Ameryka we łzach. Tomasz Winiarski, Tygodnik Katolicki Niedziela.
- Autor: Andrzej Turczyn
- 10 lipca 2016
- komentarze 2
(niedziela.pl) Prawie 15 lat po atakach na World Trade Center w USA dochodzi do zamachu terrorystycznego, którego skala sprawia, że zostaje on uznany za najtragiczniejszy atak motywowany islamskim ekstremizmem przeprowadzony na ziemi amerykańskiej po 11 września 2001 r.
Jednocześnie jest to najkrwawsza strzelanina w USA dokonana przez jednego człowieka. Rany pozostawione przez muzułmańskich zamachowców z kalifornijskiego San Bernardino nie zdążyły się jeszcze dobrze zabliźnić, kiedy ta sama ideologia nienawiści – islamski ekstremizm – postanowiła je rozdrapać.
Orlando to spore miasto położone w centralnej części stanu Floryda. To właśnie w jego centrum, przy Orange Avenue, znajduje się „Pulse” – popularny klub nocny dla gejów, w którym 12 czerwca br. doszło do krwawego zamachu terrorystycznego. Omar Mateen – 29-letni syn afgańskich imigrantów zastrzelił tam 50 osób i ranił 53 kolejne. W trakcie masakry zamachowiec złożył przysięgę wierności Państwu Islamskiemu, które wzięło odpowiedzialność za ten atak. Śledczy twierdzą jednak, że Mateen był tzw. samotnym wilkiem – sympatyzował z ISIS, ale nie działał z ich rozkazu.
– W poniedziałek poszedłem do pracy i okazało się, że koleżanka, która ze mną pracuje, ma przyjaciela, który poinformował ją, że w tym zamachu została zastrzelona jego siostra – mówi mi Sebastian Niegowski, znany polski youtuber mieszkający na Florydzie. Na swoim internetowym kanale opowiada o życiu w USA.
– Tutaj każdy niemal ma znajomego, który zna kogoś, kto został zastrzelony przez tego zamachowca. Czuć więc, że to wydarzyło się naprawdę blisko. To też pokazuje, że ten zamach wpłynął na Florydę i na dyskusję, która jest tutaj prowadzona – dodaje.
Jak jednak zapewnia mój rozmówca, na Florydzie mimo wszystko nie widać przejawów wzmożonego strachu czy paniki. Ludzie nie boją się wychodzić na ulice – życie toczy się tu normalnie.
– Wszyscy wychodzą z założenia: no tak, stało się, ale to się mogło wydarzyć w każdym miejscu na świecie – opowiada Sebastian Niegowski.
Podczas konferencji prasowej w Białym Domu prezydent Barack Obama nazwał wydarzenia w Orlando przerażającą masakrą i zapewnił o wsparciu ze strony władz i o modlitwie za rodziny ofiar.
– To bolesne przypomnienie, że atak na każdego Amerykanina, niezależnie od jego pochodzenia, koloru skóry, religii czy orientacji seksualnej, jest atakiem na nas wszystkich i na wartości, które definiują nas jako naród – oświadczył prezydent.
Chociaż Obama, mówiąc o tragedii, użył określenia „akt terroru i akt nienawiści”, to jednak w jego przemówieniu zabrakło jasnego wyartykułowania, że przyczyną zamachu był radykalny islam. Lewicowi politycy w USA jak ognia wystrzegają się tego określenia. Zdaniem konserwatystów, jest to przejaw skrajnie daleko posuniętej poprawności politycznej. Kandydat Republikanów do startu w wyborach prezydenckich – Donald Trump stwierdził, że prezydent Obama powinien ustąpić z urzędu, skoro nie potrafił nazwać zamachu w Orlando „radykalnym islamskim terroryzmem”. Dodał również, że jeżeli jego rywalka Hillary Clinton, podobnie jak Obama, nie będzie w stanie przyznać, że chodzi tu o terroryzm islamski, powinna wycofać się ze startu w wyborach prezydenckich.
Kiedy w USA dochodzi do masowych strzelanin lub zamachów terrorystycznych przy użyciu broni palnej – tak jak to miało miejsce w ubiegłym roku w kalifornijskim San Bernardino czy ostatnio w Orlando na Florydzie – środowiska lewicowe wzywają do gwałtownego ograniczenia dostępu do niej. Prawo do broni gwarantuje Amerykanom Druga Poprawka do Konstytucji. Liberałowie, czyli amerykańska lewica, starają się jednak wykorzystywać tego typu tragedie do wzniecania debaty nad koniecznością wprowadzenia prawa, które ograniczy dostęp do broni palnej. Można odnieść wrażenie, że niektórzy politycy i dziennikarze w Ameryce nie potrafią odpowiednio zdefiniować źródła zagrożenia, którego owoce widzieliśmy w San Bernardino, a teraz w Orlando. Nie jest to bowiem powszechny dostęp do broni, a islamski ekstremizm.
Prezydent Obama na konferencji w Białym Domu powiedział, że tragedia, do której doszło w klubie „Pulse”, świadczy o tym, jak łatwo jest w Ameryce zdobyć broń, która umożliwia zabijanie niewinnych ludzi. Z taką argumentacją nie zgadzają się Republikanie oraz ich kandydat na prezydenta Donald Trump.
– Przyczyną masakry w Orlando na Florydzie jest radykalny islamizm, który nawołuje do zabijania. W Europie jest bardzo ograniczony dostęp do broni, a zamachy też są przeprowadzane, i to z użyciem jeszcze poważniejszego arsenału – również bomb i różnego typu ładunków wybuchowych – tłumaczy Sebastian Niegowski.
– Zawsze będzie czarny rynek, nielegalne posiadanie broni. Nie ma zatem innego wyjścia, jak pozwalać zwykłym ludziom na posiadanie broni. To jedyna metoda umożliwienia im dbania o własne bezpieczeństwo – mówi mec. Andrzej Turczyn, prezes Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni – organizacji walczącej o większy dostęp do broni palnej w Polsce.
Pytam mojego rozmówcę, co, jego zdaniem, powinni zrobić dzisiaj Amerykanie, aby zwiększyć swoje bezpieczeństwo. – Powinni czym prędzej zrezygnować z tworzenia „gun free zones” (stref wolnych od broni – red.). To te miejsca stają się niebezpieczne dla życia, tam właśnie dochodzi do masowych mordów – wyjaśnia prezes ROMB. Okazuje się, że o wiele bezpieczniej jest tam, gdzie praworządni Amerykanie mogą posiadać broń. Amerykanie powinni również dać stanowczy odpór niszczącej cywilizację lewicowej polityce. Tylko w Ameryce jest to dzisiaj możliwe – dodaje Andrzej Turczyn i przekonuje, że to tradycyjne, chrześcijańskie wartości stały się fundamentem amerykańskiej potęgi.
USA to kraj tradycyjnie konserwatywny, jednak od 8 lat u sterów okrętów o nazwie „Ameryka” stoi człowiek reprezentujący odmienne myślenie.
– Powrót do tradycyjnych wartości sprawi, że zaniechana zostanie obrzydliwa i niemerytoryczna nagonka na posiadaczy broni. To jest kierunek zażegnania zagrożenia. Powrót do chrześcijańskich źródeł ich cywilizacji pomoże i nam w Europie – zapewnia mój rozmówca.
Wydarzenia w Orlando z pewnością wpłyną na amerykańską kampanię wyborczą. Donald Trump podkreślał w swoim wystąpieniu, że przewidział tę tragedię, i przypomniał, że jego zdaniem, należy nie tylko zamknąć granice dla muzułmańskich uchodźców, ale także czasowo zakazać wjazdu wszystkim muzułmanom na teren USA. Zważywszy na fakt, że zamachowiec z Orlando był muzułmaninem i synem afgańskich imigrantów, łatwo dojść do wniosku, że narracja, którą posługuje się Donald Trump, może przekonać do niego wielu Amerykanów, którzy dzisiaj są jeszcze wyborcami niezdecydowanymi. Jak wpłynie to na prezydencki wyścig za oceanem? Najbliższe sondaże powinny dać odpowiedź na to pytanie.
(materiał w całości ze strony niedziela.pl)
Krótki komentarz. Jakiś czas temu zostałem poproszony o zaprezentowanie stanowiska w zakresie wybranych kwestii przez dziennikarza Tygodnika Katolickiego Niedziela. Powyżej prezentuję artykuł będący efektem pracy dziennikarskiej Tomasza Winiarskiego. Jak widać dyskusja o broni dociera coraz dalej, pod strzechy katolickich domów w Polsce. Ja jak wiadomo katolikiem nie jetem. Kiedyś na tym polegała Rzeczpospolita, że udawało nam się żyć pomimo różnic w pokoju.
Nie oddaję czci Regina Polonia, nie podzielam katolickich dogmatów, moja wiara w Boga jest absolutnie chrystocentryczna. Jezusa Chrystusa uznaję za sprawcę możliwości uratowania się od kary za grzechy, tylko przez wiarę, za darmo, nie z uczynkami jako formą zapłaty za ratunek. Te różnice nie sprawiają jednak tego, że nie możemy rozmawiać o sprawach społecznie istotnych. Mimo tych różnic, mimo odmienności, Polak katolik może z Polakiem protestantem zrobić coś dobrego dla Polski.