Donald Trump: chcesz pokoju szykuj się do wojny

By zapewnić pokój na Półwyspie Koreańskim, w obliczu zagrożenia atomowego ze strony reżimu w Pjongjangu, trzeba okazywać siłę – przekonywał w środę rano, przebywający z wizytą w Korei Południowej, prezydent USA Donald Trump z mównicy tamtejszego parlamentu.

„Czas wymówek się skończył. Teraz jest czas siły” – oświadczył Trump, dodając: „Jeśli chcecie pokoju, musicie okazywać siłę przez cały czas”.

„Reżim zinterpretował wcześniejszą powściągliwość Ameryki jako słabość. To jest błędna ocena” – powiedział prezydent i wyjaśnił, że jego administracja jest „zupełnie inna niż USA miały w przeszłości”.

„Ameryka nie szuka konfliktu ani konfrontacji, ale nigdy nie uciekamy przed nim” – zapewnił Trump w parlamencie. „Nie pozwolimy, by najgorsze okrucieństwa w historii powtórzyły się tutaj, na tej ziemi, o której bezpieczeństwo walczyliśmy tak zaciekle” – dodał.

Podkreślił, że Korea Północna, która w tym roku przeprowadziła swoją szóstą próbę broni nuklearnej i szereg testów rakiet balistycznych, postępuje wbrew międzynarodowym umowom.

Trump gratulował sukcesu gospodarczego Korei Południowej, która – jak zaznaczył – po wojnie koreańskiej (1950-53) zaczynała z tego samego poziomu, co jej komunistyczny sąsiad z Północy, a obecnie jej gospodarka jest 40-krotnie większa.

„Ten koreański cud rozciąga się dokładnie tak daleko, jak doszły armie wolnych narodów w 1953 roku. Tam wszystko się kończy” – podkreślił Trump. Zwrócił uwagę na biedę, niedożywienie, złe warunki pracy i opresję panującą w Korei Północnej. Zaakcentował m.in. prześladowania chrześcijan i wyznawców innych religii, którym grożą tam aresztowania, tortury, a nawet śmierć.

Po raz kolejny wezwał wszystkie kraje świata, „w tym Chiny i Rosję”, by naciskały na Koreę Północną i domagały się zaprzestania przez nią zbrojeń. Przywołał historię mieszanego północnokoreańsko-chińskiego dziecka, które zostało zabite przez służby bezpieczeństwa Pjongjangu jako „nieczyste” etnicznie. „Dlaczego więc Chiny miałyby czuć się zobowiązane do pomocy Korei Północnej” – zapytał.

Sukces gospodarczy Korei Południowej sam w sobie obnaża niepowodzenie „kraju rządzonego jak kult”, zgodnie z „ciemną fantazją w sercu reżimu Kimów” – powiedział prezydent USA.

Zwrócił się bezpośrednio północnokoreańskiego dyktatora Kim Dzong Una, ostrzegając go, że budowany przez niego arsenał nie zapewnia mu bezpieczeństwa, a przeciwnie – sprowadza na jego reżim zagrożenie.

„Każdy krok, jaki czynisz, na tej ciemnej drodze, zwiększa niebezpieczeństwo, jakie ci grozi. Korea Północna nie jest rajem, jaki wyobrażał sobie twój dziadek. Jest piekłem, na jakie nie zasługuje żaden człowiek” – powiedział Trump, zaznaczając, że te słowa są skierowane do Kim Dzong Una. Wezwał go do zaprzestania prowokacji, wstrzymania zbrojeń i całkowitego rozbrojenia nuklearnego. (PAP)


 

Trump działa zdecydowanie lepiej niż poprzedni prezydenci USA. Moim zdaniem jego groźby użycia siły tymczasowo powstrzymały prowokacje Kima. Jednak międzynarodowa współpraca z Chinami i Rosją, niczego nie zmieni w spawie Korei Północnej. Moim zdaniem im szybciej Trump przystąpi do rozwiązania siłowego tym będzie to niosło mniejsze konsekwencje.

Moim zdaniem Chiny i Rosja to są ukryci poplecznicy reżimu Kima. Oni w istocie decydują to pulchny i przyzwyczajony do luksusów Kim zrobi. W dzisiejszej polityce spór nie przebiega pomiędzy USA a Koreą Północną. Spór jest pomiędzy USA, a światem komunistycznym pod przewodnictwem Chin i Rosji. Te państwa chcą izolować USA politycznie i gospodarczo aby móc zdetronizować USA jako supermocarstwo.

To moje zdanie. Mam też przekonanie, że nigdy nie będzie tak, że świat będzie istniał bez jakiegoś hegemona. Zawsze ktoś będzie chciał sprawować tą funkcję. Dzisiaj mam wybór prosty, albo USA, albo blok komunistyczny. Wybór dla mnie jest dziecinnie posty. Albo wolność, albo wartości, albo mroki lochów, strzał w tył głowy nieposłusznym obłąkanej ideologii. Dzisiaj już nie strzelają w tył głowy? No tak, dzisiaj komuniści z Chin tną na części ludzi.

Na szczęście USA i cały wolny świat ma prezydenta, którego słowa można zinterpretować jako: “chcesz pokoju szykuj się do wojny”. Widać wyraźną różnicę pomiędzy pasywistycznymi szaleńcami typu papa Frani, który zapewnienie pokoju znajduje w rozbrojeniu narodów. Trump zaś to tradycyjny Amerykanin, który uznaje, że pokój może być wówczas, gdy dobry człowiek ma czym uspokoić złego człowieka. Tylko to jest metoda na zapewnienie światu elementarnego ładu i spokoju.