Podinsp. Zięba z KGP: obywatel z pozwoleniem na broń jako obrońca podczas ataku aktywnego strzelca jest zdyskwalifikowany – na szczęście fakty mówią coś zupełnie innego

Przedświąteczne szperanie w internecie sprawiło, że trafiłem na stronę gazeta.policja.pl, a tam ciekawostka, wywiad z podinsp. Dariuszem Ziębą, dyrektorem Biura Operacji Antyterrorystycznych KGP, którego tematem są zagrożenia związane z tzw. aktywnym strzelcem.

Wywiad koniecznie przeczytajcie w całości, ja zwrócę wagę tylko na te wątki, które poświęcone są broni palnej. W wywiadzie pan podinspektor, chociaż nie wygląda na byłego milicjanta, pokazał jak bardzo po milicyjnemu polska Policja myśli o dostępie broni palnej i bezpieczeństwie. Chyba cała Policja, bo pana z KGP na takim stanowisku uznaję za ważnego przedstawiciela tej formacji, zresztą pan policjant jak sam stwierdza, mówi w imieniu Policji.

Ta sobie myślę, że mam trudną sytuację, bo oto jakiś samozwańczy trybun broni palnej, wprawdzie adwokat z jakimiś doświadczeniem ale nie zawodowiec, jakby o sobie mógł powiedzieć pan podinspektor – zamierza skrytykować eksperta z Komendy Głównej Policji. Mam nadzieję, że jednak uda mi się wykazać błędy w rozumowaniu pana policjanta i to na poziomie błędów elementarnym. Pan podinspektor użył połowy faktów, gdy pokażę całe, będzie jednoznacznie wiadome kto ma rację.

Jedno pytanie i odpowiedź za gazeta.policja.pl:

red. Klaudiusz Kryczka: Wiele razy przywoływaliśmy przykład Stanów Zjednoczonych. Różnic między Ameryką a Europą jest wiele, ale jedna z najbardziej charakterystycznych to dostęp do broni palnej. Kilka tygodni temu pojawił się projekt liberalizujący przepisy w tym zakresie. Jednym z argumentów, jakiego używano w dyskusji, było wskazanie na możliwość szybszego wyeliminowania zagrożenia, np. przez uzbrojonego świadka zdarzenia.

podinsp. Dariusz Zięba: – Na szczęście dość szybko te dywagacje zostały przecięte. Stanowisko Policji w tej sprawie jest jasne i niezmienne. Większa liczba broni w posiadaniu osób fizycznych oznacza znaczący negatywny wpływ na bezpieczeństwo publiczne. Argumenty, o których Pan wspomniał, są nieprawdziwe, bo istnieje zasadnicza różnica między strzelaniem na strzelnicy a strzelaniem w miejscach publicznych. Do tego drugiego niezbędny jest bardzo specjalistyczny trening bardzo wielu elementów zarówno psychicznych, jak i fizycznych. Jest ogromna różnica między strzelaniem do tarczy na strzelnicy w towarzystwie stojącego obok i czuwającego nad wszystkim instruktora a wyciągnięciem broni w tłumie spanikowanych, biegających i krzyczących ludzi i strzeleniem do żywego człowieka. Osoba posiadająca pozwolenie na broń, ale bez odpowiedniego przygotowania i predyspozycji, częściej spotęguje zagrożenie, niż je wyeliminuje.

Takich czynników dyskwalifikujących obywatela z pozwoleniem na broń, jako obrońcę podczas takiego ataku, jest znacznie więcej. Bo poza samymi umiejętnościami i predyspozycjami szalenie ważna jest też umiejętność właściwej oceny sytuacji. Człowiek bez specjalistycznego przygotowania i doświadczenia nie będzie umiał prawidłowo ocenić zagrożenia. Czy ono nadal jest, czy wzrosło, czy zmalało. Czy należy wezwać napastnika do odłożenia broni, czy bez zwłoki należy otworzyć ogień. Jeśli napastnik pochyla się nad ofiarą z nożem wzniesionym do ciosu, sytuacja wydaje się klarowna, ale jeśli stoi i się rozgląda, to znaczy, że wstrzymał atak i jest gotów się poddać, lub szuka kolejnej ofiary. Na decyzje w takich sytuacjach są sekundy lub ich ułamki i zawsze muszą być prawidłowe. Samo uzyskanie pozwolenia na broń podejmowania prawidłowych decyzji w takiej sytuacji nie nauczy.

A o tym, jak złudne jest przeświadczenie leżące u podstaw przywołanego w pytaniu argumentu, może świadczyć przykład ataku w Los Angeles, gdzie na początku października sprawca z 32. piętra hotelu otworzył ogień do uczestników koncertu, zabijając ponad 50 osób. W pokoju, z którego strzelał, znaleziono 8 sztuk różnego rodzaju broni, w jego domu kolejne. Niektóre posiadał legalnie. Gdyby każdy z uczestników tego koncertu był uzbrojony, żaden z nich nie miałby najmniejszej szansy wyeliminować zagrożenia.

Od razu przejdę do konkretów. Pan podinspektor Zięba w swojej wcześniejszej wypowiedzi odwołuje się do dwóch przypadków ataku na galerie handlowe. Jeden przykład z Polski, ze Stalowej Woli, drugi przykład to atak na galerię handlową z 2013 roku w Nairobi. Po odwołaniu się do tych przypadków stwierdza co przytoczyłem powyżej, czyli cywilni obywatele z pozwoleniem na broń są zdyskwalifikowani jako obrońcy podczas takiego ataku.

No to sprawdźmy jak się mają fakty do rozważań pana policjanta…

Fakty dotyczące ataku w Stalowej Woli są takie, że nożownika ujęli cywilni obywatele, którzy nawet za to zostali odznaczeni. Pisałem o tym w kilku wpisach pt. Atak nożownika w galerii handlowej w Stalowej Woli, mordercę ujęli klienci galeriiMinister Zbigniew Ziobro uhonorował obywateli, którzy powstrzymali atak nożownika w Stalowej Woli.

Fakty dotyczące ataku w Nairobi są takie, że z uzbrojonymi islamistami starli się cywilni posiadacze broni, którzy uratowali wiele ludzkich istnień. Oto film, który koniecznie powinien obejrzeć pan z Komendy Głównej Policji:

Po ataku w Nairobi sekretarz generalny Interpolu gen. Ronald Noble w wywiadzie dla ABC News stwierdził, że istnieją tylko dwa sposoby obrony otwartych społeczeństw przed atakami podobnymi do tego na centrum Westgate, gdzie giną tzw. łatwe cele: albo tworzenie bezpiecznych obrzeży wokół takich miejsc albo przyzwolenie na noszenie przez obywateli własnej broni tak, aby mogli się bronić sami.

Jak chronić “łatwe cele”? Oto prawdziwe wyzwanie. Nie da się rozmieścić wszędzie sił prewencji. Zadajcie sobie pytanie: gdyby to zdarzyło się w Denver w Kolorado albo gdzieś w Teksasie, czy ci bandyci mogliby chodzić sobie godzinami i strzelać do przypadkowych ludzi? Zmierzam do tego, że takie właśnie wydarzenia sprawiają, iż policja na całym świecie rewiduje swoje stanowisko w sprawie kontroli dostępu do broni. Czy w sytuacji narastającego zagrożenia terroryzmem uzbrojeni cywile są bardziej potrzebni teraz niż byli kiedykolwiek wcześniej? O tych rzeczach powinno się rozmawiać. Dla mnie osobiście to jest głębokie pytanie. Ludzie bez zastanowienia rzucają: “Tak, kontrola dostępu do broni, tak, należy rozbroić cywilów”. Moim zdaniem osoby, które to mówią, powinny spytać same siebie: “Gdzie chciałbym się znaleźć jako klient centrum handlowego Westgate – pośród bezbronnych cywilów w mieście, w którym obowiązuje kontrola dostępu do broni, czy w miejscu takim jak Denver albo Teksas?” (za hoplofobia.info)

W podsumowaniu kilka zdań oceny.

Po pierwsze to albo pan podinspektor nie znał przebiegu zdarzeń, do których się odwoływał, albo ukrył przed czytelnikami wywiadu istotne okoliczności faktyczne, te dotyczące udziału cywilów w powstrzymywaniu zamachu. Dla postawionej przez pana z KGP tezy o dyskwalifikacji cywilnych posiadaczy broni jako obrońcy podczas takiego ataku, chyba niezwykle istotne. Jak uważacie?

W Stalowej Woli skoro gołymi rękoma cywile ujęli nożownika, to oczywiste jest dla mnie, że uzbrojeni zrobiliby to szybciej, a co za tym idzie z mniejszą ilością ofiar.

W Nairobi cywile z bronią w ręku bronili cywilów, a zdaniem pana z KGP są zdyskwalifikowani w tej roli…

Moim zdaniem pokazanie pełnego obrazu zdarzeń, pozwala na zasadniczo odmienną ocenę stwierdzenia, że cywilny posiadacz z broną nie nadaje się na obrońcę podczas ataku aktywnego strzelca.

Dodatkowo dedykuję panu podinspektorowi całą rubrykę na moim blogu pt. broń ratuje życie. Proszę czytać, czytanie nie boli, a na skutek znajomości faktów może być mniej kompromitująco gdy się publicznie wypowiada stanowcze i nieprawdziwe sądy.

W sprawie ataku z Las Vegas… tu przecież mamy zasadniczo inną sytuację faktyczną. Ani to galeria handlowa, ani możliwość bezpośredniego nawiązania kontaktu zbrojnego obywatela z przestępcą. Tylko jedno panu podinspektorowi umknęło, hotel z którego strzelał zabójca był strefą wolną od broni.

Galeria handlowa w Stalowej Woli, w Nairobi, hotel w Las Vegas, dyskwalifikacja uzbrojonych obywateli jako obrońców w takich sytuacjach, to jedno tylko pytanie rzucone w przestrzeń publiczną: ilu obywateli nie obroniła dobrze przygotowana policja?!

Na zupełny koniec w odpowiedzi na iście milicyjną tezę, iż Większa liczba broni w posiadaniu osób fizycznych oznacza znaczący negatywny wpływ na bezpieczeństwo publiczne – odpowiem cudzymi słowami. Na szczęście takie milicyjne myślenie, kompletnie oderwane od faktów, odchodzi powoli w zapomnienie. Chodzi o słowa ostatnio cytowanej wypowiedzi szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka, który bardzo ładnie skwitował tego rodzaju tezę. Tezę, która od czasu do czasu jest wypowiadana odkąd złowrogim komunistom zaczęło zależeć na rozbrojeniu Polaków:

Powstała taka wątpliwość i niepokój, że po wprowadzeniu tych zmian wzrośnie liczba przestępstw z użyciem broni. Otóż, proszę państwa, chcę państwa poinformować, że te przestępstwa, które mają miejsce i które są z użyciem broni palnej, stanowią w ogóle w puli ogólnych przestępstw margines. Natomiast wśród nich przestępstwa, które są z wykorzystaniem broni legalnej, a przecież my mówimy o broni legalnej, zarejestrowanej, stanowią absolutny promil. One są poniżej błędu statystycznego. 

No cóż, moim zdaniem w Policji wciąż obowiązuje ideologia, fakty widzą tam w połowie.


W uzupełnieniu komentarz ze strony Światowy dzień walki z hoplofobią:

Jestem zmęczony.

Zmęczony ciągłym poprawianiem samozwańczych ekspertów, którzy mylą Los Angeles z Las Vegas i którzy twierdzą, że wtedy na koncercie “każdy był uzbrojony”.

Na koncerty nie można wnosić broni palnej. Hotel Mandalay Bay był strefą wolną od broni → goo.gl/Br3gcx

Jak się nazywa metoda manipulacji w dyskusji, kiedy rozmówca przywołuje absolutnie skrajny przykład celem zdyskredytowania 99% innych pozytywnych przypadków? Coś takiego zrobił właśnie podinsp. Dariusz Zięba w podlinkowanym wywiadzie, powołując się na masakrę w LV.

Dobre też jest to:

“Stanowisko Policji w tej sprawie jest jasne i niezmienne. Większa liczba broni w posiadaniu osób fizycznych oznacza znaczący negatywny wpływ na bezpieczeństwo publiczne.”

A stanowisko amerykańskiej policja jest DOKŁADNIE odwrotne. Przy czym nie wiem, czy Zięba mówi tu za całą policję czy tylko za swoich kolegów z policyjnej wierchuszki. Bo ja znam dwóch funkcjonariuszy policji, którzy prywatnie są za znacznym poszerzeniem dostępu do broni dla cywilów. No ale to są szeregowcy, więc oni się nie liczą.

Panie Zięba, kojarzy pan morderstwo pięciu gliniarzy z Dallas z 2016 roku? Oto jakie było stanowisko policji po tym ataku:

“Pomimo że straciliśmy w zamachu pięciu braci, policja w Teksasie nigdy nie obarczała broni palnej winą za takie zdarzenia.” (goo.gl/c1G6aZ)

Milion lat świetlnych od polskiego betonu.

Dalej podinspektor puentuje, że “człowiek bez specjalistycznego przygotowania i doświadczenia nie będzie umiał prawidłowo ocenić zagrożenia.”

Jeszcze raz: dysponujemy materiałem dowodowym, że nie tylko będzie umiał prawidłowo ocenić, ale dodatkowo unieszkodliwi sprawcę. Żeby wyeliminować zagrożenie, nie trzeba być operatorem GROMu. Po co te spekulacje, skoro znamy fakty?

https://www.hoplofobia.info

Atak nożownika w galerii handlowej w Stalowej Woli, mordercę ujęli klienci galerii

Minister Zbigniew Ziobro uhonorował obywateli, którzy powstrzymali atak nożownika w Stalowej Woli

Wniosek po Monachium: chcemy uzbrojonych obywateli i są po temu ważne powody.

Jeszcze raz o strefach wolnych od broni