Dziesięć lat we Wspólnocie Europejskiej, oczami miłośnika broni palnej.

Przez dziesięciolecia zaraza komunizmu wypaliła w umysłach całych pokoleń przekonanie, że broń palna w rękach obywatela służy do obalania władzy np. ludowej, a posiadacz broni to potencjalny bandyta. Wyroki wojskowych sądów rejonowych, w których stalinowscy oprawcy za posiadanie rewolweru, kilku naboi i zamiar zbrojnego obalania władzy ludowej, skazywali na karę śmierci – musiały rzucić cień na kolejne pokolenia Polaków. Polska zainfekowana zarazą komunizmu doznała szczególnych szkód wszędzie tam, gdzie pojawiają się wolności obywatelskie. Totalitarne myślenie władców PRL i wykonawców ich woli szczególnie dotyczyło prawa posiadania broni palnej. Prawo posiadania broni jednoznacznie wiąże się ze swobodami obywatelskimi. Niewolnik niegdyś broni posiadać nie mógł. Jak było kiedyś, tak jest i dzisiaj, świat rządzi się tymi samymi prawami. Komuniści dobrze rozumieli słowa Thomasa Jeffersona, że „Najmocniejszym powodem, by utrzymać prawo do posiadania i noszenia broni przez ludzi jest to, że stanowi ono dla nich ostateczny środek do obrony przed tyranią rządu.” Przymiot posiadania broni jest przymiotem wolnego człowieka. To oczywiste rozumowanie jest nadal aktualne. Zaprzeczają mu postępowcy, twierdząc, że celem każdej restrykcji w tej dziedzinie jest troska o porządek i bezpieczeństwo publiczne. To deklaracje fałszywe.

Prawo posiadania broni palnej w PRL i Polsce, która na gruzach tego tworu powstała, cechowało się niezwykłą restrykcją. Broń posiadać mogła klasa panów towarzyszy, ubeków, ormowców, wojskowych, którym była ona potrzebna dla obrony przed ludem albo rozrywki polowania. Ludowi broń do niczego potrzebna nie była. Dokładnie taki system został przeniesiony do Polski powstałej na gruzach PRL. Do 2000 roku obowiązywała ustawa o broni i amunicji i materiałach wybuchowych z 1961 roku, a wraz z nią zasada, że Policja wydaje pozwolenie na broń, jeżeli okoliczności faktyczne, na które powołuje się osoba ubiegająca się o pozwolenie na broń, uzasadniają wydanie takiego pozwolenia. Oznaczało to dokładnie tyle, że broń dostanie ten, kto ma dostać. Na cztery lata przed wejściem Polski do struktur europejskich ustawa o broni zmieniła się. Weszła w życie nowa ustawa o broni i amunicji, jednak ze starą treścią. W przepisach ustawy obowiązującej od 2000 roku powtórzono starą zasadę, że broń dostaje tylko ten, kto ma dostać i nikt inny. Właściwy organ Policji wydawał pozwolenie na broń, jeżeli okoliczności, na które powołuje się osoba ubiegająca się o pozwolenie, uzasadniają jego wydanie. Oczywiście powiew wolności i upadek czerwonej wersji komuny zmuszał do zmiany praktyki wydawania pozwoleń na broń, jednak zmiana była bardzo powolna. Na przestrzeni obowiązywania ustawy o broni i amunicji od 2000 r. sądownictwo administracyjne nieco zelżyło ucisk administracyjny stosowany przez policję i bardzo małymi krokami broń zaczęła pojawiać się w polskich domach.

Pierwszy istotny przełom dostrzegam z początkiem roku 2004. Miał on ścisły związek z dostosowywaniem polskiego prawa do przepisów wspólnot europejskich. Polska ubiegała się o członkostwo we wspólnotach europejskich, a to wymuszało zmianę prawa. W przypadku broni – zmianę prawa pozytywną. Od momentu wejścia w życie ustawy o broni i amunicji z 21 maja 1999 roku, tj. 20 marca 2000 roku, obowiązywał przepis pozwalający na posiadanie bez pozwolenia broni palnej wytworzonej przed rokiem 1850. Z istoty była to broń stara, mało dostępna na naszych terenach, przez to droga. Jesienią 2002 roku rząd Leszka Millera skierował do Sejmu projekt zmian w ustawie o broni i amunicji, którego celem miało być dostosowywanie przepisów ustawy o broni i amunicji do przepisów europejskich, tj. Dyrektywy Rady Unii Europejskiej nr 91/477/EWG z dnia 18 czerwca 1991 roku w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni. Przy okazji tego projektu ustawy udało się przeforsować zmianę art. 11 ustawy o broni i amunicji, która doprowadziła w istocie do powszechnego dostępu do broni palnej czarnoprochowej. Inicjatywa zmiany pochodziła od społeczników, którym udało się zainteresować problemem posłów. Z dniem 1 stycznia 2004 r. możliwe stało się posiadanie broni palnej wytworzonej przed rokiem 1850 lub repliki tej broni. Ta replika to początek szerszego dostępu do broni palnej w Polsce. W trakcie prac parlamentarnych uzasadniano to następującymi argumentami: Sprawa dotyczy broni historycznej i jej replik. W absolutnej większości krajów UE broń wyprodukowana przed rokiem 1850 nie podlega przepisom dotyczącym broni palnej. De facto dopiero w roku 1870 rozpoczęto na masową skalę produkcję broni odtylcowej. W większości krajów broń historyczna, która nie ma naboju scalonego, jest wyłączona spod reguł związanych z bronią palną. Dotyczy to także replik, które na ogół są solidniej wykonane i pewniejsze w użyciu przy strzelaniu hobbystycznym. Broń historyczna może uszkodzić przede wszystkim strzelca. Moja poprawka zmierza do tego, aby w pełnej zgodzie z Dyrektywą Rady Europy i regułami obowiązującymi w większości krajów europejskich wyłączyć broń historyczną, używaną tylko przez hobbystów, a jest ich w Polsce coraz więcej, spod działania reguł uzyskiwania pozwolenia na broń palną. To nie są groźne urządzenia, żadni bandyci z takiej broni nie strzelają, używają jej wyłącznie hobbyści. Takie stanowisko prezentował obecny Prezydent, a ówczesny poseł Bronisław Komorowski. Na wprowadzenie tej poprawki w ustawie zgadzał się rząd, chociaż w rządowym projekcie ustawy o broni i amunicji takiej regulacji nie zamieszczono. Ekspert Tomasz Wełnicki, współpracujący z komisją sejmową rozpatrującą projekt zmian w ustawie, wskazał: (…) w tym przypadku problem nie leży w mocy, ale w jakości urządzenia. Dotychczas obowiązująca ustawa wyłącza spod rygorów prawnych broń wyprodukowaną przed 1850 rokiem, nawet skutecznie strzelającą. Jej replika strzela tak samo i dlatego też powinna być wyłączona spod regulacji ustawowych. One się między sobą niczym nie różnią, a posługują się nimi wyłącznie hobbyści. Tak jak pan minister powiedział, jest to broń ładowana od przodu z użyciem czarnego prochu. Huk, zapach i hałas powodują, że poza hobbystyczną zabawą ta broń do niczego innego się nie nadaje. Nie mówimy tu oczywiście o zachowaniach dewiacyjnych, bo do takich zachowań może również posłużyć kamień rzucony ręką. Chodzi o dostosowanie tego zapisu do praktyki europejskiej i do tego, co jest w Dyrektywie. Mówi ona o broni historycznej wyprodukowanej przed 1850 i jej reprodukcjach. Ustawa zmieniająca zapis art. 11 pkt 1, pozwalająca posiadać także replikę broni palnej wytworzonej, została uchwalona ogromną większością 418 głosów za jej przyjęciem. Ta zmiana ustawy wywołała, już można to określić jako masowy, rozwój strzelectwa czarnoprochowego i rekonstrukcji historycznej. Dostęp do broni palnej czarnoprochowej stał się powszechny w tym znaczeniu, że nie podlegał żadnym procedurom administracyjnym, a posiadać tego rodzaju broń mógł i może każdy. Zmiana ta nie spowodowała nawet na moment wzrostu zagrożenia bezpieczeństwa publicznego, związanego z niczym nieograniczonym wzrostem nasycenia społeczeństwa tego rodzaju bronią palną.

Zmiana ustawy o broni i amunicji z początkiem 2004 r. wprowadziła również możliwość posiadania broni palnej pozbawionej cech użytkowych, tzw. broni deko. Od 1 stycznia 2004 r., w związku z dostosowywaniem przepisów ustawy o broni i amunicji do przepisów europejskich i Dyrektywy Rady Unii Europejskiej nr 91/477/EWG z dnia 18 czerwca 1991 roku w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni, wprowadzony został art. 11 pkt 9, umożliwiający prawo posiadania bez pozwolenia broni palnej pozbawionej cech użytkowych. Do ustawy wprowadzono także mechanizmy pozbawiania broni palnej cech użytkowych.

Zmiana ustawy o broni i amunicji z początkiem 2004 r. wprowadziła także możliwość posiadania broni pneumatycznej bez pozwolenia na broń. Tego wymagała Dyrektywa Rady Unii Europejskiej. W przepisach prawa polskiego od wejścia w życie ustawy o broni i amunicji z 1999 roku, tj. od 20 marca 2000 r., obowiązywał przepis umożliwiający posiadanie broni pneumatycznej o lufie niegwintowanej (gładkiej). W związku z koniecznością dostosowywania przepisów ustawy o broni i amunicji do przepisów europejskich w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni, wprowadzony został art. 11 pkt 10, umożliwiający posiadanie bez pozwolenia broni pneumatycznej także o lufie gwintowanej. Zmiana ustawy nadawała nową definicję broni pneumatycznej, określając energię kinetyczną pocisku opuszczającego lufę na 17 J. W związku z tym poza pojęciem broni pneumatycznej, a zatem poza jakąkolwiek regulacją administracyjną, znalazły się wszystkie te urządzenia, w których pocisk opuszczający lufę nie posiada energii przekraczającej 17 J. Bronią pneumatyczną pozostały wszystkie te niebezpieczne dla życia lub zdrowia urządzenia, które w wyniku działania sprężonego gazu są zdolne do wystrzelenia pocisku z lufy lub elementu ją zastępującego i przez to zdolne do rażenia celów na odległość, a energia kinetyczna pocisku opuszczającego lufę lub elementu ją zastępującego przekracza 17 J. Broń pneumatyczna podlegać zaczęła rejestracji, czyli pozwoleniu na broń o obniżonych rygorach, a wszystkie te urządzenia, które w definicji broni pneumatycznej nie mieściły się, stały się dostępne w wolnej sprzedaży. Aktualna możliwość nabycia tzw. wiatrówek w niezliczonych sklepach to skutek zmian z 2004 roku, związanych z planowanym wejściem Polski do wspólnej Europy.

Przez kolejne lata nie działo się nic szczególnego w zakresie zliberalizowania dostępu do broni w Polsce czy dostosowywania polskich przepisów do europejskich. Kolejna zmiana ustawy, która stała się rzeczywistym przełomem w dostępie do broni palnej na nabój scalony, to zmiana ustawy o broni i amunicji z 5 stycznia 2011 roku, która weszła w życie z dniem 11 marca 2011 roku.

W dniu 17 września 2010 roku rząd Donalda Tuska skierował do Sejmu projekt zmiany ustawy o broni i amunicji, którego celem było dalsze wdrożenie dyrektywy Parlamentu Europejskiego i Rady w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni. Dyrektywa Rady w sprawie kontroli nabywania i posiadania broni (91/477/EWG z dnia 18 czerwca 1991 roku) wprowadza minimalne standardy związane z nabywaniem i posiadaniem broni palnej, zastrzegając w art. 3, że Państwa Członkowskie mogą w swym ustawodawstwie uchwalić przepisy surowsze niż przewidziane w niniejszej dyrektywie. Rząd, niestety, w swoim projekcie ustawy nie dostrzegł obowiązku określenia w przepisach prawa krajowego minimalnych standardów zagwarantowanych w dyrektywie, a które sprowadzały się do tego, że broń palna opisana w kategorii B dostępna będzie osobom, które przedstawią ważną przyczynę i które ukończyły 18 rok życia, z wyjątkiem myślistwa i strzelectwa sportowego, oraz nie stanowią zagrożenia dla samych siebie, dla porządku publicznego ani dla bezpieczeństwa publicznego. Wówczas nadal obowiązywała wszechwładna uznaniowość Policji, która pozwolenia dawała według własnego, niczym w zasadzie niekrępowanego uznania. Rząd nie dostrzegł, ale dostrzegli to pasjonaci posiadania broni skupieni wokół Fundacji Rozwoju Strzelectwa oraz posłowie, którzy zaangażowali się w prace nad zmianą ustawy o bron i amunicji. Szczególne zaangażowanie i zrozumienie problemu wykazał poseł sprawozdawca Stanisław Wziątek (SLD), ale także poseł Stanisław Pięta (PiS), Jarosław Stolarczyk (PO) i poseł Marek Biernacki (PO). W trakcie prac sejmowych przygotowano konkretne zapisy przepisów ustawy, od nowa definiujące podstawy wydania pozwolenia na broń. W ustawie określono, czym jest ważna przyczyna posiadania broni, co oznacza niestanowienie zagrożenia dla siebie, porządku i bezpieczeństwa publicznego. Posłowie wszystkich wiodących opcji politycznych doskonale rozumieli konieczność definitywnego wyeliminowania tego, co dotychczas nazywano uznaniowością. Rozumieli konieczność liberalizacji przepisów o broni i amunicji oraz jednoznacznego opisania tego, co stanowi podstawę wydania i cofnięcia pozwolenia na broń. Poseł Stanisław Wziątek w trakcie prac nad projektem ustawy zapewniał, że konsekwencją wdrożonych propozycji jest szeroko rozumiana liberalizacja przepisów związanych z posiadaniem i wykorzystywaniem broni, także czarnoprochowej, do różnego rodzaju prezentacji, nowe określenie warunków wydawania pozwoleń na broń, które eliminują to, co nazywamy uznaniowością. Co zadeklarowano, to i wdrożono. Przeredagowany został niemal zupełnie art. 10 ustawy o broni i amunicji. W miejsce wykazywania okoliczności uzasadniających wydanie pozwolenia zapisano obowiązek wydania pozwolenia na broń, jeżeli wnioskodawca nie stanowi zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego oraz przedstawi ważną przyczynę posiadania broni. Do ustawy wpisano, co oznacza niestanowienie zagrożenia dla samego siebie, porządku lub bezpieczeństwa publicznego, a także – co to znaczy ważna przyczyna posiadania broni, definiując ją w zależności od deklarowanego celu posiadania broni. Inna jest ważna przyczyna posiadania broni dla celów sportowych, inna dla celów łowieckich, jeszcze inna dla celów kolekcjonerskich. W każdym jednak przypadku została ona określona tak, że po spełnieniu kryteriów opisanych w ustawie Policja ma obowiązek, a nie tylko może wydać pozwolenie na broń. Za zmianami głosowało ponad 400 posłów. Można powiedzieć, że zmiana została przyjęta przez Sejm jednomyślnie, albowiem nikt nie głosował przeciw zmianie ustawy o broni i amunicji. W takiej atmosferze i dążeniu do jednoznacznego wyeliminowania uznaniowości i liberalizacji przepisów ustawy o broni i amunicji i zagwarantowania minimalnych standardów zawartych w prawodawstwie unijnym, weszła w życie zmiana ustawy o broni i amunicji, która przyniosła lawinę podań o pozwolenie na broń. Oto bowiem od 11 marca 2011 roku pozwolenie na broń np. w celu sportowym otrzyma każdy bez wyjątku, kto wykaże się posiadaniem patentu strzeleckiego, licencji strzeleckiej i członkostwem w klubie strzeleckim, przy zachowaniu zdrowia psychicznego oraz niekaralności za określone w ustawie typy przestępstw. Podobnie rzecz się ma z bronią w celu kolekcjonerskim, którą otrzyma każdy, kto udokumentuje członkostwo w stowarzyszeniu o charakterze kolekcjonerskim, przy zachowaniu zdrowia psychicznego oraz niekaralności za określone w ustawie typy przestępstw.

Jak pisałem, zmiany te spowodowały lawinę podań o pozwolenie na broń. W końcu wiadomo, na jakich zasadach otrzymuje się pozwolenie na broń. Powiew wolności, powiew normalności, który w tej dziedzinie przyszedł do nas od starych członków wspólnoty europejskiej, został zasmrodzony działaniami byłych milicjantów, którzy pojęcie wolności mają ukształtowane w czasie, gdy dumnie nosili mundury milicyjne. Pomimo zmian ustawy, pomimo jednoznacznej deklaracji Sejmu co do powodów i przyczyn tej zmiany, pomimo jednoznacznego brzmienia prawodawstwa unijnego byli milicjanci umiejscowieni w KGP jakby nie dostrzegli tego, co w ustawie się zmieniło. Pewnie w czasach, gdy nosili mundury milicyjne, nie miało znaczenia to, co w ustawie, a znaczenie miało to, jaka jest wola ludu pracującego miast i wsi. Okazało się bowiem, że pomimo deklaracji Sejmu i brzmienia zapisów ustawy wola ustawodawcy, odkrywana i prezentowana przez byłych milicjantów, jest inna niż wynika to z lektury przepisów. Przestawiano słowa w ustawie, dodawano do ustawy treści, które w niej nie występują, deklarowano wolę ustawodawcy nigdzie nie wyrażoną, a sprzeczną jasno ze słowami posłów pracujących nad zmianą ustawy o broni i amunicji. Takie działania były codziennością, paskudzącą zmiany w ustawie wywołane koniecznością dostosowania prawa do prawodawstwa unijnego. Społeczne środowisko miłośników broni i w tym przypadku się nie poddało. Powołane do życia ogólnopolskie stowarzyszenie Ruch Obywatelski Miłośników Broni, jako organizacja pozarządowa, która miała dbać o przestrzeganie przepisów uchwalonych w 2011 roku, stanęło na wysokości zadania. Półtora roku trzeba było czekać na rozpoznanie sprawy przed Naczelnym Sądem Administracyjnym, aby NSA powiedział, co myśli o woli ustawodawcy, odkrywanej przez byłych milicjantów z KGP. Za sprawą członków ROMB 2 lipca 2013 roku NSA rozpoznał sześć spraw i we wszystkich uznał racje miłośników broni palnej. Policja, a raczej byli milicjanci z KGP, ponieśli sromotną klęskę. Komendy Wojewódzkie Policji mogły w końcu, bez nacisku ze strony KGP, wykonywać ustawę w jej brzmieniu nadanym przez Sejm.

Wolność nie jest dana raz na zawsze i myli się ten, kto myśli, że ta zasada nie obowiązuje w naszych czasach. Byli milicjanci z KGP nie ustają w swoim dążeniu do zawrócenia pozytywnych zmian, jakie przyniosło posiadaczom broni członkostwo w Unii Europejskiej. Już bez szczegółowego opisywania problemu wskażę tylko kierunki natarcia sił wrogich zmianom spowodowanych naszym członkostwem w UE. Niemal od następnego dnia po wejściu w życie zmian z 2011 roku i dostrzeżeniu ich konsekwencji rozpoczęto prace nad utrudnieniami dla posiadaczy broni, które miałyby w sposób pozaustawowy zniechęcić ich do posiadania broni palnej. Pierwszy atak poszedł na zasady przechowywania broni palnej. Byli milicjanci z KGP wpadli na pomysł takiego ukształtowania zasad przechowywania broni, aby urządzenia do ich przechowywania kosztowały krocie i aby to odstraszało od występowania o pozwolenia na broń. Początkowe pomysły były takie, aby przechowywanie powyżej 10 egzemplarzy broni i amunicji (np. 11 naboi, słownie: jedenaście) powodowało konieczność przechowywania tego w magazynie broni. Kolejny pomysł to wprowadzenie rejestracji broni palnej czarnoprochowej. Rejestracji, czyli pozwolenia na broń o obniżonych rygorach. Przypominam, że od ponad 10 lat mamy powszechny dostęp do broni palnej czarnoprochowej i nie występuje w związku z tym najmniejszy nawet wzrost zagrożeń dla porządku i bezpieczeństwa publicznego. Jako że zmiana z 2011 roku spowodowała rozwój kolekcjonerstwa broni palnej, a w ślad za tym pokazów, wystaw broni, byli milicjanci z KGP wpadli na pomysł, aby unicestwić tę dziedzinę aktywności społecznej. Zamierzają bowiem dążyć do wprowadzenia zakazu przemieszczania broni palnej dla celów kolekcjonerskich poza miejsce jej przechowywania. Te i inne pomysły zawarte zostały w projekcie zmian w ustawie o broni i amunicji, przygotowanym w KGP.

Ograniczając perspektywę widzenia wyłącznie do spraw związanych z bronią i jej posiadaniem, bilans naszego członkostwa w strukturach europejskich jest jednoznacznie pozytywny. Jest tak na dzisiaj. Pobieżny przegląd zmian w przepisach prawa jasno wskazuje, że wszystkie siły polityczne popierały zmiany liberalizujące dostęp do broni palnej w Polsce. Jasno widać to przed samym wejściem do Wspólnoty Europejskiej i jasno widać to po wejściu Polski do Wspólnoty Europejskiej. Głosowania nad liberalizującymi zmianami przepisów o broni i amunicji osiągają większości ponad 400 posłów, przy braku głosów przeciwnych. Nasze prawo wciąż jest surowsze od minimów, jakich oczekuje od nas Wspólnota Europejska. Wciąż jest jeszcze wiele do dostosowania do standardów przyjętych w krajach starej Europy. Konieczne jest uwolnienie od pozwoleń broni alarmowej, to jest dzisiaj najpilniejsza potrzeba. Pewnie w żadnym z krajów europejskich nie ma prawa posiadania pozwolenia na broń w postaci pistoletów alarmowych czy gazowych, u nas niestety na posiadanie takiej broni konieczne jest pozwolenie, a nabywców tej broni, nieświadomych nieracjonalnie surowego prawa, kara się jak bandytów posiadających broń palną. Dzisiaj w Polsce na 100 mieszkańców przypada 1 egzemplarz broni. W sąsiednich Niemczech na 100 mieszkańców jest ponad 30 egzemplarzy broni, podobnie w Szwecji, w Czechach 16, w Słowacji 8 i tak można wymieniać bez końca. Polska jest na 3 niechlubnym, bo liczonym od końca miejscu w europejskiej statystyce liczby egzemplarzy broni na 100 mieszkańców. Za nami tylko Litwa i Rumunia, przed nami wszyscy pozostali. Jest do kogo równać, raczej do Niemców, Szwedów, Czechów niż do Rumunów. Mamy z kogo brać przykład. W starych krajach Wspólnoty Europejskiej rozumie się to, że broń palna służy do sportu, łowiectwa, kolekcjonowania, społeczeństwu się ufa. U nas, niestety, ta dziedzina wymaga wiele zmian, choć zmiany wymuszone udziałem we wspólnej Europie są niewątpliwie pozytywne.