatem poleciały wystrzelone pociski? Z całą pewnością nie tam gdzie powinny były trafić. Wystrzelone przez policjantów pociski powinny były zatrzymać przestępców. Nie zatrzymały. Czy mogło stać się coś niewinnym uczestnikom ruchu drogowego? Obawiam się, że było bardzo niebezpiecznie. Strzały padły w miejscu gdzie pojawił się korek na drodze, a przestępcy uciekali poboczem.

Zastanawiam się jak to skomentować. Może tylko tak, że zdaje się w wyszkoleniu strzeleckim policjantów niewiele się zmieniło od czasu gdy powstało pismo, o którym wspominałem we wpisie z marca 2015 roku Jak to było? Moim zdaniem to nie może być tak, że policjanci strzelają niemal na oślep. No może nie na oślep, ale z całą pewnością nie trafiają do celu.

Co zrobić aby było inaczej? Policyjni decydenci powinni nalegać na zdobywanie przez policjantów pozwoleń na broń, ułatwiać administracyjne przeszkody, i zachęcać policjantów do samodzielnej nauki strzelania. Broń to poważna i niebezpieczna rzecz w nieobeznanych rękach. Broń wymaga nabycia i doskonalenia umiejętności posługiwania się nią, także przez policjantów. Z samego faktu posiadania broni służbowej absolutnie nie wynika domniemanie posiadania jakichkolwiek umiejętności. Okazuje się, że instytucjonalnie nauka nie bardzo idzie jak trzeba. Jestem przekonany, że samodzielne doskonalenie zawodowe przyniosłoby zbawienne efekty i wie to każdy policjant, który ma pozwolenie na broń. Jak kto nie wierzy, niech znajdzie policjanta, który ma pozwolenie na broń i zapyta!