Czy psychologia społeczna to nauka mająca ułatwić bezwzględnemu przestępcy zniewolenie ofiary?

Zdarza się tak, że nauki oparte o psychologię nie badają zjawisk, a je kreują. Zdarza się tak, że nauki oparte psychologię nie badają zjawisk, a służą z góry zamierzonym celom. W walce o prawdę, nie należy bać się konfrontacji z psychologami, którzy posługują się naukowymi tytułami. Nie dzisiaj, bo w niezwykłej rozprawie naukowej autorstwa pan profesora Andrzeja Zybertowicza wraz z jego zespołem pt. „Samobójstwo Oświecenia?”, dowiedziono ponad wszelką wątpliwość prawdziwości dwóch pierwszych zdań. Po raz kolejny zachęcam do lektury. Nie należy się obawiać psychologów tytułami, bo uważna analiza ich twierdzeń pozwala na racjonalną krytykę, bez kompleksów z powodu braku doktorskiego tytułu. Zdrowy rozum i analiza zjawisk społecznych, bez ustalonego zawczasu wyniku tejże analizy, jest wystarczająca.

Kilka dni temu zastałem zaproszony do udziału w programie radiowym, nadawanym przez Program Trzeci Polskiego Radia. Niestety w trakcie programu nie było okazji na dyskusję z argumentami pana psychologa społecznego. Szkoda, bo „argumenty” były tego rodzaju, że uważna analiza przyprawia o dreszcze. Aby wysłuchać audycji, proszę kliknąć na poniższy baner:

polskie_radio_1_4

Efekt broni. Pan psycholog społeczny już o tym pisał w Polityce, przekonując tych co nigdy na strzelnicy nie byli, że wizyta tam sprawi wzrost agresji. Podobnie w radiowej rozmowie teza taka padła. Oczywiście teza wymyślona przez „filozofów teoretyków”, który z bronią palną nigdy nie mieli do czynienia. To po pierwsze. Po wtóre i najważniejsze, analiza eksperymentów, które do wniosku o istnieniu efektu broni zaprowadzić miały, wskazuje na to, że to tylko pozór badań nad społecznymi zjawiskami. Doskonałą analizę przeprowadził Rafał Kawalec, którą nie tak dawno na moim blogu powieliłem. Jeden z eksperymentów, który zaprowadził „oświeconych myślicieli” do wniosku o tym, że sam widok broni wzmaga agresję jej posiadacza był taki:

Jeśli lubisz broń – zatrąb. Autorzy umieścili w samochodzie karabin, a następnie inscenizowali awarię samochodu na skrzyżowaniu i oceniali jak długo i zawzięcie kierowcy za nimi będą trąbić, gdy ten karabin będzie widoczny, a jak będzie to wyglądać gdy go schowają. Wynik był nieco zaskakujący – gdy karabin był widoczny kierowcy trąbili dłużej i energiczniej. Co to znaczy? Pomijając absurdalność sytuacji, wciąż nie wiemy czy zadziałał widok karabinu, czy może medialna kampania przeciwko broni spowodowała powstanie negatywnego wizerunku jej właścicieli. Ale nawet jeżeli zadziałał widok karabinu to.., to nie właściciel broni miał problem z agresją, tylko ci drudzy bez broni. Taka właśnie nauka psychologii społecznej leży u podstaw stręczenia społeczeństwom obłędnego efektu broni. Rzeczywistość jest zupełnie prosta i nie potrzeba tu nauki wykładanej przez strachliwych ludzi. Każdy kto po raz pierwszy ma kontakt z bronią przeżywa chwilę ekscytacji lub strachu. Ekscytacja czy strach bezpowrotnie jednak mijają wraz z kolejnymi wizytami na strzelnicy. To zupełnie naturalne emocjonalne i tymczasowe przeżycie, związane z kontaktem z czymś szczególnym, niebezpiecznym, a często zakazanym.

Wszyscy jesteśmy mordercami! To kolejny „argument” psychologii społecznej. Pan psycholog społeczny przekonuje, że “normalny człowiek, w odpowiedniej sytuacji zaczyna się zachowywać jak bestia, jak bardzo agresywny człowiek, mordujący innych ludzi. To sytuacja nas zmienia. Jeżeli sytuacja się zmieni, my się zmieniamy. Czyli normalny człowiek, który w testach wypadłby na absolutnie zrównoważonego człowieka, w odpowiedniej sytuacji może być niezwykle agresywnym człowiekiem. I w drugą stronę, człowiek bardzo agresywny w odpowiedniej sytuacji wcale nie musi taki być.”

Rozumiecie coś z tych słów? Ja rozumiem tyle: wszyscy jesteśmy mordercami. To ma być argumentowanie? To ma być naukowe badanie zjawisk społecznych? Z normalnych i praworządnych ludzi robi się pod pozorem tajemniczej „odpowiedniej sytuacji” morderców, a zdemoralizowanym mordercom z powodu „odpowiedniej sytuacji” wystawia się usprawiedliwienie. Praworządnego człowieka zrównano z bandytą, bo przecież z powodu „odpowiedniej sytuacji”  zachowają się tak samo. Moim zdaniem to nie nauka, to słowa bez treści, pomijające moralność, wyznawane przez człowieka wartości, możliwość decydowania o wyborze dobrego lub złego. To niemal zrównanie człowieka ze zwierzęciem. „Odpowiednia sytuacja” sprawi, że staniesz się krwi rządnym zwierzęciem.

Nie bronić się, dzwonić na policję. Wreszcie ostatnia rada psychologii społecznej, tym razem dla kobiet, ofiar przemocy seksualnej. Zapraszam do lektury fragmentu radiowej rozmowy:

Redaktor: Gwałcone, molestowane kobiety w Niemczech, w samej Kolonii jak teraz się okazuje, wcześniej te dane były fałszowane bądź zatajane. W samej Kolonii jak się okazuje było kilkaset przypadków napaści. Kobiety, proszę zwrócić uwagę, w licznych rozmowach skarżyły się, że nikt nie przyszedł im z pomocą. Pytają, gdzie była policja? Proszę zauważyć, co dzieje się teraz. Wiele kobiet zaopatruje się w gaz pieprzowy. One manifestują, że mają ze sobą gaz. Zastanawiam się, ile kobiet kupiłoby np. pistolet, gdyby w sposób prosty i szybki mogły go kupić.

Psychologia społeczna: To odpowiedziałbym takim przykładem w Ameryce. Pewna młoda matka została postrzelona w sklepie przez 3 – letnie dziecko. Dziecko siedziało w wózku sklepowym, wyjęło z torebki mamy…

Redaktor: To tak niedawna historia.

Psychologia społeczna: Tak jest. Do czego zmierzam? Gwałt, agresja tak brutalna szczególnie wobec kobiet jest absolutnie niedopuszczalna. I pan redaktor dotknął słusznie innego problemu: nikt nie zareagował. To przepraszam, jeśli damy broń, to ludzie zaczną strzelać? Nie, to wystarczy jeśli nie mam nic takiego przy sobie, a się boję, dzwonić po odpowiednie służby, które są wytrenowane i takie służby jak przyjeżdżają na miejsce, nie strzelają do tego napastnika tylko używają innych środków przymusu bezpośredniego.    

Wnioski nasuwają się same. Strachem i przerażeniem odciągnąć od skutecznych środków obrony. Dziecko zabiło matkę, czy chcesz, aby zabiło i ciebie? To argument przeciwko temu, że kobieta chce obronić sama siebie. Wreszcie klasyka argumentacji, która przekonać ma do poddania się ofiary i uległości wobec sprawcy. Ofiaro nie broń się, dzwoń po służby, są wykwalifikowane. Szkoda, że pan psycholog nie powiedział tego, że obrona ofiary wzmoże agresję napastnika, a tej przecież należy za wszelką cenę unikać, zaszkodzić może zdrowiu napastnika…. Służby zapewne przyjadą, zamiast policji najpilniejsza będzie potrzeba pomoc pogotowia. Telefon wykona zagrożona zamachem kobieta, pomocy udzielą zgwałconej ofierze…

Najpiękniej ostatnia nauka psychologii społecznej jest spuentowana w kilku memach, którymi kończę. Jednocześnie poddaję pod wasz zdrowy rozum i rozwagę pytanie: Czy psychologia społeczna to nauka mająca ułatwić bezwzględnemu przestępcy zniewolenie ofiary?

ROMB-cytaty-50

ROMB-cytaty-63

ROMB-cytaty-60