Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie Ameryki (National Rifle Association of America, NRA).

(hoplofobia.info) W rzeczywistości alternatywnej, np. w głowach felietonistów piszących dla nowojorskiego “Timesa”, Narodowe Stowarzyszenie Strzeleckie Ameryki (National Rifle Association of America) jawi się jako arcyłotr, terroryzujący Kongres i duszący w zarodku wszelkie próby ustanowienia Racjonalnej Polityki Regulacyjnej Na Wzór Innych Rozwiniętych Demokracji. To, że te trzy litery – N R A – w końcu wypłyną w artykule podpisanym przez jakiegoś etatowego aktywistę rozbrojeniowego, jest tak samo pewne jak kolejna weekendowa strzelanina w czarnej dzielnicy Chicago. Pewne jest również, że staną się one skrótem-wytrychem oznaczającym złowieszczą organizację, której macki krępują państwową legislaturę niczym na XIX-wiecznych ilustracjach macki nafciarzy oplatające Kapitol. I ta ośmiornica nic tylko korumpuje i zastrasza deputowanych do parlamentu, blokując im możliwość wykonywania “bożej roboty”, a wszystko to, rzecz jasna, w interesie i na korzyść producentów broni. Bo jeśli zwolennicy kontroli coś politycznie ugrają, ich zwycięstwo będzie zaprezentowane opinii publicznej jako manifestacja “woli ludu” i triumf “zdrowego rozsądku”, jeśli natomiast druga strona się odegra, to następnego dnia “New York Times” napisze, że był to efekt zakulisowej ustawki chciwych kongresmenów z potentatami sektora zbrojeniowego.

Żebyśmy się dobrze zrozumieli: ja nie twierdzę, że NRA nie wywiera wpływu na Kongres; wielomilionowy budżet też posiada i nie waha się z niego korzystać w razie potrzeby. Twierdzę jedynie, że skuteczność tej jednej z najstarszych amerykańskich organizacji broniących praw obywatelskich, założonej w 1871 roku przez dwóch nowojorczyków, weteranów wojny secesyjnej, nie polega na “argumentach finansowych”. Powtarzana niczym mantra miejska legenda o bogatym lobbyście, korumpującym biednych polityków, którzy “chcą dobrze”, ma na celu odwrócenie uwagi odbiorców takiego komunikatu od prawdziwego, oddolnego i demokratycznego charakteru NRA. Przy okazji warto mieć na uwadze pewien truizm, mianowicie nie każde działania lobbingowe są z definicji złe [1] i nie wszystkie kończą się sukcesem lobbysty [2].

Sam fakt interweniowania w Kongresie USA nie jest aż tak ważny, jak “oddolne ciśnienie”, czyli naciski, jakie wytwarzają zwolennicy broni (a nie tylko zarejestrowani członkowie NRA) na swoich lokalnych reprezentantów, zarówno na poziomie hrabstw, stanów, jak i federalnym, a także bezpośrednio na członków Kongresu, ale na poziomie indywidualnego kontaktu wyborca-jego reprezentant. NRA to nic innego jak oddolna, finansowana z dobrowolnych składek inicjatywa; “ruch ludowy”, który teoretycznie powinien być bliski sercu każdego zatroskanego losem prostego człowieka aktywisty. Jeśli więc skuteczność NRA jest na coś dowodem, to nie na konszachty z mitycznym przemysłem zbrojeniowym, lecz na niesamowitą umiejętność organizowania się zwykłych amerykańskich podatników-ciułaczy w obronie konstytucyjnych swobód.

Media oczywiście nie podają do publicznej wiadomości, iż za kasacją tej lub innej ofensywy legislacyjnej amerykańskich lewicowców nie kryła się żadna “korupcja”, jak to pismaki uwielbiają podkreślać i w dodatku przedstawiać w formie graficznej pod postaciązakrwawionego czeku przekazywanego cichaczem do senatorskich rąk, ale olbrzymia, będąca wzorem dla demokracji akcja obywateli, którzy zasypywali skrzynki pocztowe (zarówno te “klasyczne”, jak i elektroniczne) swoich senatorów setkami tysięcy petycji i milionami listów, wyrażając w nich osobiste stanowisko w sprawie kontroli broni palnej. W rezultacie wywołuje to większy efekt aniżeli jakikolwiek bezpośredni lobbing, ponieważ zawsze istnieje realna groźba, że ludzie będą pamiętali przy następnych wyborach. Po angielsku nazywa się to “grassroot campaign”, czyli w wolnym tłumaczeniu – kampania wychodząca bezpośrednio od ludzi. Jednakże o tym się nie słyszy.

Poniżej znakomity przykład skuteczności NRA – jak w soczewce skupia się tutaj cała “filozofia” ich działalności.

Dwa miesiące temu Angela Giron i John Morse, senatorowie z Kolorado z ramienia Partii Demokratycznej, zostali odwołani ze swoich stanowisk. Oboje głosowali za rozszerzeniem systemu sprawdzania niekaralności nabywców broni na prywatne transakcje oraz za zmniejszeniem pojemności magazynków do maksymalnie piętnastu nabojów. W odpowiedzi NRA zebrało tak dużą liczbę podpisów pod petycją w sprawie odwołania obojga senatorów, że demokratyczny gubernator, John Hickenlooper, nie miał zbytnio pola do manewru i musiał podpisać polecenie przeprowadzenia dodatkowych wyborów na miejsce Giron i Morse’a. Parka senatorów zwróciła się wcześniej do sędziego sądu okręgowego w Denver z prośbą o odrzucenie wniosku NRA, lecz sędzia nie przychylił się do ich pomysłu. Jest to wydarzenie bez precedensu w dziejach Kolorado: po raz pierwszy w historii tego stanu odwołano polityków z urzędu za to, że ci tak a nie inaczej głosowali w danej kwestii. I to wszystko pomimo milionów dolarów, które Bloomberg wpompował w kampanię na rzecz stopniowego rozbrajania mieszkańców “Rocky Mountain Empire”:

Za ostrzejszymi regulacjami głosowali oczywiście Demokraci, którzy mają większość w stanowej legislaturze (Republikanie byli przeciw), ale padło akurat na tę dwójkę, bo to właśnie oni najgłośniej domagali się zmiany prawa i byli finansowani “z zewnątrz”. NRA nigdy nie ukrywało, że “referendum” ma być symboliczne (mimo wycięcia dwóch spośród ich członków, Demokraci i tak zachowują liczebną przewagę w Senacie). Polecam zapoznać się ze szczegółami tej batalii. Zwycięstwo cieszy tym bardziej, że dokonało się na “ziemiach wroga”, tj. w okręgach wyborczych z dużą przewagą latynosko-lewicowego elektoratu. Naturalnie po tym wydarzeniu w szeregach organizacji, które mają w nazwie “gun violence” albo “gun sense”, zawrzało:

Lobbyści wygrali bitwę na lokalnym podwórku, ale krajowej wojny nie wygrają! [The gun lobby may have won this local battle, but they will not win the national war.]

Stowarzyszenie Strzelców Ameryki w ostatnich latach wykazuje naprawdę olbrzymią determinację w gaszeniu inicjatyw wymierzonych w broń palną. Ta kategoryczność ma swoje uzasadnienie, gdyż przeciwnicy także się radykalizują. Lewicowy publicysta Donald Kaul proponuje (zrobiłem zrzutę ekranową na wypadek, gdyby redakcja portalu usunęła felieton) następujące środki w celu wyeliminowania NRA i broni palnej z amerykańskiego życia:

  • anulowanie Drugiej Poprawki do Konstytucji;
  • wpisanie NRA na listę organizacji terrorystycznych i uznanie członkostwa w tym stowarzyszeniu za nielegalne;
  • uchwalenie prawa, na mocy którego posiadanie karabinów szturmowych byłoby przestępstwem federalnym;
  • ZABIJANIE wszystkich, którzy nie zechcą złożyć prywatnego uzbrojenia (cytat: If some people refused to give up their guns, that “prying the guns from their cold, dead hands” thing works for me);
  • przywiązanie liderów Partii Republikańskiej, opowiadających się za szerokim dostępem do broni palnej, do zderzaka pickupa i ciąganie ich po płycie parkingu, aż nie zrozumieją, że kontrola broni to wspaniała idea;
  • jeśli powyższe nie poskutkuje, należy wobec opornych zastosować radykalniejsze środki;

Adam Carolla ma niewątpliwie rację, kiedy przyrównuje to, co aktualnie uskutecznia NRA, z tym, co w przeszłości spotkało palaczy. Jego zdaniem, członkowie NRA rozumieją powagę sytuacji i dobrze wiedzą, że jeśli przestaną stawiać opór i spoczną na laurach zadowoleni z tego, co mają, to mogą podzielić los miłośników “dymka”, którzy w pewnym momencie po prostu sobie walkę odpuścili. Logika Wojny z Tytoniem była bowiem nieubłagana i przypominała dowcip o żabie, która włożona do postawionego na ogniu garnka z letnią wodą, siedziała w nim tak długo, aż się nie ugotowała. Najpierw pojawiły się ogólne nawoływania do edukacji społeczeństwa, potem zakaz reklam i coraz wyższa akcyza, potem zakaz palenia w miejscach publicznych, potem zakaz w lokalach prywatnych uznanych za “publiczne”, a obecnie pod hasłem “Chrońmy dzieciaki” rozszerza się zakres ingerencji i w efekcie prohibicja będzie niedługo obowiązywać we wszystkich miejscach, gdzie przebywają lub mogą przebywać dzieci, w prywatnych samochodach i w końcu w prywatnych mieszkaniach.

Memento płynące z tej przypowieści jest jasne – żadnych kompromisów!

  • AKTUALIZACJA 19/10/2015

Niezwykle interesujący, wolny od ideologicznego skrzywienia artykuł o pochodzeniu pieniędzy zasilających budżet NRA ukazał się niedawno na stronach CNN. Wynika z niego jasno, żeNarodowe Stowarzyszenie Strzeleckie Ameryki finansują głównie zwykli ludzie opłacający składki albo po prostu popierający Sprawę, ale już niekoniecznie formalnie związani z organizacją. Zadaje to kłam absurdalnej narracji o “lobby zbrojeniowym”, no chyba że za “lobby zbrojeniowe” uznać anestezjologa z Teksasu czy informatyka z Kolorado.

Wpłaty pochodzą od niemal 30 tysięcy donatorów, z czego około 90 proc. stanowią składki od ludzi, którzy w pojedynczym roku kalendarzowym uiszczają mniej niż 200 dolarów. Średnia wysokość donacji wynosi 35 dolarów. Jak podkreśla Sarah Bryner, dyrektorka działu analiz w Centrum na rzecz Sprawnej Polityki (Center for Responsive Politics), zdolność NRA do gromadzenia tak dużych sum pieniędzy od indywidualnych donatorów jest czymś niespotykanym wśród lobbystów. Dowodzi to szerokiego społecznego poparcia, jakim cieszy się ta organizacja.

[Contributions came from nearly 30,000 donors, with around 90% of donations made by people who gave less than $200 in a single year. According to the NRA, the average donation is around $35. The NRA’s ability to raise so much money from small donations is highly unusual for a special interest group, demonstrating its wide reaching support, said Sarah Bryner, research director at the Center for Responsive Politics.]

__________________

[1] Jest lobbing i lobbing. Można lobbować w interesie korporacji albo centrali związków zawodowych, można lobbować w interesie prostych ludzi; można lobbować za przywilejami, ale i przeciwko nim. Naciski na posłów czy innych polityków w sprawie np. ACTA to też lobbing. Nie ma sensu wrzucać wszystkiego do jednego worka.

[2] Ofensywa rozbrojeniowa z lat 1993-2001 była dla NRA pasmem sromotnych porażek. Patrz tu i tu.

(źródło hoplofobia.info)

NRA_Logohttps://home.nra.org/


Krótki komentarz. Wstawiam ten post, abyśmy z Amerykanów brali wzór. Przypomina mi się też pewien Psalm.

Psalm 33, wers 16 – 18: Nie licznemu wojsku zawdzięcza król swe zwycięstwo, Nie swej wielkiej sile zawdzięcza wojownik ocalenie. Koń zawodzi, gdy chodzi o zwycięstwo, A wielka jego siła nie zapewni człowiekowi ocalenia. Oto oko Pana jest nad tymi, którzy się go boją, Nad tymi, którzy spodziewają się łaski jego.