Sądy i sędziowie, zupełna teoria i podstawy.

W Polsce źle jest w sądach i źle jest z sędziami. To ocena generalna, wyrażona co do zasady. Od generalnej oceny są oczywiście wyjątki, to piszę jako wentyl bezpieczeństwa. Sądy i sędziowie to oczywiście temat bardzo obszerny, nie sposób ująć problemu w jednym wpisie. Może jak będę miał wenę, temat potraktuję obszernie. Oj wiele trzeba tej tematyce poświęcić wpisów. Jest o czym pisać, bo jak ostatnio powiedziała pewna pani sędzia „sędziowie to absolutnie wyjątkowa kasta ludzi”. Tą ocenę całkowicie podzielam.

Na początek podstawy teoretyczne. Zasady, teoretyczne rozważania. Aby nie wywarzać drzwi już dawno otworzonych, zaproponuję w ramach teoretycznego przygotowania lekturę kilku kartek. Jest to fragment książki Rona Paula pt. „Wolność pod ostrzałem”. Uznaję, że to o czym piszę autor, jest fundamentem do dalszej dyskusji. To punkt widzenia obywatela, w którego interesie mają działać sądy. Realizacja tego interesu ma być zapewniona nie przez piękny zapis w ustawie, że sędzia jest niezawisły, nienaganny i tak dalej… Realizacja tego interesu ma być zapewniona także wówczas, a może właśnie przede wszystkim wtedy, gdy od sędziego pod żadnym pozorem nie będziemy mieli zaufania.

Jak ma być dobrze to niech będzie, wszyscy się cieszymy. Przepisy prawa mają zapewniać nam obywatelom bezpieczeństwo ze strony sądów, na wypadek gdy jednak źle być miało. Źle ze strony władzy, sądów także. Ja tylko przypominam jaka nauka płynie z najnowszej historii Polski. Historia ta zaś poucza, że pełne są cmentarze tych co zostali, na postawie prawomocnego i korzystającego z domniemania sprawiedliwości wyroku, straceni. Już nie wspomnę o zniszczonym życiu, zniszczonej przyszłości, łzach, które wyroki wydawane w imieniu Polski sprawiały.

Moim zdaniem struktura władzy w tym czy innym państwie musi tworzona z uwzględnieniem zasadniczego założenia. To założenie jest fundamentem dobrego prawa. Założenie to ma takie brzmienie: „– wszyscy zgrzeszyli i są pozbawieni Bożej chwały.” (list Pawła do Rzymian rozdział 3 wers 23). Znowu Biblię przywołuję. Nie sposób czynić inaczej, skoro cała uczoność tego wieku w niwecz się obraca. Założenie to brzmi jednoznacznie: wszyscy są źli z natury i żadne ustawowe deklaracje, że jest inaczej, nic nam nie dadzą.

Z tej mądrości to moim zdaniem wynika, co zebrał w krótkim rozdziale swojej książki Ron Paul. Suwerenem w każdym państwie powinien być naród. To jego kontroli musi być wszystko poddane. Niechże naród działa jak suweren, szczególnie tam gdzie działanie państwa widać najdokładniej. Wyrok sądu to przecież emanacja prawa, woli suwerena, wyrok wydawany jest w imieniu państwa. Nie można tworzyć zupełnej fikcji, że tym suwerenem będzie wąska grupa ludzi, nawet gdyby była to „absolutnie wyjątkowa kasta”. Tak tworzy się oligarchia i przed tym ostrzegano już wiele lat temu. Te ostrzeżenia i lekarstwo w absolutnym skrócie przedstawiam:

GDE Error: Requested URL is invalid