O stanowieniu dobrego prawa.

Za oknem trwa burza, jest odpowiedni moment na dłuższą refleksję…

Dość sporo w moim pisaniu poświęcam czasu na przepisy. Żyjemy w cywilizowanym społeczeństwie. Cywilizowanym w tym znaczeniu, że w jakimś zakresie życie jest ukształtowane przepisami. Jest to niewątpliwie proces postępujący. Stawiam tezę, że proces uszczegółowienia prawa postępuje wraz z pojawieniem się wszelkiej maści socjalistów, chcących cudownie uregulować cudze życie. Ten proces nie ma żadnych granic. Czy ktoś słyszał o dziedzinie życia, która byłaby wyjęta z możliwości objęcia jej materią ustawy? Nie ma w Konstytucji, nie ma nigdzie ograniczenia. Z jakiego, ktoś zapyta, powodu? Moim zdaniem odpowiedź jest zupełnie oczywista. Ustanowienie takich ograniczeń wiązałoby się z uznaniem, że poza wytworem ludzkiej wyobraźni są wyższe idee. Idee, a przez kogo nadane? Gdzie poznać słowa, w których zostały zapisane? Postępowi wolą nie zadawać tych i podobnych im pytań. Lepiej przemilczeć rzeczywistość wskazującą na istnienie wyższych bytów.

W ten sposób mamy wszechwładne prawo stanowione. Wszechwładne, bo pozbawione jakichkolwiek ograniczeń. Ten stan postępu nie trwa jednak wiecznie. Znana wszystkim chociaż z nazwy jest Deklaracja Niepodległości Stanów Zjednoczonych Ameryki. Jest to ciekawy dokument, bo dość jasno pokazuje na jakim fundamencie niegdyś państwowość i prawo budowano. Twórcy podwalin państwowości amerykańskiej uważali, że są prawdy podstawowe, do których nie trzeba specjalnie przekonywać. Dzisiaj postęp sprawił, że u wielu te prawdy mogą wywołać co najwyżej uprzejmie politowanie. Uważamy następujące prawdy za oczywiste: że wszyscy ludzie stworzeni są równymi, że Stwórca obdarzył ich pewnymi nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście (…). Oczywiste? Zapewniam was, że nie dla każdego ustawodawcy.

Z uznania tych prawd za podstawowe, wynika doniosła konsekwencja. To co najważniejsze musi być przecież zabezpieczone, pilnie strzeżone i jeszcze musi być wiadome co wówczas gdy ktoś to co najważniejsze zdecyduje ruszyć. No to popatrzmy dalej do Deklaracji Niepodległości. Ciąg dalszy przerwanego wyżej z Deklaracji zdania: (…), że celem zabezpieczenia tych praw wyłonione zostały wśród ludzi rządy, których sprawiedliwa władza wywodzi się ze zgody rządzonych (…). Rządy, władza, przez ludzi na ludziach wykonywana ma za swój cel zadbanie o bezpieczeństwo praw nienaruszalnych, a ich skład wchodzą równość, życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście. Władza nie jest ustanowiona dla ludzi będących u władzy, nie dla sprawowania rządu nad poddanymi. Władza musi mieć istotne ograniczenia, musi być wiadome co tej władzy jej wolno, a czego nie ma prawa sprawiać.

A gdyby jednak władza postanowiła sprzeniewierzyć się swojej powinności. Gdyby zakwestionowała nasze prawa podstawowe, którymi są równość, życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście? Na to pytanie wierzący w Boga Amerykanie, nie bali się stanowczo powiedzieć co wówczas wolno, a czego nie. Ciąg dalszy przerwanego wyżej zdania: (…) że jeżeli kiedykolwiek jakakolwiek forma rządu uniemożliwiałaby osiągnięcie tych celów, to naród ma prawo taki rząd zmienić lub obalić i powołać nowy, którego podwalinami będą takie zasady i taka organizacja władzy, jakie wydadzą się narodowi najbardziej sprzyjające dla szczęścia i bezpieczeństwa.

Oni wówczas wiedzieli i dzisiaj jest to rzeczą oczywistą, że Roztropność, rzecz jasna, będzie dyktowała, że rządu trwałego nie należy zmieniać dla przyczyn błahych i przemijających, doświadczenie zaś wykazało też, że ludzie wolą raczej ścierpieć wszelkie zło, które jest do zniesienia, aniżeli prostować swoje ścieżki przez unicestwienie form, do których są przyzwyczajeni. Kiedy jednak długi szereg nadużyć i uzurpacji, zmierzających stale w tym samym kierunku, zdradza zamiar wprowadzenia władzy absolutnej i despotycznej, to słusznym i ludzkim prawem, i obowiązkiem jest odrzucenie takiego rządu oraz stworzenie nowej straży dla własnego przyszłego bezpieczeństwa.

No i dochodzimy do zasadniczej sprawy, czyli odpowiedzi na pytanie, jak ma być stanowione prawo? Absolutnie nie można na to pytanie odpowiedzieć jednym zdaniem: tak aby prawa nienaruszalne były zachowane. Oczywiście to jest zasadniczy i słuszny postulat. Prawo musi respektować to co oczywiste, a oczywiste jest to, że Stwórca uczynił nas równymi, że obdarzył nas nienaruszalnymi prawami, że w skład tych praw wchodzi życie, wolność i swoboda ubiegania się o szczęście. Wiem, że dzisiaj nawet to jest problem, często nie do pokonania. Ja jednak nie o tym chciałem pisać swoje uwagi. Dobre prawo musi stwarzać warunki do zrzucania złej władzy. Złej czyli takiej, która nie dba o naszą równość, życie, wolność i szczęście. Dobra władza powinna tak ułożyć prawa, aby ten ostateczny zawór bezpieczeństwa narodowi pozostawić. Dobra władza tak powinna ułożyć nasze sprawy, abyśmy byli to takiej ewentualności zawsze przygotowani. Nawet pokuszę się o zdanie, że po tym możemy poznać dobrą władzę, że o takich sprawach zawczasu postanowi, dając gdy już odebrane i nie zabierać gdy jeszcze je mają, narodom narzędzia do zrzucania złej, obcej władzy. Mądra władza musi wiedzieć, że są ludzie, którzy czyhają na nasze życie, wolność, chcą nam zabrać możliwość dążenia do szczęścia i musi temu przeciwdziałać. Dobra władza musi liczyć się z tym, że sama może nie trwać zawsze dla naszej pomyślności. Dobra władza musi przeciwdziałać nie tylko przez organizowanie obrony przed wrogami. Dobra władza musi też tak przeciwdziałać, że zapewni narodom prawo do obrony własnej przed, na nasze prawa podstawowe, zamachowcami.

Scott Smith, a supporter of open carry gun laws, wears a pistol as he prepares for a rally at the Capitol, Monday, Jan. 26, 2015, in Austin, Texas. (AP Photo/Eric Gay)