Krzysztof Kamil Baczyński poeta, a z wyboru i do końca życia żołnierz.

Krzysztof Kami Baczyński, o tym poecie i żołnierzu dzisiaj będzie. W pewnej dyskusji o broni palnej, pewien przedstawiciel lewicowej ideologii pacyfizmu i rozbrojenia Polaków, powołał się na tego polskiego poetę. Był to zabieg zmierzający do krytyki broni palnej, z odwołaniem się do legendy Baczyńskiego. Jako, że w debacie nikt panu z o skrajnie lewicowych poglądach nie dał godziwej odpowiedzi, ja na moim blogu napiszę co potrzeba.

baczynski

Krzysztof Kamil Baczyński rocznik 1921, to przedstawiciel pierwszego pokolenia urodzonych w Ojczyźnie wolnej i niepodległej. Prosto ze szkoły wkroczył w wojnę. Początkowe lewicowe ciągoty znajdują jeszcze echo w pierwszym jej okresie, Krzysztof był członkiem socjalistycznej grupy “Płomienie”, ale zmienia się już krąg ideowy poety. Stał coraz bardziej obok, w miarę czasu dało się zauważyć wyraźny zwrot w poglądach na świat i życie – to procesy moskiewskie lat trzydziestych, przebieg działań wojennych we wrześniu 39 i tragiczne losy oficerów polskich uwięzionych w ZSRR przyniosły otrzeźwienie.

Baczyński był absolwentem Szkoły Podchorążych Rezerwy “Agricoli”, uczestnikiem kilku przeciwniemieckich akcji sabotażowych, m.in. głośnej akcji “T.U.”, mającej na celu wysadzenie pociągu niemieckiego na trasie Tłuszcz–Urle, która została przeprowadzona 27 kwietnia 1944 r. Pisano o tym wiele. Wiadomo również, że Baczyński rwał się do czynnego udziału w akcjach zbrojnych przeciw okupantowi i że nie chciano go do nich dopuszczać w obawie o jego życie — życie poety, nie żołnierza. I wiadomo, jak boleśnie on to przeżywał, gdyż chciał być równy swoim kolegom tak w prawach, jak i obowiązkach.

Jego osobiste stanowisko w tej sprawie dobitnie wyjaśnia fragment prelekcji Kazimierza Wyki pt. “Droga Do Baczyńskiego” (prelekcja ta była ostatnią publiczną wypowiedzią Wyki o Baczyńskim. Wygłoszona została na uroczystym zebraniu Pen-Clubu w dniu 27 marca 1974 r. Tekst został też ogłoszony w “Kulturze” 1979, nr 51/52 i 1980, nr 1.). Prelegent powtórzył tam swoją ostatnia rozmowę z Baczyńskim — w czerwcu 1944 r. w Warszawie: “…zacząłem mu tłumaczyć, czy naprawdę jest rzeczą potrzebną, ażeby on z bronią w ręku szedł do Powstania, że może lepiej by siebie przechować, nie wiadomo, jak to będzie. Baczyński się bardzo żachnął, jak był opanowany, tak żachnął się wręcz gniewnie, i oto powiedział mi wprost: Proszę pana, kto jak kto, ale pan to powinien wiedzieć, dlaczego ja muszę iść, jeżeli będzie walka. kto jak kto , ale człowiek, który tak zna i rozumie moje dzieło, musi zrozumieć mnie!.”

Ostatni znany wiersz nosi datę 13 lipca 1944. Pisze tam o kimś, kto “pochylony nad śmiercią zaciska palce na broni”.

(źródło baczynski.art.pl)

Krzysztof Kamil Baczyński poległ na posterunku w pałacu Blanka 4 sierpnia 1944 w godzinach popołudniowych (ok. 16), śmiertelnie raniony przez strzelca wyborowego ulokowanego prawdopodobnie w gmachu Teatru Wielkiego. W powstaniu warszawskim, 1 września 1944, zginęła także żona Baczyńskiego – Barbara Drapczyńska. Pochowany pierwotnie na tyłach Pałacu Blanka. Po wojnie ciało przeniesiono na Cmentarz Wojskowy na Powązkach.

A teraz krótkie podsumowanie. Twierdzę, że powoływanie się na Krzysztofa Kamila Baczyńskiego w jakimkolwiek związku z krytyką żądania dostępu do broni palnej Polaków, to najczystsza z czystych form manipulacji. Ewentualnie może tego być przyczyną również ignorancja, niewiedza, brak zdolności łączenia faktów w jedną całość. Ten ostatni przypadek stanowczo odrzucam zważywszy, że krytykuję kogoś, kto publicznie prezentuje zamiłowanie teatru i książki.

Gniew, gniew na obrzydliwą lewacką retorykę, która polskich żołnierzy, polskich bohaterów, wykorzystuje do swych, wrogich naszej cywilizacji celów. Jak można, jakaż to niegodziwość, odwoływać się do Krzysztofa Baczyńskiego, aby domagać się utrzymywania rozbrajania Polaków. Baczyński to poeta, ale do końca życia żołnierz, który poległ na posterunku wojskowym. Żołnierz nie z przymusu, a który ochotnie karabin wziął do swoich dłoni, aby do krwi ostatniej bronić Ojczyzny.

Ogólnie, do wszystkich lewackich ideologów rozbrojenia Polaków apeluję. Nie macie moralnego prawa odwoływać się do naszych narodowych bohaterów, żołnierzy poległych z bronią w ręku. Nie macie prawa odwołując się do ich legendy, domagać się zachowania rozbrojenia Polaków. To byłby obłęd, czysta aberracja, a może narkotyczny odlot, gdyby autorytetem ochotnika żołnierza, co rwał się do walki za wolną Ojczyznę, uzasadniać skutecznie rozbrojenie Polaków.