W Nigrze trzech amerykańskich komandosów zostało zabitych w zasadzce – czasami sytuacje są bez wyjścia…

Trzech amerykańskich komandosów zginęło, a dwóch zostało rannych w zasadzce w Nigrze, 120 km na północ od stolicy kraju Niamey – podała agencja Reutera, powołując się na źródła w amerykańskich władzach. W ataku zabito również pięciu nigerskich żołnierzy.

“Wspólny patrol oddziałów amerykańskich i nigerskich został ostrzelany w południowo-zachodnim Nigrze w pobliżu granicy z Mali” – powiedział rzecznik amerykańskiego dowództwa sił zbrojnych w Afryce (AFRICOM), nie informując jednak o zabitych. Do tej pory nie wiadomo, kto przeprowadził atak.

Napastnicy przybyli z Mali – podała agencja Reutera, powołując się na źródło dyplomatyczne w Nigrze.

Lokalne władze potwierdziły śmierć pięciu nigerskich żołnierzy.

Na południu Nigru, w pobliżu granicy z Nigerią, dochodzi często do starć między rządową armią a bojownikami islamistycznej grupy Boko Haram, która w 2015 roku złożyła przysięgę wierności Państwu Islamskiemu (IS). Amerykańscy żołnierze wspierają państwa regionu w walce z dżihadystami.

Bojownicy Boko Haram mordują zarówno chrześcijan, jak i muzułmanów, którym zarzucają nieprzestrzeganie prawa islamskiego – szariatu – w narzucanej przez nich radykalnej wersji. (PAP)


 

Pomyślałem, że umieszczę tą wiadomość na blogu, aby pokazać, że czasem z sytuacji nie ma wyjścia. Czasami nawet najlepsi komandosi tracą życie w starciu ze zwykłymi dzikusami, którym uda się zasadzka. Zasadzka, zaskoczenie, pułapka, sytuacja bez wyjścia, beznadziejna sytuacja. Wszystkie te słowa nie, jakie dotyczyły komandosów, a wcale nie uzasadniają przekonania, że coś w ich pracy trzeba zmieniać, że winę za ich śmierć ponoszą ci, którzy ich w busz posłali. To w nawiązaniu do masakry w Las Vegas. Tam nie było wyjścia, nie było reakcji na czyste zło jakie kierowało mordercą Paddockiem.

Kompleks rozrywkowy Mandalay Bay, z którego morderca strzelał do ludzi, był strefą wolną od broni. Na stronie Światowy Dzień Walki z Hoplofobią są do pobrania wytyczne dla ochroniarzy, pracowników i klientów hotelu i kasyna (PDF ściągnięty z oficjalnej strony MB). Na teren obiektu tylko policja może wnosić broń, po uprzednim powiadomieniu kierownika ochrony hotelu.

Całkowicie zgadzam się z autorem strony Światowy Dzień Walki z Hoplofobią: nie było żadnej realnej możliwości powstrzymania zamachowca z poziomu gruntu: 32. piętro, tłum oddalony od okna, z którego padały strzały, o trzy długości boiska do futbolu amerykańskiego. Terrorysta wybrał “idealną” miejscówkę w kontekście prawa obowiązującego w stanie Nevada i hrabstwie Clark dotyczącego noszenia ukrytej broni palnej. Gdyby otworzył ogień z ziemi, zostałby szybko zdjęty – albo przez jakiegoś strażnika, albo przez policje, albo przez uzbrojonego cywila. Bunkrując się w pokoju na wysokości, zapewnił sobie nietykalność i nieograniczony czas działania.

Można natomiast pospekulować co do możliwości zabicia zamachowca przez ludzi zameldowanych w hotelu. Nietrudno wyobrazić sobie sytuację, że jakiś klient, idąc korytarzem i słysząc odgłosy “broni maszynowej” dobiegające z wnętrza pokoju, wpada do środka na długo przed policją i rozwala strzelca. Nieco ponad tydzień temu 22-letni chłopak władował się do kościoła, w którym strzelano, i poskromił szaleńca za pomocą swojej prywatnej broni. Nie jest to zatem scenariusz wydumany.

Z całą pewnością wyjściem z tej sytuacji nie jest zakazywanie posiadania broni praworządnym Amerykanom.