Nie dajcie sobie narzucić retoryki wrogów wszelkiej normalności.

Komentarz na dzisiaj (29.01.2016 r.) Wspominam audycję w radiowej Trójce, gdzie mówiąc o dostępie do broni palnej w Polsce, pan redaktor prowadził rozmowę na tematy amerykańskie. Powód jest zupełnie prosty. Dopuszczenie w dyskusji o dostępie do broni palnej roztrząsania sytuacji amerykańskiej, zaprowadzić może tylko na bezdroża nierozwiązywalnych sporów. Zupełnie pomijam to, czy model w USA jest dobry czy zły. Może przecież podobać się konstytucyjnie zagwarantowane prawo posiadania broni. Problemem dyskusji w Polsce o broni w Ameryce jest to, że tamtejszą machinę propagandy i nienawiści wobec posiadania broni, zaprzęgamy do zniechęcania Polaków tu w Polsce. Nie pozwalajmy w dyskusji narzucić retoryki przeciwnika.

Temat dostępu do broni palnej udało się zaprowadzić na salony, moim zdaniem z tego między innymi powodu, że środowiska strzeleckie zaczęły mówić o dostępie do broni racjonalnym ale nieco złagodzonym, nie tym amerykańskim – powszechnym. To odcięcie się od wzorów amerykańskich pozwoliło odciąć się również od zjawisk w USA, które przeciwnicy broni palnej wykorzystują do własnych celów. Nie da się mówić o tym, że w Polsce będą strzelaniny jak to w USA, gdy nie mówimy o dostępie do broni w stylu amerykańskim. Pomijam oczywiście okoliczności tych strzelanin oraz to czy to strzelaniny były, mówię o propagandowym przekazie medialnym.

Zdaje mi się, że tą beznadzieję przeciwnicy zdrowego myślenia dostrzegli i próbują za wszelką cenę ratować sytuację. Wracają do przykładów zza oceanu, strasząc w ten sposób Polaków dostępem do broni palnej. Nie zgadzajcie się na to. Nie podejmujmy dyskusji o amerykańskich przykładach, bo nie domagamy się transponowania do Polski amerykańskich rozwiązań. Nie można, będąc racjonalnym, przykładu Ameryki przedstawiać jako skutku dostępu do broni innego niż w USA obowiązujący. Mamy Europę, mamy nasze polskie uwarunkowania, mamy niestety regulacje unijne. W tych warunkach musimy wygospodarować tyle wolności dla dostępu do broni palnej ile to możliwe. Moim zdaniem pole wolności do zagospodarowania jeszcze jest naprawdę spore.

Obserwuję również, że dyskusję o broni palnej kieruje się ku rozmowom o broni palnej dla obrony własnej. Sięga się po psychologów mruczących o wydumanych agresywnych posiadaczach broni. Podaje się statystyki przestępczości, kierując rozmowę na procentowe słupki, których każdy na własne potrzeby może przytoczyć bez liku. Gdy mam okazję rozmawiać z dziennikarzami, powtarzam to nieustannie, nie patrzmy na problem dostępu do broni palnej przez zjawisko marginalne lub nawet w Polsce nieistniejące. Przecież w Polsce broń palna nie jest wykorzystywana do obrony. Broń o jakiej toczy się dyskusja w Polsce jest czy będzie wykorzystywana przede wszystkim do sportu, rekreacji, do kolekcjonowana, do budowania świadomości społecznej. To nawet nie jest broń łowiecka, bo ta podlega dość stabilnym regulacjom.

Dyskusja o broni palnej opiera się o obrazy i słowa. Przeciwnicy broni palnej usiłują przedstawić obrazy zabijanych ludzi, strasząc Polaków słowami. Starcie z tymi obrazami nie może być zwycięskie. Rzeczowymi argumentami nie da się powszechnie wygrać z obrazem śmierci. Trzeba to pole omijać, nie podejmować dyskusji, przyłączać się do krytyki. To amerykański model, my takiego modelu się nie domagamy, właśnie z tego powodu chcemy to w Polsce uczynić inaczej. Takie zdanie wypowiedziane w rozmowie z kimś, kto bezkrytycznie przywołuje amerykańskie strzelaniny, czyni go bezradnym. Nie mówmy o broni do obrony osobistej, porozmawiamy o sporcie strzeleckim, o rekreacji na strzelnicy, porozmawiamy o doskonaleniu umiejętności strzeleckich przez żołnierzy, policjantów. Takie zdanie musi spowodować panikę w umyśle nastawionego na krytykę przeciwnika. Co powie, że sport jest zły, że źle gdy żołnierz sam uczy się strzelać? Niech mówi, zwycięstwo w dyskusji zapewnione!

Retorykę w dyskusji o broni palnej musimy narzucać własną. To jest możliwe. Przeciwnicy racjonalnego dostępu do broni palnej to na ogół ludzi o małej wiedzy. Bardziej propagandyści niż rzeczowi rozmówcy. Spór toczymy o prawdę, ale nie zawsze ten spor wygrywa się rzeczowymi argumentami. To takie moje dzisiejsze spostrzeżenia, a kto ma uszy do słuchania niech uważnie słucha. Pamiętajcie, że nie napisałem tu o wszystkim wszystkiego…