Jak nie dać się zastrzelić przez policyjne jednostki interwencyjne na miejscu zdarzenia

Wiem, że poniższy test, a właściwie poradnik nie przystaje do polskich warunków. Może jeszcze za wcześnie w Polsce na taki tekst. Ale niech już będzie. Niech wisi, a jego treść niech się utrwala. Oby nigdy porady zawarte w jego treści nie musiały być wykorzystywane. Uczmy się praktycznych zachowań, zwracajmy na praktyczne aspekty posiadania broni.


Było to w lipcu 1992 r., zaraz po zamieszkach „Rodney King Race” w Los Angeles. Mój partner Al Acosta i ja zostaliśmy przydzieleni do jednostki rejonowej w Los Angeles, gdzie miało dojść do napadu na bank. Obaj byliśmy funkcjonariuszami z wygolonymi głowami, mięśniami jak goście na sterydach z Gold’s Gym i wąsami a’la Fu Manchu. Nasza misja obserwacyjna mogła się w każdej chwili zmienić w strzelaninę, dlatego chociaż staraliśmy się nie rzucać się w oczy, byliśmy uzbrojeni po zęby.

Całymi godzinami czekaliśmy z naszym zespołem na kilku pozycjach, aż pojawią się nasze cele. Było gorąco i aby się nie odwodnić, piliśmy wodę. Jak większość wie… co wchodzi do środka, musi też wyjść na zewnątrz. Byliśmy właśnie w bocznej uliczce, gdy poczułem, że naprawdę muszę na stronę. Wyskoczyłem z Mustanga i przeszedłem za kontener na śmieci, aby sobie ulżyć. Oczywiście moja podciągnięta koszulka odsłoniła pistolet przy pasie. W tym momencie akurat ktoś wyglądał z okna i zobaczył mnie – łysego typa z gnatem jakby żywcem wyjętego z filmu Maczeta … ach ten Murphy.

W każdym razie, kilka minut później w uliczkę wpadł samochód patrolowy LAPD (Los Angeles Police Department) z dwoma młodziakami, którzy z palcami na spustach i wystraszonymi oczami wycelowali Berettę i strzelbę bezpośrednio we mnie. Opowiadam tę historię tylko po to, aby pokazać, że moje spostrzeżenia są zaczerpnięte z rzeczywistych sytuacji, które naprawdę przeżyłem. Ostatecznie wszystko skończyło się dobrze… ale teraz wyjaśnię, DLACZEGO wszystko dobrze się skończyło.

Nawiązując do powyższej historii, opiszę problematyczną sytuację, gdy podniesie się karabin terrorysty lub kontynuuje walkę ze swoim pistoletem. Omówię to, jak jednostki interwencyjne wybierają swoje cele i jak się zachować, aby nie wydać się im niebezpiecznym celem, tzn. osobą przeznaczoną do wyeliminowanie. Problem polega na tym, że facet z CCW (Concealed Carry Weapon permit – pozwolenie na noszenie ukrytej broni) lub policjant po służbie, interweniujący przeciw terroryście, mogą być pomyłkowo uznani za terrorystów i zastrzeleni.  Policja w USA ma na koncie postrzelenie jednego ze swoich ludzi co 18 miesięcy, co jest liczbą do przyjęcia. Wpływ na to mają następujące czynniki.

Jest bardziej prawdopodobne, że zostaniesz zastrzelony przez policję tam, gdzie nie jest przyjęte, że cywile noszą broń. (w USA są stany z różnymi zasadami, czyli w RCz tej różnicy nie odczujemy). Na przykład New York lub Los Angeles. Istnieje tu powszechna świadomość, że broń mają jedynie gangsterzy lub policjanci. Sytuacja nie jest taka sama w całych Stanach, ale są specyficzne miejsca, gdzie ta zasada obowiązuje i tam należy zachować ostrożność. Policjanci w cywilu są cały czas instruowani, aby byli tzw. „grzecznymi świadkami” – nie włączali się, dopóki naprawdę nie chodzi o życie.

Najprawdopodobniej zostaniesz zastrzelony, jeśli pierwszym, co zobaczy policja, będzie broń. Tak po prostu dzieje się w codziennej policyjnej pracy w ciągu ostatnich 5 lat, w przypadkach aktywnego strzelca, gdy telefon na linię alarmową nie jest wystarczająco jasny.

Mamy zatem policjanta, który stara się maksymalnie szybko, z narażeniem życia dostać na miejsce zdarzenia, aby jak najszybciej powstrzymać drania. Każdy chce go zastrzelić. Wszystkie te gadki „Pomagać i chronić”, rozpocząć negocjacje … to tylko puste słowa. Na każdego negocjatora przypada tuzin facetów, którzy prześcigają się w tym, kto wystrzeli pierwszy i zrobi karierę na tym, że zastrzelił terrorystę.

Jaką dostali informację? Najczęściej jedyną rzeczą, jaką pamiętają z radia, jest kolor ubrania i broń. „Facet w czarnym i strzelba” to jest to, co będą przekazywać między sobą, wyskakują z jadącego samochodu i biegną sprintem do walki.

Jest bardziej prawdopodobne, że zostaniesz zastrzelony, gdy na wezwanie policjanta zaczniesz się obracać twarzą do niego.

To jest problem, ponieważ to leży w naturze ludzkiej, aby się obrócić, gdy ktoś się do nas głośno zwraca, szczególnie z tyłu. Rozwiązaniem nie jest zaprzestanie noszenia broni w nowoczesnej wojnie z terroryzmem, ale to ryzyko musimy brać pod uwagę.

Z rozmów, zeznań i osobistych doświadczeń widać możliwość, jak nie dać się zastrzelić od razu przez pierwszego policjanta, który dotarł na miejsce. Chodzi o to, aby zapewnić, że nie sprawimy natychmiast wrażenia, że to my jesteśmy tym złym. Taka sytuacja jest dla policjanta niebezpieczna, ponieważ zawahanie może kosztować go życie, ale z twojego punktu widzenia, wahanie wynikające z niemożliwości podjęcia decyzji, może ci uratować życie.

Po pierwsze – zapomnij o maniakach ze strzelnicy i nie bierz ze sobą długiej broni. Zastrzel złoczyńcę, ale naprawdę wtedy, gdy trzeba go zastrzelić … i tyle razy, ile potrzeba. Następnie schowaj broń.

Spójrz na ilustrację powyżej.

Profil broni jest wyraźnie widoczny. Policjant „polujący” na terrorystę/aktywnego strzelca, jeśli zobaczy kogoś wyglądającego jak osoba na zdjęciu, prawdopodobnie od razu go zastrzeli. Oznacza to, że powinieneś zastosować technikę SUL. To spowoduje, że pistolet będzie bliżej ciała, pozwoli zakryć go drugą ręką i ukryć przed wzrokiem pozostałych osób. Zdecydowanie z tej pozycji można ponownie zastrzelić kolejnego drania, jeśli będzie to konieczne, ale nie widać tak bardzo, że jesteś uzbrojony.

Po drugie – czarną broń łatwiej schować niż jasną i błyszczącą. Tak, czarna broń ma znaczenie [Black Gun Matters]. Lubię swoją BBQ (określenie błyszczącej broni, którą właściciele kupują ze względu na zwracający uwagę wygląd – coś jak złoty AK47 w filmie Pan życia i śmierci). Ale jak każdy, mam ciemniejszą broń do noszenia na co dzień. Błyski od świetlistej broni przyciągają uwagę.

Po trzecie – nie trzeba stać nad zastrzelonym draniem w rozkroku z wycelowaną bronią, jak w filmach. W sytuacjach, o których mowa, twoim celem jest zabicie terrorysty, a nie aresztowanie i czekanie na przyjazd policji. Zastrzel to, co trzeba zastrzelić i dopóki trzeba do tego strzelać, a następnie, do cholery, szybko się schowaj. Idealnie w taki sposób, aby mieć dobry ogląd całej sytuacji.

Po czwarte – pierwsze wrażenie, jakie wywołujesz, określa kierunek konfrontacji. Jeśli będziesz chodzić ubrany całkowicie na czarno jak Imam z długą brodą, jak wygląda większość dżihadystów, prawdopodobnie powinieneś przemyśleć swój styl ubierania i iść do fryzjera. W przeciwnym wypadku pierwsze wrażanie, jakie zrobisz na interweniujących jednostkach pierwszego rzutu, będzie takie, że jesteś terrorystą,  Lub możesz też zrobić coś, co przedstawi cię jako spoko gościa (tego dobrego), ale o tym dalej.

I na koniec – jeśli to możliwe, noś taką samą broń jak jednostki policji. Chromowana 1911 z rękojeścią z kości słoniowej generała Pattona jest imponującym gnatem, ale w naszym wypadku będzie pasować do otoczenia jak pięść do nosa. Dla policji taka broń zdecydowanie nie jest „typowa”. Tak samo jako Steyer AUG, na który wydałeś majątek, który uwielbiasz i który nosisz w plecaku „na wszelki wypadek”, nie jest najlepszym rozwiązaniem. Tak samo jak AK lub podniesiona broń pierwszego zastrzelonego terrorysty. Czy to ci się podoba czy nie, większość policjantów nosi pistolety typu Glock, S&W, Sig i inne (u nas nie możemy zapomnieć o czeskich pistoletach CZ).

Jeśli zostaniesz skonfrontowany z policją, nie obracaj się z bronią w ręce ani nie wyciągaj broni. Poczekaj na dokładne instrukcje. Gdy zobaczysz, że policja nadjeżdża, pozbądź się broni palnej, jeśli pod względem taktycznym jest to bezpieczne, klęknij, wyciągnij ręce nad głowę i głośno krzyknij:

„Ja jestem ten dobry!

„Ja jestem ten dobry!

„Nie strzelać”

„Ja jestem ten dobry!

„Nie strzelać”

Jeśli spełniasz warunki, możesz zamiast tego użyć zwrotu „Jestem policjantem”. W kilku przypadkach policjant po służbie zaatakował aktywnego strzelca. Jego wygląd i opanowanie broni było na poziomie zawodowca. To wzbudziło wątpliwości w interweniujących policjantach, czy chodzi o czarny charakter czy tego dobrego. Umożliwiło to policjantowi w cywilu wylegitymowanie się. Jeśli jednak policjant w cywilu wygląda jak dealer narkotyków, łatwo sobie wyobrazić, jak może się to skończyć. Z ostatnich przypadków wymienię Prince George’s County, gdzie policja zastrzeliła detektywa Jacai Colsona w przekonaniu, że chodzi o złoczyńcę.

Nie ma nic za darmo. Gdy ubierasz się jak ten dobry, zastrzeli cię czarny charakter … a jeśli ubierasz się jak złoczyńca, zastrzelą cię policjanci. Ja osobiście mam krótko obcięte włosy i utrzymuję się w formie, ponieważ tak lubię. Dlatego często słyszę pytania, czy nie jestem żołnierzem. Gdy weźmiesz pod uwagę, że mam prawie 50 lat, będziesz się śmiać tak samo jak moja żona.

Kolejna rzecz do rozważenia – u policjantów w cywilu standardem jest podniesienie swojego ID (karta identyfikacyjna, legitymacja służbowa) nad głowę i zidentyfikowanie się przed interweniującymi jednostkami. ID nie jest odznaką. Przestałem nosić odznakę w 1993 r., gdy został zastrzelony policjant w SoCal (???) w trakcie włamania, po tym, gdy znaleziono u niego odznakę. Podobnie jak pozostali zacząłem nosić jedynie ID. Próbowaliście kiedyś przeczytać ID z odległości 10 metrów? Na odległość nie da się poznać, czy jest to ID, licencja CCW, prawo jazdy lub karta klubowa do Tesco (wolne tłumaczenie).

Zapamiętaj – najważniejsze jest wzbudzenie wątpliwości o tym, kim jesteście. Być może próba podniesienia nad głowę otwartego portfela ze zwykłym dowodem osobistym to dobry pomysł … tym lepiej, gdy jest to twoja licencja CCW. W jednej agencji, gdzie pracowałem, uczono nas trzymania pistoletu techniką SUL, odznaki w drugiej ręce nad głową i klęknięcia na ziemi. Nie jest to zły pomysł, o ile wszyscy wiedzą, co to znaczy.

W każdym przypadku, po pierwszym kontakcie należy zachować spokój i robić, co ci każą. Niektórzy instruktorzy poddają w wątpliwość umiejętność „zachowania spokoju” i zwracają uwagę na fakt, że w takiej sytuacji jest się pod względem psychicznym w trudnej sytuacji.  Ja się z tym nie zgadzam. W czasach dawno minionych cechą gentelmana było zachowanie zimnej krwi nawet pod presją. Gdzieś po drodze mężczyźni zmienili się w panienki. Nie mam pojęcia, jak do tego doszło, ale zalecam zawieszanie sobie poprzeczki wysoko.

Żyjemy w czasach wojny … i nie mamy wyboru.

[We live in a time of war…and you don’t have a choice.]

(źródło dfens-cz.com)