Członkowie społeczeństwa rozbrojonego są obojętnymi na rzeczywistość owcami – uzbrojonego – są pełni obywatelskich postaw

Książka, którą powolutku czytam, sącząc powoli zawarte w niej treści, artykułuje to co pojawia niewypowiedziane w myślach wielu ludzi. To książka Dana Bauma i nosi tytuł “Wolność i spluwa. Podróż przez uzbroją Amerykę”.

Dzisiaj coś, do czego byłem przekonany od samego początku gdy zacząłem rozmyślać o broni, ale chyba jeszcze nigdy nie wyraziłem tego na moim blogu. Ta myśl została wyrażona w tytule tego wpisu. Aby za dużo nie pisać, nie powtarzać dobrze napisanych zdań, kilka fragmentów z książki, książki którą powinien przeczytać każdy niezdecydowany do posiadania broni Polak.

Na początek słowniczek, czyli wyjaśnienie istotnych w dalszej części pojęć:

Stan żółty to świadomość własnego otoczenia i zainteresowanie nim. Przypomina stan umysłu, który powinniśmy zachować podczas prowadzenia samochodu: należy wodzić wzrokiem, zerkać w lusterka, pilnować, żeby radio nie zagłuszyło otaczających nas dźwięków. Stan pomarańczowy to świadomość potencjalnego zagrożenia. Stan czerwony to reakcja na niebezpieczeństwo. – Powinniście zachować stan żółty zawsze, kiedy jesteście na ulicy, uzbrojeni czy nie – powiedział Dick – ale zwłaszcza gdy macie broń. W stanie białym jesteście ofiarą. Jesteście owcami.

Czas na kilka akapitów z książki, które obrazują to o czym mowa w tytule:

Tego samego wieczoru, z bronią na swoim miejscu pod kurtką, przecinałem skrzyżowanie Dauphine i Kerlerec Street, zmierzając z powrotem do Dzielnicy Francuskiej. (…). Byłem w stanie żółtym i bardzo wyraźnie zwracałem uwagę na dwóch niechlujnych facetów w drzwiach budynku przede mną. „Pomoże nam pan?” – zapytał jeden. Jak zwykle uprzejmie odmówiłem i szedłem dalej. Pokonałem może pięć metrów, gdy któryś zawołał za mną: „Pedał!”.

Nigdy nie należałem do osób skorych do mordobicia, tylko dlatego że ktoś uraczył mnie brzydkim słowem. Możliwe jednak, że w dawnych czasach coś bym odkrzyknął – zwłaszcza będąc w tak ponurym nastroju jak po śmierci Brandona. A przynajmniej poczułbym, że skacze mi ciśnienie.

Tym razem natomiast wcale się nie wściekłem ani nawet nie zirytowałem. Ku mojemu wielkiemu zdziwieniu opanował mnie spokój godny zen. Nie musiałem się powstrzymywać; mój organizm nawet nie drgnął w kierunku gniewu.

Obraza nie wchodziła w grę, ponieważ nie mógłbym przewidzieć, do czego doprowadzi, i jakimś cudem ciało i umysł to wyczuwały. Ja coś odkrzyknę, oni się na mnie rzucą i skończy się tym, że zastrzelę człowieka, bo nazwał mnie pedałem. Pasjonaci broni uwielbiają cytować Roberta Heinleina: „Uzbrojone społeczeństwo to uprzejme społeczeństwo”. Ponieważ miałem broń, nerwowy i nieprzyjemny moment minął w osobliwie błogim spokoju. Zacząłem rozumieć, dlaczego mało słyszymy historii o właścicielach legalnej broni, którzy pozabijali się podczas kłótni o miejsca parkingowe. To wrażenie, że jest się psem pasterskim, strażnikiem, dawało człowiekowi poczucie swoistej moralnej wyższości. To ja byłem tym czujnym, obrońcą stada, przyczajonym gniewem bożym. Gdybym wyciągnął broń i zaczął nią wymachiwać, nie tylko prowokowałbym katastrofę, ale także utracił ową moralną przewagę i skompromitował się najgorzej, jak tylko można.

Przeciwnicy, a właściwie bezbronni, nie posiadający broni, rozbrojeni teoretycy uważają, że człowiek uzbrojony, w sytuacji jak powyżej sprawia większe prawdopodobieństwo, że poleje się krew. Ich zdaniem człowiek praworządny, uzbrojony sięgnie po pistolet i zacznie strzelać, w sytuacji jak ta z książki.

Mylą się, bo ich wiedza nie opera się na faktach i na empirycznym poznaniu. Z tego powodu, w fałszywej trosce o nas, chcą abyśmy byli bezbronni. Cytowana przeze mnie książka jest relacją z życia, nie fabułą wymyśloną w głowie jej autora. Z tego powodu ci bezkrytyczni wobec własnego poznania ludzie, w fałszywej trosce o nas, chcą abyśmy byli bezbronni.

Bezbronność to wymuszony (przez polityków) stan biały i to stan całego społeczeństwa. W zaawansowanym stanie białym całe społeczeństwo obojętnieje na istniejącą rzeczywistość. Obojętnieje na siebie, na udzielanie innym pomocy, na niebezpieczeństwa czy zagrożenia, nie mając metody na skuteczne im przeciwstawienie się i nie mając powodu na trwanie w nieustannym stanie żółtym. Autor książki bardzo ładnie to ujął:

Snując się w stanie białym, wygodnie zwrócony do wewnątrz, jakże miałbym być gotów, powiedzmy, przyciągnąć dziecko, zanim wpadnie pod rozpędzony samochód, zauważyć, że na drugim końcu restauracji ktoś po cichu się dławi, dostrzec starszą panią, której trzeba pomóc z ciężkim pakunkiem – nie wspominając o interwencji, gdyby ktoś posunął się do przemocy. Nie w tym rzecz, że przyszłoby mi do głowy argumentować przeciw takiej czujności, ale właśnie pasjonaci broni czynili z niej cnotę. Nie trzeba chodzić z rewolwerem, żeby postępować jak harcerz – być uważnym, gotowym i nastawionym obywatelsko – odkrywałem jednak, że mając broń, wręcz nie sposób zachowywać się inaczej. Dopóki nie zacząłem jej nosić, nie myślałem zbyt wiele o swych doraźnych obowiązkach względem otaczających mnie obcych ludzi.

Pięknie napisane świadectwo człowieka, który wcale nie jest jakimś opętanym ideą posiadania broni zwolennikiem partii Republikańskiej. Kto sięgnie po książkę zorientuje się, że autor to amerykański demokrata, od urodzenia jak o sobie sam mówi. Tym bardziej jego świadectwo przekona każdego niezdecydowanego Polaka.

Kultura broni, posiadanie broni, noszenie broni, wymusza stan żółty. Stan żółty wymusza czujność, temu towarzyszy zaangażowanie w sprawy zewnętrzne, tego następstwem są postawy obywatelskie. Tak sobie myślę, że to pięknie się składa z tym co widzimy w Polsce. Polska rozbrojona kompletnie – zaangażowanie Polaków w sprawy obywatelskie niewielkie.

Oczywiście broń nie jest jedynym elementem, który o tym stanowi. Są przecież powody fundamentalne, można powiedzieć duchowe, dla których jedne społeczeństwa odrzucają posiadanie broni inne uznają to za ważną sprawę. Broń jest wykwitem zjawiska, czymś wyraźnie widocznym i związanym z postawami obywatelskimi.

Z tego powodu twierdzę, że broń, posiadanie broni to zjawisko ważne społecznie, ważne jak niewiele innych zjawisk. Kultura posiadania broni palnej to sprawa obywatelska, polityczna – nie inaczej. Przy tym to zjawisko nie polega na dziurawieniu kartki na odległość, jak uważają naiwne Kubisie Puchatki. A może co co tak twierdzą, to kłamcy i zwodziciele?

Dla zaangażowanych i zainteresowanym możliwością korzystania przeze mnie z serwisu PAP zawiadamiam, że wkrótce kolejna, comiesięczna płatność za dostęp do serwisu. Zaangażowanie finansowe w sprawy społeczne też może być elementem stanu żółtego. Tak sobie myślę, sam wydając na swoją działalność całkiem spore środki niemal codziennie.

Podpisz petycję przeciwko zaostrzeniu prawa do broni. Poprzyj obywatelski projekt ustawy.