Kilka słów o technicznych uwarunkowaniach mojej osobowości i sposobach mojego myślenia.
- Autor: Andrzej Turczyn
- 8 marca 2015
- komentarze 2
Kilka słów o technicznych uwarunkowaniach mojej osobowości i sposobach mojego myślenia. Od czasu do czasu pojawiają się ludzie, którzy stawiają mi rozmaite zarzuty. Mogę milczeć, nie zwracając uwagi na pomrukiwania. Mogę też napisać kilka słów do tych co już krzyczeli, co krzyczą i co będą krzyczeli w przyszłości. Może niektórych przekonam. Wyjaśniam także sposób mojego działania, tym którzy rozumnie podchodzą do codzienności.
Jestem liderem, kiedyś mówiono przywódcą. Takie mam cechy osobowe i nic z tym nikt zrobić nie może. Tak zostałem ukształtowany. Uznaję, że dobre przywództwo musi wynikać z naturalnych procesów, musi pojawić się w sposób samoistny i naturalny. Tak widzę siebie w pozycji jaką mam w ROMB.
Skutkiem tego, że jestem przywódcą jest to, że realizuję istotne cele zbiorowości. Po pierwsze definiuję cel najistotniejszy dla zbiorowych interesów grupy, w której działam. W konkretnym moim przypadku jest to cel istotny dla zbiorowych interesów Polaków w zakresie broni palnej. W największym skrócie cel ten brzmi tak: pilnie niezbędne jest zwiększenie nasycenia bronią palną w polskim społeczeństwie. Po zdefiniowaniu tego celu, dążę do jego realizacji.
Posługuję się pojęciem dobra i zła. Wszystko co robię ja i co robią inni oceniam jako dobre lub złe. Moralność nie jest obojętna, ma ścisły związek z systemem wartości człowieka, a w konsekwencji kieruje jego postępowaniem. Z obfitości serca mówią usta, to bardzo przejrzysta zasada.
Sprawy dzielę według priorytetu ważności. Najpierw określam cel zasadniczy, ten wskazałem powyżej. Do celu dążę po drodze realizując sprawy, które do celu mnie zbliżają. Sprawy dla celu zasadniczego nieistotne, pomijam. Niestety są to nieraz sprawy ważne dla innych, może najważniejsze. Co mniej rozumni myślą tylko o własnych sprawach. Nasze myślenie nie jest kompatybilne, pojawia się konflikt. Nie mam czasu na długie tłumaczenie kto ma rację kto nie. Nie chcę współdziałać z kubusiami puchatkami. Chcę współdziałać z ludźmi szybko i samodzielnie łapiącymi ważne dzieła. Z takimi naturalnie łączy mnie nić porozumienia.
Mam własne zdanie. W bardzo wielu sprawach mam ugruntowane stanowisko i trudno jest zmienić jego treść. Trudno nie z tego powodu, że jestem uparty. Trudno zmienić moje stanowisko, bo co do zasady mam je ugruntowane na skutek rozważenia argumentów i przemyślenia sprawy, wysłuchania rady innych. Staram się nie wypowiadać na jakiś temat, albo mówić jednoznacznie i stanowczo. Na świat staram się patrzeć jako na czarno-biały. Przedstawiam argumenty zasadnicze, logicznie usystematyzowane. Gdy są logiczne muszą przekonywać. Ten kto nie reaguje, musi mieć trudności z logicznym myśleniem, nieczyste intencje, albo realizuje cele nieartykułowane.
Ulegam argumentacji merytorycznej i logicznej. Nie jest tak, że widzę siebie jako nieomylnego i wszechwiedzącego. Zdaję sobie sprawę z własnych niedostatków. Jednak używam logicznego systemu rozumowania. Mam wykształcenie prawnicze. Posługuję się logiką prawniczą. Do życia przykładam prawnicze metody rozumowania, one pomagają oceniać argumenty, wykrywać fałszywą argumentację. Gdy cudza argumentacja wytrzyma to rozumowanie, nie mam problemu ze zmianą własnego myślenia.
W sposób naturalny nawiązuję porozumienie i współpracę z ludźmi podobnie jak ja myślącymi. Samodzielnie niczego nie zrealizuję. Z tego zdaję sobie doskonale sprawę. Samo myślenie jednak nie wystarczy, bo do realizacji celu zasadniczego, niezbędne jest podejmowanie wysiłku działania. Nie oczekuję od współpracowników tego, że będę najmądrzejszy i jedynie moje zdanie będzie się liczyło. Gotowy jestem na kompromisty, jednak tylko tam, gdzie w miejsce jednego działania wchodzi inne. Nie idę na kompromis z tymi co jedynie pięknie mówią/piszą i za czyn chcą wstawić puste słowo!
Wiem iż będą pojawiali się w realizacji celu zasadniczego ludzie, którzy realizują cele nieartykułowane. Tacy ludzie będą pojawiali się w różnych wersjach. Jedni dla zysku, inni dla sławy, jeszcze inni dla zablokowania spraw, które realizuję, inni z pobudek nieracjonalnych. Stosuję prostą biblijną zasadę: po owocach ich poznacie… Piękne słowa, płomienne obietnice. Gdy słowa są jedynym efektem „działania”, są warte tyle ile warta jest fala dźwiękowa, która niesie ich treść. Patrzę na uczynki. W nich widać rzeczywistość najlepiej jak można. Po owocach też oceniam siebie i chcę aby tak oceniali mnie inni.
To kilka moich cech i sposób mojego rozumowania. Wywołuję przez to skrajne emocje. Rozsądny zrozumie, głupiec będzie tkwił w swej “mądrości”.