Zamiast poboru – szkolenie w obsłudze broni palnej? A może to drogi idące obok siebie?

Arkady Sadulski (dziennikarz Gazety Bankowej, członek zespołu redakcyjnego wGospodarce.pl):

Wraz z manewrami Zapad 2017 wrócił temat bezpieczeństwa Polski w aspekcie militarnym. Choć postępuje modernizacja sił zbrojnych (z głośną inwestycją jaką jest karabinek GROT) to eksperci i komentatorzy wciąż starają się jak najpełniej zdefiniować potrzeby polskich sił zbrojnych. Wraca więc temat poboru – kwestia ważna ale mogłoby się okazać, iż to lekarstwo jest gorsze od choroby.

Rząd powinien jak najszybciej opracować i wprowadzić pełen system edukacji dla bezpieczeństwa w przedszkolach, szkołach, na uczelniach i w zakładach pracy. Musi on obejmować instrukcje dotyczące reagowania w sytuacji alarmowania. Polacy powinni wiedzieć, o czym informują konkretne sygnały dźwiękowe i apele w mediach. Jak wynika z moich obserwacji, obywatele dość często nie rozróżniają od siebie odgłosów syren i nie rozumieją, co one dokładnie oznaczają. Ponadto, koniecznie należy zwiększyć wiedzę na temat działań ewakuacyjnych. Trzeba też upowszechnić umiejętność udzielania pierwszej pomocy, którą obecnie mają głównie kierowcy. Chodzi o to, żeby wszyscy potrafili zachować się w sytuacji kryzysowej, w tym oczywiście dzieci – mówi dr Krzysztof Liedel, dyrektor Centrum Badań nad Terroryzmem Collegium Civitas. Uczony wskazuje, iż tzw. zwykły Kowalski nie jest w stanie sobie poradzić w ewentualnej sytuacji wojny.

Opinia naukowca natychmiast wywołała dyskusję. Nietrudno się domyślić, iż jednym z najważniejszych głosów był postulat ponownego wprowadzenia obowiązkowego poboru.

Owszem, pobór może być pewnym doświadczeniem formacyjnym dla pokolenia. Tak jest na przykład w Izraelu gdzie młodzi ludzie (mężczyźni i kobiety) służąc w armii jednocześnie uczą się szacunku do swojego państwa i budzą w sobie determinację do jego obrony. I owszem – zgadzam się, iż Polska ze względu na trudną sytuację geopolityczną (jawne zagrożenie ze wschodu, niestabilna sytuacja na zachodzie, która przez najbliższe lata będzie tylko ewoluować wskutek zmian kulturowo-demograficznych wynikających z dużego napływu elementu islamskiego) powinna być przygotowana na najgorsze. Kto wie, może rację nawet ma minister Antoni Macierewicz gdy twierdzi, iż Polska powinna być twierdzą (tak jak, realnie, twierdzą jest wspominany już tutaj Izrael) ale mam nieodparte wrażenie, iż pobór nie jest drogą do tego celu.

Współczesność to nie wiek XVIII, kiedy to wojnę obok taktyki, strategii, zasobów i technologii wygrywały też masy ludzkie. Obecny żołnierz nie ma być po prostu mięsem armatnim, które rzucimy na przemiał nieprzyjacielskich gniazd CKM. A przynajmniej – nie może być nim żołnierz Polski. Nasz kraj nie jest Rosją, z ogromną populacją która pozwala wojskowym decydentom wysyłać na wojnę legiony niewyszkolonych poborowych (a i to podejście od lat w armii Federacji Rosyjskiej ulega zmianie), żołnierz współczesnego pola walki to doskonale przeszkolony specjalista, zawodowiec potrafiący wykonać szereg trudnych zadań.

Pobór więc jest w tym momencie ideą chybioną co nie znaczy, iż należy sprawę zignorować – jednak zamiast mas poborowych lepiej przygotować szczegółowe programy szkoleniowe dla ludności, obejmujące surwiwal, pierwszą pomoc, podstawy taktyki, wreszcie – co najważniejsze – walkę wręcz i umiejętność obsługi broni palnej. Dopiero wtedy będziemy mieli przesłanki do tego, by uznać, iż nasze społeczeństwo jest gorzej lub lepiej przygotowane do stawienia czoła ewentualnym kryzysom. Ale postulowanie poboru, bez dogłębnej reformy systemu szkoleń w naszych siłach zbrojnych jest pomysłem owszem – śmiałym, ale kompletnie chybionym.

(wgospodarce.pl)


 

Tekst moim zdaniem bardzo ważny. Odwołujący się do praktycznej strony naszej polskiej codzienności, do której zbliżają się przeróżne zagrożenia. Polacy są na wszelkie zagrożenia wojenne zupełnie nieprzygotowani, podzielam to zdanie. Stawiam też tezę, że Polacy są wciąż hodowani na naród ofiar i nieudaczników, którzy z niebezpiecznym narządzie w łapach zrobią sobie krzywdę.

Chciałbym jednak nieco polemicznie wobec pana redaktora, skreślić kilka ważnych zdań.

Rzeczpospolita nie wdraża powszechnych programów szkoleniowych dla ludności, obejmujących surwiwal, pierwszą pomoc, podstawy taktyki, walki wręcz i umiejętność obsługi broni palnej. Szczerze pisząc nie bardzo mnie to dziwi. Gdyby jeszcze tym miał zajmować się rząd, zapewne nic by z tego nie wyszło. To zadanie dla nas, dla Polaków, którym miła jest Ojczyzna. Rząd powinien jedynie stwarzać przychylne warunki do tego rodzaju aktywności. Tego rząd nie czyni ustami polityków, do tego politycy wręcz zniechęcają Polaków. O to do rządu mam pretensje. Politycy z pierwszych stron gazet powinni zachęcać Polaków do wstępowania do klubów strzeleckich, do chodzenia na strzelnicę, do interesowania się tym wszystkim co do eliminacji wszelkich zagrożeń niezbędne. Politycy tego nie robią. Temat broni jest dla nich tematem, o którym wolą milczeć, bo sami są bez dostępu do broni wychowani i nie mają o używaniu broni pojęcia. W miejsce tego politycy wolą słodko pierdzieć do telewizora oczywiste głupoty, że jesteśmy bezpieczni, bo to ich przedstawia jako bohaterów “zapewniania nam bezpieczeństwa”.

Nie podzielam tezy, że w miejsce poboru powinno być szkolenie o jakim piszę w powyższym akapicie. Moim zdaniem pobór do wojska powinien w Polsce istnieć. Każdy młody mężczyzna i nie zawaham się napisać – kobieta – powinni trafić do koszar. Nie twierdzę, że służba ma być wieloletnia. Twierdzę, że podstawowe przeszkodzenie powinno być absolutnie powszechne i to jest zadanie dla rządu. Pilniejsze nawet niż mieszkanie z plusem i lepsze ściąganie VATu. Moim zdaniem powszechne szkolenie wojskowe może być co najwyżej początkiem, zachętą do dalszego indywidualnego rozwijania własnych zainteresowań.

Nie można też o wszystko winić polityków, mamy takich na jakiś zasłużyliśmy. Tzw. klasa polityczna jest emanacją głupoty lub mądrości narodu. To nie jest tak, jak zapewniają nas miłośnicy rządowego koryta, że naród w demokracji zawsze jest mądry i wybiera mądrze. Głupi naród dokonuje głupich wyborów, mądry naród wybiera mądrze. Nie można zamykać oczu na nasze przywary, które wytykamy politykom, przecież oni nie wybrali się sami. Mądrości nie wolno szukać w demokracji. Mądrość trzeba szukać u źródła. Moim zdaniem źródłem mądrości jest Biblia. Pamiętajcie ludzkimi wysiłkami nie da się z barana zrobić lwa, ale dla Boga niemożliwie nie istnieje…