Obrona terytorialna się zbroi. Dzieje jednego karabinu.
- Autor: Andrzej Turczyn
- 1 czerwca 2016
- komentarze 3
28 lat po wyprodukowaniu karabin PKM o numerze ZK868 zaczął bronić ojczyzny. Na razie tylko tej lokalnej, czyli okolic Trójmiasta. I zupełnie teoretycznie, bo ojczyzna wbrew pogłoskom jest ciągle wolna i suwerenna. Ale sądząc po odzewie społeczeństwa, sprawa nie wydaje się przesądzona.
Zaplanowana na 40 dni zbiórka na PKM zakończyła się grubo przed czasem i grubo powyżej oczekiwań organizatorów. Potrzebne na sprzęt 15 tys. zł Pomorskiej Obronie Terytorialnej udało się zdobyć w ciągu zaledwie trzech tygodni. Pozostałe pięć tysięcy przyda się na oprzyrządowanie do karabinu i na sprzęt dla medyków, bo POT to właściwie samodzielny oddział, który ma już własną łączność, strukturę i przede wszystkim uzbrojenie. I to w karabiny maszynowe.
Zbiórka na PKM, którą zorganizowali za pośrednictwem portalu społecznościowego Polak-potrafi.pl, to w równej mierze akcja marketingowa, co chęć posiadania karabinu do „wsparcia natarcia i odzyskiwania przewagi na polu walki”. Oraz sondowanie: co ludzie myślą o tym, żeby w prywatne ręce trafił karabin maszynowy strzelający z prędkością 300 pocisków na minutę. I wygląda na to, że myślą ze zrozumieniem, co również daje do myślenia.