Ostatnia straż obywatelska Meksyku

Meksykański stan Michoacan stał się polem walki pomiędzy kartelami narkotykowymi, a spontanicznie formowanymi oddziałami straży obywatelskiej. O ile brak kontroli rządu nad tymi pierwszymi jest oczywistością, o tyle oddolne inicjatywy samoobrony stawiają pod znakiem zapytania skuteczność władz centralnych w walce z największym problemem Meksyku.

Złożone głównie z rolników oddziały straży, uzbrojone w broń myśliwską, pistolety i grabie, ale również broń automatyczną, stanowią skuteczną zaporę dla armii wielu karteli narkotykowych działających na tych terenach. Pomimo tego, a jak twierdzą niektórzy, z tego właśnie powodu rząd postanowił wkroczyć, aby opanować niewygodną dla niego sytuację. Rozbito najpierw jedność wśród członków straży oferując im pracę w lokalnej policji, a następnie aresztowano jednego z przywódców straży pod zarzutami kradzieży, nielegalnego posiadania broni oraz morderstwa. Aresztowanie przywódcy doprowadziło do starcia straży z armią.

O stanie Michoacan mówi się, że jest skazany na rolę centrum handlu narkotykami. Ma wszystko, co czyni ten handel łatwym: góry, równiny z niezliczonymi laboratoriami, polami marihuany oraz miastem portowym Lazaro Cardenas. Ofiarami walki karteli o przejęcie lukratywnego handlu narkotykami na tym terenie padli w pierwszej kolejności miejscowi rolnicy. Wobec indolencji władz, zaczęli zbierać broń i organizować się w bataliony. W styczniu 2016 roku liczba członków straży doszła do około 7000, co umożliwiło im rozbicie głównej twierdzy kartelu „Knights Templar”. Udało się to dzięki posiadaniu kamizelek kuloodpornych, broni automatycznej (w Meksyku może posiadać ją tylko armia), a nawet obłożonych metalowymi płytami SUVów. Sukces straży obywatelskiej zmusił rząd do wysłania na te tereny 3000 żołnierzy i słownego zapewnienia, że zadba o bezpieczeństwo lokalnych mieszkańców pod warunkiem złożenia przez nich broni.

Najbardziej wpływowi członkowie samoobrony odmówili, tłumacząc, że lokalna policja jest skorumpowana i w jej szeregach jest wielu byłych członków mafii. Podział doprowadził do walk wewnątrz straży. Po aresztowaniu głównych przywódców ustały patrole straży obywatelskiej, teraz obawiające się zarówno ataków ze strony mafii jak i aresztowania przez siły rządowe. Do władzy dochodzą coraz to nowe kartele, a powodzenie straży obywatelskiej wystawiło na widok publiczny nieudolność skorumpowanej władzy lokalnej i niemoc rządu centralnego.

(źródło newsweek.com opracowanie Paweł Machała)

Na artykuł natrafiłem za sprawą strony Światowy Dzień Walki z Hoplofobią. Przytaczam zatem z tego miejsca komentarz:

Dobry artykuł w amerykańskim “Newsweeku” o meksykańskich cywilach, tkwiących między młotem a kowadłem. Na zdjęciu kobieta z karabinem pilnuje domostwa.

“Kiedy członkowie kartelu zabrali rolnikom ziemie w celu przejęcia kontroli nad dochodowym rynkiem upraw, lokalna ludność uformowała oddziały samoobrony, wpakowała się do ciężarówek i pośpieszyła z odsieczą przez górzyste tereny Tierra Caliente, by za pomocą pistoletów i karabinów przepędzić bandytów oraz odzyskać zawłaszczone farmy. W ten sposób autodefensas pomogli przywrócić namiastkę porządku w regionie, który znacząco ucierpiał w okresie wojen narkotykowych. Pomimo sukcesu w walce z kartelami (niektórzy twierdzą, że właśnie z powodu tego sukcesu), w oczach rządu miarka się przebrała.”

Takich historii jest oczywiście więcej. Przypadek Tierra Colorado sprzed paru lat jest tu wybitnie symboliczny.

Mieszkańcy cierpliwie znosili szykany, upokorzenia i jawny terror ze strony policji i bandytów, aż w końcu nie wytrzymali i chwycili za broń, tworząc coś na kształt straży obywatelskiej. Iskrą zapalającą lont było morderstwo jednego z liderów milicji. Na reakcję pozostałych nie trzeba było długo czekać. Najpierw rozbroili i aresztowali cały komisariat z komendantem na czele, potem aresztowali lokalnych polityków, a na końcu zrobili to, czego przez dziesięć lat władza zrobić nie mogła – w ciągu niespełna dwóch godzin roznieśli w drobny pył kartel terroryzujący miasto. Tak zapalczywie zwalczali pałętających się po okolicy zbirów, że niechcący ostrzelali turystów jadących busem do Acapulco, gdyż wzięli ich za posiłki kartelu. Na szczęście nikt poważnie nie ucierpiał.

Materiał na film jak nic. Na blogu o Meksyku: https://www.hoplofobia.info/bron-palna-w-meksyku/


Można powiedzieć, że niewiarygodne. Można powiedzieć, że to Meksyk, że to nigdy się gdzie indziej zdarzyć nie może. Dla takich matołków mam odesłanie do felietonu Jerzego Targalskiego, który skomentowałem i zamieściłem we wpisie Nie możemy mieć broni, powinny nam wystarczyć kredki. Taki meksyk jak w Meksyku, wkrótce i u nas będzie. Czesi się już prawie przygotowali, a my mamy rząd, który zapewnia, że nas przed wszystkim  obroni…

Przy okazji tego wpisu widać jak bardzo czasem prawo odchodzi od prawa i staje się narzędziem niesprawiedliwości. Kto ma oczy niech czyta, jak ciekawe, niech podaje dalej. Nasze przekonywanie jest oddolne, rządzący najlepiej by chcieli abyśmy milczeli, a oni powiedzą ludziom co jest dobre.


Proszę o darowizny na rzecz Fundacji Trybun.org.pl, na tłumaczenie projektu zmiany czeskiej ustawy konstytucyjnej, o czym pisałem we wpisie Czeski projekt ustawy – zleciłem tłumaczenie na język polskiPrzy pomocy fundacji zrobię tyle ile będzie można, a będzie można tyle na ile będę miał środki. Sam wszystkiego sfinansować nie jestem w stanie, z tego powodu apel o wsparcie na to działanie.