Rosja ćwiczy mobilizację na czas wojny.

Czy ogłoszenie powszechnej mobilizacji wzbudzić może zainteresowanie i adekwatną odpowiedź? Pewnie tak. Czytałem kiedyś książkę, w której autor opisuje, że tak właśnie nakręcana była spirala, która w konsekwencji sprawiła I wojnę światową. Po zamachu w Sarajewie polityczni przeciwnicy ogłosili powszechną mobilizację i nie dało się tego już powstrzymać. Wybuchła krwawa wojna. Powszechna mobilizacja była ogłaszana, każdy rozumiał czemu ona służy.

Tak było dawno. Moim zdaniem ta zasada wciąż działa. Powszechna mobilizacja wywołuje zainteresowanie, może spowodować podobną reakcję, brak elementu zaskoczenia. Nasz, nie tak odległy, wschodni sąsiad w ramach ćwiczeń wojskowych, które regularnie prowadzi od wielu już lat, w istocie prowadzi powszechną mobilizację. Aktualnie jest to nie tylko mobilizacja armii ale i przestawienie życia społecznego na czasy wojny. Robi to w ramach ćwiczeń, a gdzie by tam przygotowania do ataku.

U nas cisza… albo prawie cisza, bo jakieś doniesienia medialne się przebijają. Oczywiście jesteśmy uspokojeni, bo to są tylko ćwiczenia. Co będzie jednak gdy tak zmobilizowane państwo zdecyduje się na atak? Będzie taki skutek, że zaatakowany sąsiad jest wiele tygodni do tyłu, a zaatakowany gdy rozpocznie powszechną mobilizację w jakim ona chaosie będzie przebiegała, nie muszę chyba wyjaśniać.

Przypominam, że obronna kampania wrześniowa trwała ledwie kilka tygodni, a przygotowania wojenne trwały już od wielu miesięcy, wojsko na 1 września było zmobilizowane. Tymczasem u nas retoryka pacyfistyczna, ciepła woda w kranie, właśnie dobiega końca czas grillowania. Ciekawe na dobre, czy do następnego sezonu. Bardzo mi się to nie podoba ale kimże ja jestem, aby mnie ktoś chciał słuchać.