Koszty uzyskania pozwolenia na broń stanowią istotną przeszkodę w dążeniu do posiadania broni

Wydatki jakie trzeba ponieść aby uzyskać pozwolenie na broń, również stanowią element określający dostępność broni w Polsce. Oczywiste jest, że im drożej tym trudniej i ta trudność nie jest warunkowana kwestiami bezpieczeństwa, a wyłącznie statusem materialnym. Tak moim zdaniem być nie może. Nie może być tak, że Polak biedniejszy nie może mieć broni, bo go nie stać. To dyskryminacja niczym nie uzasadniona, z której istnienia chyba nikt sobie nie zdaje sprawy.

Aktualnie w naszym kraju obserwuję wyraźny wzrost zainteresowania pozwoleniami na broń w celu sportowym i kolekcjonerskim. Postaram się przedstawić w przybliżeniu oczywiście, jak wyglądają koszty związane ze zdobyciem tych pozwoleń na broń.

Pozwolenie na broń w celu sportowym jest moim zdaniem wyjątkowo kosztowne. Sama myśl o sporcie strzeleckim już jest droga, bo trzeba przystąpić do klubu, a to kosztuje. W klubie, którego ja jestem członkiem trzeba uiścić opłatę wpisową w wysokości 500 zł, płaconą jednorazowo w momencie składania deklaracji członkowskiej. Do tego dochodzi składka comiesięczna w wysokości 20 zł, za rok kosztuje to 240 zł. Klub pobiera składki za rok z góry, co zrozumiałe, bo życie klubowe ma cykl roczny. Wydatek 740 zł dopiero pozwala na rozpoczęcie dalszych czynności w celu uzyskania niezbędnych kwalifikacji, które z kolei powalą ubiegać się o pozwolenie na broń palną.

Po przystąpieniu do klubu trzeba przejść kurs przygotowawczy, na którym adept strzelania ma nabrać wiedzy i umiejętności niezbędnych do zdania egzaminu na patent. Musi nauczyć się strzelać i ma mieć jakąś wiedzę teoretyczną. Różnie kluby to regulują, w moim klubie kosztuje to chyba 350 zł. Kurs trzeba przejść w ciągu trzech miesięcy, aby w pierwszym możliwym terminie próbować zdawać egzamin na patent strzelecki. Gdy uda się przejść szczęśliwie klubową naukę strzelania, czeka chętnego egzamin na patent. Przed egzaminem badanie lekarskie za jakieś 70 zł i sam egzamin za 400 zł. Gdy ktoś zechce mieć plastikową legitymację wydawaną w następstwie zdania egzaminu na patent, musi dodatkowo zapłacić 60 zł.

Gdy już szczęśliwie adept strzelania otrzyma patent strzelecki, może złożyć wniosek o wydanie licencji strzeleckiej na jeden rok (kalendarzowy), co kosztuje 50 zł jako opłata dla PZSS i jeszcze 5 albo 10 zł na wojewódzki związek sportowy. Liczę dla równego rachunku, że licencja kosztuje 60 zł.

Nie liczę udziału w zawodach strzeleckich. Dla ostrożnego rachunku wskażę, że kilka razy w zawodach warto wystąpić, co może kosztować w sumie z 300 zł. To bardzo ostrożny rachunek. Im większe zaangażowanie w sport strzelecki, tym szansa na więcej egzemplarzy broni w pozwoleniu, zatem imperatyw do wydawania pieniędzy jest.

W tym momencie, po wydaniu 1980 złotych, zainteresowany pozwoleniem na broń może przystąpić do kompletowania załączników do podania o wydanie pozwolenia. Wydane prawie 2000 zł, a administracyjna droga dopiero się zaczyna. Badanie lekarskie i psychologiczne 500 zł. Opłata skarbowa od podania 242 zł. Dokumenty skompletowane, w kieszeni mniej o 2722 złote, można składać podanie do organu Policji.

Za jakiś czas, krótszy lub dłuższy pozwolenie będzie wydane. Łaskawie pan komendant wojewódzki zgodzi się na posiadanie 5 egzemplarzy broni. Można przymierzać się do kupowania. Najpierw szafa na broń – 1000 zł no i zaświadczenia uprawniające do nabycia broni. W przypadku pozwolenia uprawniającego do posiadania 5 egzemplarzy broni będzie to opłata 5 x 17 zł, czyli 85 zł.

Po wydaniu 3807 złotych można wreszcie kupić pierwszy egzemplarz broni. Wydatków na broń nie liczę, są nieograniczone. Tych kosztów nie ma jak ominąć. Trzeba je ponieść i koniec. Mogą być większe, może nieco niższe, ale nie za wiele. Tyle trzeba w Polsce wydać do momentu w którym ktoś chciałby kupić pierwszy w życiu pistolet czy karabin, w oparciu o pozwolenie na broń w celu sportowym. Dla bogatego to niewiele, dla zwykłego Polaka sporo. Dla jakiejś części naszych rodaków to kwota nie do zdobycia.

Trzeba pamiętać, że jeszcze będzie kupno broni i będą coroczne wydatki związane z utrzymaniem pozwolenia. Corocznie trzeba wydać najskromniej 500 zł, aby zachować pozwolenie. Składka członkowska, opłaty za udział w zawodach, opłata za licencję. Może nawet 500 zł to optymistycznie mało, ale niech będzie.

Pozwolenie na broń w celu kolekcjonerskim jest nieco tańsze, ale zupełnie nieznacznie. Bardzo tanie jest jedynie dla żołnierzy, policjantów i wszystkich tych funkcjonariuszy państwowych formacji uzbrojonych, którzy mają przydzieloną broń służbową, ale o tym na samym końcu.

Udział w stowarzyszeniu o charakterze kolekcjonerskim jest obowiązkowy. Towarzystwo Strzeleckie w Koszalinie, którego jestem prezesem, pobiera opłatę wpisową 100 zł i składkę miesięczną 10 zł, rocznie to 120 zł. Moim zdaniem to bardzo mało, ale ja taki cel stawiam sobie, aby ułatwiać zdobywanie pozwoleń na broń. Nie w każdym stowarzyszeniu tak być musi.

W przypadku pozwolenia kolekcjonerskiego nie trzeba patentów, zawodów, egzaminów, kursów przygotowawczych. Trzeba zdać egzamin na Policji i ten egzamin kosztuje 1150 zł. Przed egzaminem trzeba nauczyć się teorii, to nie kosztuje, bo każdy musi na to czas poświęcić. Trzeba też potrafić strzelać i na to trzeba wydać pieniądze. Moim zdaniem z 500 zł z instruktorem i pewnie mniej, gdy ktoś po postu na strzelnicy będzie się uczył strzelać z cudzej broni. Gdyby ktoś nie chciał chciał zdawać egzaminu policyjnego musi mieć licencję strzelecką, a w związku z tym musi wydać tyle ile opisałem powyżej, do momentu zyskania licencji.

Do tego dochodzi oczywiście badanie lekarskie i psychologiczne 500 zł oraz opłata skarbowa od podania 242 złote. Łącznie 2612 zł i w ręku mamy decyzję o pozwoleniu na broń w celu kolekcjonerskim np. na 10 egzemplarzy broni. Szafa 1000 zł, zaświadczenia 10 x 17 zł = 170 zł i możemy kupować pierwszy karabin, mając w kieszeni mniej o 3782 zł.

Żołnierze, policjanci i funkcjonariusze państwowych formacji uzbrojonych, którzy mają przydzieloną broń służbową mają znacznie taniej. To tylko koszty klubowe, oraz koszty podania o pozwolenie na broń 242 złote, a po uzyskaniu pozwolenia szafa na broń 1000 zł i koszt wydania zaświadczeń. Łącznie około 1500 złotych.

Zastanawiam się z jakiego ważnego powodu Polak ma wydawać tak wielkie ilości pieniędzy, aby mógł uzyskać coś co mu się w zasadzie należy, bo jest praworządnym  zdrowym na umyśle człowiekiem? Zapyta ktoś czy można w Polsce uzyskać pozwolenie na broń. Można, bo jednym słowem odpowiedź na takie pytanie brzmi tak. Zaraz za tak jest cały szereg różnych małych ale, które tą stanowczą odpowiedź zdecydowanie tonują. Uzyskanie pozwolenia na broń ładnie wygląda w idealnym kształcie – można powiedzieć na papierze – ale jak wchodzimy w szczegóły to jest tam gąszcz wyjątków, opłat, przeróżnych haraczy.

Koszty, które trzeba ponieść na uzyskanie pozwolenia na broń są poważną przeszkodą w jego otrzymaniu. Zaradzić temu może projekt ustawy, który jest w Sejmie. W oparciu o projektowane przepisy koszty byłby mniejsze myślę, że o 2/3. W bogatej Ameryce pozwolenie na noszenie broni kosztuje od 60 do 430 dolarów. Czyli zdecydowanie mniej niż w Polsce. Oni są bogaci i płacą mniej, my biedni zatem nasze kieszenie można drenować. Próbujmy nawiązywać do tego ile wydają bogaci…

Skoro PiS jest takie prospołeczny, to może ten argument do władz PiS trafi i zarządzi się w partii głosowanie za projektem ustawy o broni i amunicji? Kto nie pokonał trudnej i kosztownej drogi w celu uzyskania pozwolenia na broń, ten nawet nie zdaje sobie z tego, że co krok na tej drodze wydatki. Ja pokonałem i opisałem co potrzeba powyżej. Można to rozpowszechniać, niech ta wiedza trafi do Polaków.