Kanada ostrzega przed dużą wojną z Rosją.

(defence24.pl) Rosyjska armia przygotowuje się do działań o dużej intensywności. Modernizacja skupia się głównie na zdolnościach konwencjonalnych, a nie na działaniach potrzebnych do prowadzenia „wojny hybrydowej”, podobnej jak na Krymie – czytamy w raporcie kanadyjskich służb bezpieczeństwa. Kraje NATO, w tym Polska, powinny zwiększyć zakres inwestycji w systemy uzbrojenia, przydatne w klasycznym konflikcie.

W opublikowanym niedawno raporcie, powstałym na bazie konsultacji ze środowiskami naukowymi, kanadyjska służba wywiadowcza Canadian Security Intelligence Service wskazuje, że modernizacja rosyjskiej armii ma na celu przygotowanie się nie tyle do prowadzenia działań hybrydowych, co do udziału w konflikcie na dużą skalę. „Kraj mobilizuje się do wojny” – piszą Kanadyjczycy.

W tym miejscu należy przypomnieć, że od pewnego czasu proces reformy rosyjskiej armii nabiera nowej dynamiki, wskazującej właśnie na branie przez rosyjskie władze pod uwagę poważnego ryzyka konwencjonalnego. Wskazują na to przede wszystkim zmiany dyslokacji wojsk bliżej granic Federacji, jak i tworzenie nowych jednostek (brygad, a nawet częściowe przywrócenie szczebla dywizji).

samolot

Pierwotnie bowiem struktura sił zbrojnych Federacji Rosyjskiej nastawiona była raczej na podejmowanie operacji o niskiej lub średniej intensywności. Przyjęta pod koniec ubiegłej dekady struktura brygadowa zakładała rozlokowanie w zachodniej części kraju relatywnie ograniczonej liczby jednostek, i to niekoniecznie tuż przy samych granicach. Jednocześnie szczególną wagę przywiązywano do możliwości szybkiego przerzutu wojsk po całym terytorium – zarówno z myślą o podejmowaniu działań antyterrorystycznych, jak i posiadaniu zdolności interwencji zbrojnej w sąsiednich państwach (z naruszeniem ich suwerenności).

Oczywiście Rosjanie zachowywali zdolność do operacji na dużą skalę, rozszerzali też zdolności antydostępowe, czyli przeznaczone do “odcinania” rejonu działań od potencjalnego wsparcia sojuszników. Priorytetem – szczególnie w wojskach lądowych – były jednak szybkie, ale ograniczone działania – podobne do tych, jakie miały miejsce w trakcie agresji wobec Gruzji. Obecnie jednak obserwuje się zmianę dyslokacji części jednostek (przykładem są brygady rozlokowywane przy granicy z Białorusią) i wzmacnianie potencjału ofensywnego, potrzebnego w konfliktach na dużą skalę (tworzenie dywizji, ćwiczenia mobilizacyjne). Wiele z tych działań podjęto po kryzysie ukraińskim, ale pierwsze kroki zostały wdrożone już znacznie wcześniej, w pierwszych latach obecnej dekady.

W rosyjskiej armii nadal przywiązuje się przy tym bardzo dużą wagę do przerzutu wojsk, przy czym wspominane wyżej zmiany dyslokacji oznaczają, że część jednostek jest już niejako „przyporządkowanych” do obszarów uznanych za zagrożone, i będą one mogły być stopniowo wzmacniane. Takie działanie jest charakterystyczne dla przygotowywania operacji z udziałem dużych formacji. To w połączeniu z rozbudową przez Rosjan zdolności antydostępowych (anti-access/area denial) stanowi istotne, potencjalne zagrożenie dla państw Sojuszu Północnoatlantyckiego.

Należy też zauważyć, że w ostatnich latach państwa NATO poczyniły szereg kroków w celu lepszego przeciwdziałania potencjalnej agresji o charakterze hybrydowym, jednak bez użycia pełnego zakresu sił i środków (jak miało to miejsce na Krymie i w Donbasie, gdzie nie wykorzystywano np. lotnictwa bojowego, pocisków balistycznych itd.). Doświadczenie z konfliktu ukraińskiego doprowadziło do zmiany w postrzeganiu potencjalnych działań hybrydowych, wdrożenia procedur i schematów reagowania. Prawdopodobieństwo pomyślnego – z punktu widzenia Moskwy – powtórzenia „scenariusza krymskiego” np. w państwach bałtyckich jest zdecydowanie mniejsze, niż jeszcze kilka lat temu, choć oczywiście system obronny Sojuszu wymaga dalszych prac w tym zakresie.

Jednocześnie jednak państwa Paktu Północnoatlantyckiego – w tym Polska, ale też kraje zachodnie, a w pewnym zakresie nawet USA – nadal borykają się z niedostatkami w zakresie zdolności konwencjonalnych, działań na dużą skalę. Nie jest więc wykluczone, że obecnie Moskwa właśnie taką konfrontację (oczywiście z szerokim wykorzystaniem wojsk specjalnych, cyberataków etc.) uznaje za potencjalnie prawdopodobną, gdyż dysponuje pewnymi atutami.

Dlatego też państwa NATO (w tym Polska) powinny zintensyfikować działania w celu odbudowy „twardych” zdolności obronnych (obrona powietrzna, artyleria, wojska pancerne, walka radioelektroniczna), do pewnego stopnia podejmowanych w jak najkrótszej perspektywie czasowej. Wspomniane wnioski dotyczą również państwa z którego pochodzi raport, gdyż Kanadyjczycy nie dysponują obecnie np. rakietowymi systemami przeciwpancernymi (rakiety TOW zostały wycofane).

Równie istotne jest zachowywanie spójności w strukturach transatlantyckich – zarówno wobec działań Sojuszu Północnoatlantyckiego, jak i Unii Europejskiej (utrzymanie sankcji wobec Rosji, o ile ta nie będzie realizowała porozumień mińskich). Oczywiście należy też utrzymywać kanały komunikacji i dialog z Moskwą, ale nie w sposób, który ukazuje własną słabość i brak spójności (w taki sposób mogła zostać odczytana np. niedawna wypowiedź szefa MSZ Niemiec Franka Waltera-Steinmeiera).

rakiety

Kanada będzie prawdopodobnie jednym z państw ramowych, dowodzących batalionowymi grupami bojowymi NATO na flance wschodniej. Wspomniany raport stanowi kompleksową ocenę zagrożenia ze strony Rosji, obejmującą nie tylko działania w sferze militarnej, ale też aspekty polityczne i gospodarcze.

W dokumencie podkreślono bowiem, że w Rosji trwa proces konsolidacji i umacniania struktur władzy. Dotyczy to zarówno koncentracji wokół głównego ośrodka władzy, jak i np. kroków, podejmowanych w celu przygotowania do stłumienia ewentualnych niepokojów społecznych. Obserwowana jest również rosnąca niechęć do państw Zachodu i obwinianie ich za niepowodzenia.

Co za tym idzie, natężenie działań Moskwy prowadzących do konfliktów z państwami Zachodu (jak np. interwencja w Syrii) może dalej rosnąć, choć z drugiej strony przewiduje się stopniowy powrót do „normalnych” stosunków z Unią Europejską, przynajmniej na niektórych płaszczyznach.

Również gospodarka kształtowana jest w taki sposób, aby zapewnić maksymalną niezależność, nawet kosztem dynamiki wzrostu, co ma być elementem polityki bezpieczeństwa. Nie oznacza to bliskiego załamania gospodarki Moskwy, ale raczej stagnację – bądź niewielki wzrost w wypadku podejmowania ograniczonych reform i korzystnej sytuacji na rynkach surowców. To pozwoli jednak rosyjskim władzom finansować program modernizacji armii, czy szerzej rozumianego umacniania struktur rządowych.

Raport przedstawiony przez kanadyjską służbę wywiadowczą jest więc potwierdzeniem niekorzystnych zmian w środowisku międzynarodowym i zagrożenia ze strony Rosji. Niebezpieczeństwo konfliktu konwencjonalnego powoduje konieczność znacznych inwestycji w zdolności obronne, które muszą być bądź budowane, szczególnie w państwach naszego regionu (jak obrona przeciwrakietowa w Polsce czy OPL krótkiego/średniego zasięgu w krajach bałtyckich), bądź odtwarzane, jak choćby obrona przeciwpancerna sił zbrojnych Kanady.

Oczywiście bardzo istotne – i pozytywne –  znaczenie ma tutaj plan rozmieszczenia niewielkich jednostek bojowych NATO na wschodniej flance. Musi on jednak zostać uzupełniony w pełni wiarygodnym systemem wsparcia, co wymaga podejmowania szeroko zakrojonych inwestycji w obronność i wykazywania spójności przez państwa Sojuszu.

(źródło defence24.pl)


 

Krótki komentarz. Czytając takie opracowania dochodzę do przekonania, że propaganda pojawiająca się w Polsce przeciwna pobytowi wojsk NATO na naszym terytorium, jest jednoznacznie wroga wobec nas i Polski. To już nie tylko niewinne przekonywanie i wyrażanie własnych myśli gdy ktoś pisze, że agresorem nie może być Rosja. To bardzo niebezpieczna gra, zmierzająca do uśpienia naszej czujności i zniechęcanie społeczeństwa do koniecznych zmian. Moim zdaniem pokojowa Rosja nigdy nie istniała, a pod rządami Putina staje się śmiertelnie niebezpieczna. Ludzie zwiedzeni lub wprost zdrajcy przekonują nas, że jest zupełnie odwrotnie, że naszym wrogiem jest USA, że Ameryka dąży do wojny. Jako naszych wrogów wskazują sojuszników z NATO i USA. Nie pozwólmy sobie na komfortową niefrasobliwość i słuchanie rosyjskich agentów wpływu. Im więcej takich propagandystów, tym bardzie jestem przekonany, że zbliżamy się do jakiegoś niebezpiecznego przełomu. Historia jest nauką życia, sięgając tam nie znajdziemy Rosji przyjaznej nam.