Tu nie ma sprawiedliwości, tu jest sąd.

W pokonywaniu przeciwności jakie kształtują los zwykłego Polaka, czasem opadam z sił. Na szczęście tylko na chwilę. W marzeniach Polaka sąd wymyślony jest jako miejsce gdzie można pójść, domagać się wysłuchania i sprawiedliwego rozwiązania sporu. Ludowa opinia mówi, że w sądzie jest sąd, a nie sprawiedliwość, ale nikt oficjalnie tego nie zamierza przyznać. Żyje zatem lud polski w oficjalnym błędnym, acz usprawiedliwionym okolicznościami przekonaniu, że do sądu można pójść przedłożyć swoje racie i domagać się sprawiedliwego wysłuchania. To nazywa się fikcją, a w języku prawniczym dobrą wiarą. Po prawniczemu ładniej brzmi, nieprawdaż?

Lud jednak się myli. Sąd w Polsce nie są po to aby wysłuchiwać, a już z całą pewnością nie po to aby sprawiedliwe wyroki wydawać. Sprawiedliwość to starodawne słowo, dzisiaj sąd jest po to, aby zastosować prawo. Czasem też ktoś ma wrażenie, że sądy są po to, aby stać na straży interesów, różnych interesów, np. interesu Skarbu Państwa. Na nic logiczne argumenty, na nic mądre słowa, gdy naprzeciwko obywatela staje wielki interes – Skarb Państwa.

Ta dbałość o ten interes, wielki interes, to pozostałość, a może właśnie rdzeń i istota sądów peerelu. Sądy peerelu stały na straży interesów Skarbu Państwa. Tak wychowywano komunistycznych sędziów. Mieli toczyć walkę klasową, a frontem tej walki był budynek sądu. Tam przemieniano człowieka na człowieka sowieckiego. Lud uwierzył, że komuna upadła. Sądów nikt nie wyczyścił, jak zrobili to Niemcy. Same też nie bardzo czyścić się chciały, po co, przecież ustawa mówi, że są krystaliczne i nienagannego charakteru! Efekt mamy taki, że strach pisać te słowa, chociaż sumienie domaga się sprawiedliwości i prawdy.

Żydzi mieli jasne przykazanie od mądrego Boga: Nie będziecie czynić krzywdy w sądzie; nie będziesz dawał pierwszeństwa biedakowi, ale też nie będziesz miał względów dla bogatego. Sprawiedliwie sądzić będziesz bliźniego swego (3 Księga Mojżeszowa 19:15).  Myśmy pełni pychy pomyśleli, że to nie ta droga, podmieniliśmy sprawiedliwość na prawo. Skutek mamy taki, że lud nadal domaga się sprawiedliwości, a dostaje coś innego niż sprawiedliwość, tj. prawo.