W USA nie będzie większej kontroli broni, a jedynie poprawki uszczelniające obecny system

Po tragicznym mordzie obłąkanego mordercy w szkole w Parkland na Florydzie zwolennicy dostępu do broni palnej w USA z pozoru znaleźli się w defensywie pod naporem lewicowych sił domagających się restrykcji. Wątpliwe jednak, czy Kongres uchwali znaczące reformy w tym kierunku.

Motorem ruchu na rzecz zmian stały się protesty młodzieży szkół średnich. Powoduje nią nie tylko solidarność z rówieśnikami w Parkland, gdzie od kul zginęło 17 osób, lecz także troska o własne bezpieczeństwo.

Po poprzednich masowych mordach Kongres nie uchwalił istotnych restrykcji na sprzedaż broni wskutek oporu Republikanów, którzy mają od roku 2014 większość w obu izbach, oraz Demokratów z konserwatywnych stanów Zachodu i Południa. Politycy ci popierają twarde stanowisko lobby pod kierownictwem Narodowego Stowarzyszenia Strzeleckiego (NRA) zrzeszającego praworządnych posiadaczy broni.

NRA, organizacja założona po wojnie secesyjnej, przez długi czas popierała restrykcje, ale od lat 70. ubiegłego wieku pozostaje orędownikiem obrony dostępu do broni dla praworządnych i zdrowych psychicznie Amerykanów. Istniejący nakaz sprawdzania nabywców, czy nie są chorzy psychicznie lub karani, aktualnie nie dotyczy sprzedaży internetowej czy też prowadzonej na wiejskich targach broni. Zakazana jest sprzedaż broni automatycznej, ale nabywcy broni półautomatycznej instalują sobie tzw. bump stocks, przyspieszając oddawanie strzałów.

Liczące ponad 5 mln członków NRA powołuje się na 2 poprawkę do konstytucji gwarantującą prawo do posiadania i noszenia broni. Twierdzi też, że należy zobligować organy ścigania do skuteczniejszego wykrywania zagrożeń ze strony osób chorych psychicznie.

Po masakrze w Parkland nawet niektórzy republikańscy politycy zasygnalizowali gotowość poparcia restrykcji. Senator Marco Rubio z Florydy opowiedział się za podniesieniem z 18 do 21 lat wieku umożliwiającego nabycie broni ofensywnej, czyli np. użytego w ataku na szkołę na Florydzie karabinu automatycznego AR-15.

Jako sensację odebrały media stanowisko prezydenta Donalda Trumpa, który w kampanii wyborczej obiecywał NRA pełne poparcie. Po tragedii w Parkland prezydent poparł zakaz „bump stocks”. Na spotkaniu z członkami Kongresu z obu partii w środę w Białym Domu wezwał ich do uchwalenia ustawy rozszerzającej sprawdzanie nabywców broni pod kątem niekaralności i zdrowia psychicznego na sprzedaż w internecie i na wiejskich targach broni oraz potwierdził poparcie dla zakazu „bump stocks” i podniesienia wieku uprawniającego do zakupu broni.

Prawdopodobieństwo, że Kongres uchwali znaczące restrykcje na broń, jest tym mniejsze, że za 8 miesięcy odbędą się wybory, a w roku wyborczym politycy niechętnie podejmują ryzykowne decyzje.

„W pewnych sprawach może tam dojść do ponadpartyjnego porozumienia. Kongres może uchwalić na przykład zakaz bump stocks i zaostrzenie weryfikacji nabywców broni” – mówi Karlyn Bowman z konserwatywnego waszyngtońskiego think tanku American Enterprise Institute.

Wczoraj odbyło się spotkanie Crisa Coxa, dyrektora Instytutu NRA zajmującego się sprawami legislacyjnymi, z prezydentem Donaldem Trumpem i wiceprezydentem Mikiem Pencem, po spotkaniu Cox twittował:

Wszyscy chcemy bezpiecznych szkół, trzymania broni z dala od od niebezpiecznych ludzi. Prezydent i wiceprezydent wspierają Drugą Poprawkę i nie chcą kontroli broni.

Trump po spotkaniu także przekazał wiadomość, że na linii Trump – NRA wszystko jest jak było:

Powyższa wiadomość powstała na podstawie depeszy PAP i wiadomości z Foxnews. Dla ciekawych jak PAP pisze o broni w Ameryce, przeczytajcie depeszę w oryginale. Oni nawet jak piszą o faktach używają takich słów, aby odbiorca nienawidził broni, Republikanów i Ameryki.

“Eksperci” dokonujący analizy w PAP wpadli nawet na taki pomysł, że Republikanie celowo będą dążyć do obostrzeń, aby napędzić koniunkturę producentom broni, bo w Ameryce jak mówi się o ograniczeniach to rośnie popyt na broń. To pokrętne myślenie jest niewyobrażalne, właściwe dla wałkarzy i krętaczy, a nie dla amerykańskich republikanów, ale skąd o tym może wiedzieć jakiś lewicujący analizator z PAP. Upadek dziennikarstwa jest porażający.