Gdańskiej prokuraturze nie powiodła się próba wpakowania posiadacza broni do kryminału z zarzutem usiłowania zabójstwa

Na wolności pozostanie Białorusin, który strzelał w Thomson Reuters w Gdyni – zdecydował Sąd Okręgowy w Gdańsku, podtrzymując decyzję sądu rejonowego. Aresztowania mężczyzny domagała się prokuratura, która postawiła mu zarzut usiłowania zabójstwa.

14 listopada policja zatrzymała pochodzącego z Białorusi 30-letniego pracownika Thomson Reuters w Gdyni, który oddał dwa strzały w siedzibie firmy. Prokuratura postawiła mężczyźnie zarzut usiłowania zabójstwa i wystąpiła do sądu o jego aresztowanie. Gdański sąd rejonowy uznał jednak, że “przedstawiony przez prokuratora materiał dowodowy nie wskazuje z wystarczającym prawdopodobieństwem, że podejrzany dopuścił się popełnienia zarzuconego mu czynu kwalifikowanego jako usiłowanie zabójstwa”. Prokuratura złożyła zażalenie na decyzję sądu.

W poniedziałek na niejawnym posiedzeniu sprawę rozpatrywał Sąd Okręgowy w Gdańsku. Podtrzymał decyzję, jaka zapadła w sądzie niższej instancji.

17 listopada, nie przychylając się do wniosku gdańskiej prokuratury okręgowej o aresztowanie Stsiapana S., Sąd Rejonowy Gdańsk-Południe nie zastosował też żadnych innych środków zapobiegawczych wobec 30-latka.

W uzasadnieniu tej decyzji sąd rejonowy informował, że “wysokie prawdopodobieństwo popełnienia przestępstwa to podstawowa przesłanka stosowania środków zapobiegawczych”. “Wobec tego, że nie została – w ocenie Sądu Rejonowego – spełniona, brak było podstaw do zastosowania jakiegokolwiek środka zapobiegawczego, w tym najsurowszego, to jest tymczasowego aresztowania” – informował sąd.

Sam Stsiapan S., w oświadczeniu wydanym kilka dni po zdarzeniu, wyjaśniał, że od kilku lat trenuje strzelectwo sportowe i – po tym, jak wiosną 2017 r. uzyskał pozwolenie – zaczął regularnie, po porannych treningach, przychodzić do pracy z karabinkiem sportowym i Glockiem. Zaznaczał, że zawsze przenosił i przechowywał broń zgodnie z obowiązującymi przepisami i nigdy się nią nie afiszował.

Wyjaśniał, że w dzień, kiedy doszło do incydentu, broń długa dostała się w niepowołane ręce, a osoba, która znalazła się w jej posiadaniu, zaczęła się z nią oddalać. “Niestety, moje wielokrotne apele o pozostawienie broni, okazały się nieskuteczne. (…) Eskalacja sytuacji, która nastąpiła potem, zmusiła mnie do oddania strzałów ostrzegawczych. Stanowczo oświadczam, że nie miałem zamiaru kogokolwiek zranić ani skrzywdzić w inny sposób. Strzały zostały celowo oddane w takie miejsce i w taki sposób, aby nikt nie został trafiony, również przypadkowo” – podkreślał mężczyzna w oświadczeniu.(PAP)


 

Naszym społecznym zadaniem jest z uwagą przypatrywać się takim sprawom i publicznie jest omawiać. Ta sprawa dotyczy wszystkich posiadaczy pozwoleń na broń tj. legalnych posiadaczy broni palnej. Dotyczy, bo każdemu z nas może zdarzyć się przypadek, że ktoś będzie chciał bezczelnie ukraść naszą broń. Wówczas mamy dwie możliwości albo patrzeć jak złodziej spokojnie się oddala albo strzałem próbować zaalarmować innych i przestraszyć złodzieja.

Pierwsze rozwiązanie może być dramatyczne dla innych, bo co będzie jak broń ukradnie jakiś pomyleniec, który planuje publiczne mordować niewinnych? Człowiek trzeźwo myślący, odpowiedzialny nie będzie się godził na bezprawie.

Z tej drugiej sposobności skorzystał strzelec sportowy z Gdańska i od kilu już tygodni przyglądamy się nieprawdopodobnym kłopotom jakie na niego spadły ze strony prokuratury tzw. dobrej zmiany. Można nie bez specjalnej przesady powiedzieć, że w konsekwencji obywatelskiej postawy człowieka, Prokuratura w Gdańsku wrabia go w usiłowanie zabójstwa. Stawiam tezę, że prokuratura wrabia człowieka z usiłowanie zabójstwa, bo skoro sądy dwóch instancji nie widzą nawet prawdopodobieństwa popełnienia zarzucanego poważnego przestępstwa, to nie może być inaczej! Wrabia w znaczeniu nie, że fabrykuje dowody, a wrabia w znaczeniu, że stawia zarzut chociaż okoliczności go nie potwierdzają. Wrabia w znaczeniu funkcjonującym w słowniku języka polskiego, tj. wplątuje człowieka w bardzo nieprzyjemną dla niego sprawę.

Adwokatem jestem od kilkunastu lat i zapewniam, że w sytuacji gdy sąd odmawia zastosowania tymczasowego aresztowania wobec osoby, której postawiono zarzuty usiłowania zabójstwa, to znaczy, ze mamy do czynienia z sytuacją jak w następującym kawale: Stoi na ulicy zomowiec i pałuje zająca. Przechodzień zwraca się do niego:co pan tak pałuje tego biednego zająca. Na to zomowiec odpowiada: to słoń ale się przyznać nie chce… Innymi słowy prowadzący prokurator i jego przełożony, bo w prokuraturze jest wszystko na rozkaz, został moim zdaniem publicznie postawiony w trudnej sytuacji, z postawionym komuś zarzutem, który został krytycznie oceniony przez sąd już na samym początku. Moim zdaniem w sprawie nie ma niczego, ale to absolutnie niczego co miałoby świadczyć o sformułowanym przez prokuraturę zarzucie.

Moim zdaniem dla prokuratury kompromitacja jest zupełna. Prokurator prowadzący sprawę powinien być natychmiast od niej odsunięty i to nie tylko z tego powodu, że zupełnie źle ocenił sprawę, ale też z tego powodu, że po tej publicznej klęsce, spektakularnej kompromitacji, miałbym przypuszczenie, że będzie robił co można aby się okazało, że jednak to on miał rację. Nie żebym zarzucał prokuratorowi jakieś szczególnie złe cechy, ale taki jest gatunek ludzki, zły i lubujący się w twierdzeniu: a nie mówiłem, to ja miałem rację... Nie uważam, aby zapis w ustawie, że należy coś oceniać obiektywnie wystarczał. Nie wystarcza, potrzebne jeszcze takie ukształtowanie zjawisk, aby były na ten obiektywizm szanse.

Na podstawie tej sprawy mamy publiczny przykład tego jak działa prokuratura w sprawach dotyczących broni palnej. Tak sobie myślę, że to naprawdę poważna przestroga. Przestroga dla tych, którzy liczą na to, że po zmianach kodeksu karnego w zakresie obrony koniecznej, będzie łatwiej się bronić… Zaczynam poważnie wątpić, bo mamy do czynienia z prokuratorskim czynnikiem ludzkim, który z całą pewnością będzie działał zupełnie tak samo jak w opisywanej powyżej sprawie.

Zarzut usiłowania zabójstwa dla posiadacza broni palnej – a może przypadek z “cyklu broń ratuje życie”, którego prokurator nie dostrzega?

Oświadczenie podejrzanego o usiłowanie zabójstwa strzelca sportowego z Gdańska