John R. Lott mówi o tym kim są ludzie, którzy walczą z bronią.

Po wykładzie w Sejmie w dniu 25 stycznia 2017 r., John R. Lott zechciał udzielić krótkiego wywiadu. W imieniu stowarzyszenia Ruch Obywatelski Miłośników Broni z Johnem R. Lott wywiad przeprowadził Paweł Machała. Posłuchajcie lub przeczytajcie (poniżej zapis wywiadu) kim są ludzie, którzy walczą z bronią.

Paweł Machała: Dziękujemy za Pański pouczający wykład. W imieniu Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni chciałbym zadać Panu kilka pytań, doktorze Lott.

Ja bym zmienił waszą nazwę. Zamiast „miłośników broni” mogłoby być coś o samoobronie, powstrzymywaniu terroryzmu czy tym podobnym. Myślę, że na dłuższą metę nie wygracie debaty, jeśli ludzie będą myśleć o broni w kontekście strzelectwa.

Paweł Machała: Dziękuję za radę. Przekażę ją dalej. Pańska ostatnia książka zatytułowana jest „Wojna z bronią”. Kto właściwie tę wojnę prowadzi? Czy ci, którzy odbierają ludziom broń mają jakieś cechy wspólne?

Wielu ludzi sądzi, że tylko rząd powinien mieć broń. W Stanach są to ludzie po lewej stronie spektrum politycznego, demokraci i tak dalej. George Soros, Michael Bloomberg, miliarderzy, którzy wydają na ten cel mnóstwo pieniędzy. Ironią jest, że ludzie ci dobrze rozumieją korzyści z posiadania uzbrojonej ochrony  osobistej, ale nie rozumieją potrzeby stworzenia takich zasad, aby ludzie żyjący w miejscach o wysokiej przestępczości, ludzie najbardziej bezbronni, mogli się bronić.

Paweł Machała: A czy są jakieś wspólne cechy osób posiadających broń, na przykład w Stanach?

Wielką różnicą pomiędzy tymi grupami jest to, komu ufają jeśli chodzi o podejmowanie decyzji. To nie tylko sprawa dostępu do broni, ale także wielu innych dziedzin. W Stanach taką dziedziną jest na przykład opieka zdrowotna. Według prezydenta Obamy, to rząd miał mówić ludziom jakie ubezpieczenie mogą kupić, i gdzie mogą to zrobić. Tymczasem przeciwnicy Obamy woleliby, aby to klienci systemu decydowali co i gdzie będą kupować. Wielu na lewicy nie potrafi zaufać ludziom, że mogą oni podejmować właściwe decyzje, że ludzie sami kupią sobie dobre ubezpieczenie, i że to rząd powinien decydować za ludzi. W pewnym sensie broń stawia ludzi wobec zasadniczego pytania: komu ufać? Jeśli zaufa się ludziom w sprawie posiadania broni, to zaufa się im też w tym, że będą podejmować właściwe decyzje. Jest jedna rzecz, która mnie ciekawi. Biorąc pod uwagę fakt, że w Polsce posiadanie broni było powszechne przed drugą wojną światową, oraz to, że to właśnie komuniści grozili karą śmierci za jej posiadanie, można by się spodziewać, że reakcją na to będzie pytanie: Dlaczego mielibyśmy mieć prawo narzucone nam przez komunistów? Komuniści nie narzucali praw korzystnych dla Polaków. Narzucali takie prawa, które miały pomóc ich dyktaturze w Polsce.

Paweł Machała: Obawiam się, że ta wiedza jest obecnie w Polsce dość rzadka. Poza poprawieniem bezpieczeństwa obywateli, jakie są inne korzyści z upowszechniania posiadania broni?

Właśnie na tym koncentruje się moja praca, zarówno w kwestii przestępczości jak i terroryzmu. Moje badania wykazują , że policja jest bardzo ważna. Policjanci jednak sami dobrze rozumieją, że zawsze są na miejscu przestępstwa po jego popełnieniu. Pytanie: co powinni robić ludzie, kiedy muszą zmierzyć się z przestępcą sami? Mówienie im, aby byli bierni to nie jest dobra rada. W przypadku ataków terrorystycznych, policja stoi przed niewykonalnym zadaniem, próbując je powstrzymać. Jeśli postawi się policjanta przed celem ataku, to policjant ten zginie pierwszy. To tak, jakby policjant w mundurze nosił przyciągający uwagę znak wołający do terrorystów: „Zastrzel mnie pierwszego”. Nie rozumiem, dlaczego w tak dużej części Europy nie pozwala się nosić policjantom broni poza służbą. Ufa się im, kiedy są na służbie, ale nie ufa się, kiedy służbę skończą? Mówiłem o tym na wykładzie, że podczas ataku na koncert w Paryżu w listopadzie 2015 roku na widowni było ośmiu policjantów po służbie. Żaden z nich nie miał jednak broni, ponieważ przestrzegali prawa, które zakazuje im noszenia broni po służbie. Nawet gdyby tylko kilku z nich miało broń, sytuacja mogła by być zupełnie inna i nie zginęłoby 89 ludzi.

Paweł Machała: Czy dysponuje Pan danymi dotyczącymi posiadania broni wśród Polaków w Stanach?

Nie, nie mam danych dotyczących Polaków. Mam dane co do białych, czarnych, czy Latynosów ale nie narodowości.

Paweł Machała: Temat do przyszłych badań?

Kto wie, być może.

Paweł Machała: Jaki jest Pański osobisty stosunek do broni?

Bardzo się zmienił z upływem czasu. Kiedy zacząłem badania, nie miałem jasnego stanowiska. Jednak wyniki badań bardzo mnie zaskoczyły. Moja żona, Szwedka, była bardzo przeciwna wszelkiej broni. Nie mieliśmy żadnej broni zanim rozpocząłem badania. Nie pozwalaliśmy naszym dzieciom nawet bawić się zabawkami imitującymi broń. Zmieniło się to po moich badaniach. Wraz z żoną mamy doktoraty z ekonomii i moja żona jest surowym krytykiem moich badań. Byłem zaskoczony wynikami badań i moje poglądy zmieniły się radykalnie.

Paweł Machała: Czy myśli Pan, że nadchodząca prezydentura Donalda Trumpa dużo zmieni?

Z pewnością będzie drastycznie różna od tej, jaką mogłaby być. Było ostatnio kilka decyzji Sądu Najwyższego, które mówiły, że rząd nie może całkowicie zakazać posiadania broni. Natomiast Hilary Clinton otwarcie głosiła, że mianuje takich sędziów, którzy pozwolą na zakaz posiadania wszelkiej broni. Zakaz taki nie wszedł w życie dzięki przewadze sędziów 5 do 4. Jeden z tych pięciu sędziów, Antonin Scalia, zmarł na początku zeszłego roku, i stosunek głosów wynosił 4 do 4. Prezydent mianujący sędziego miał więc bardzo dużo zmienić. Oprócz tej zmiany byłoby wiele innych.

Paweł Machała: Co radziłby Pan tym, którzy rządzą w Polsce i samym obywatelom?

Polska ma niski wskaźnik przestępczości, ale było tak już przed drugą wojną światową, zanim wprowadzono ograniczenia posiadania broni. Posiadanie broni było powszechne w tym kraju. Polski na szczęście nie dotknął terroryzm, ale jest to chyba tylko kwestią czasu. Musicie uznać fakt, że terroryści mają ogromną przewagę strategiczną. To oni wybierają czas i miejsce ataku. Jeśli postawicie kilku strażników przed budynkiem, to terroryści albo zabiją ich najpierw, albo poczekają aż strażnicy odejdą, albo wybiorą sobie inny cel ataku. Rząd nie jest w stanie postawić strażników przed wszystkimi możliwymi celami, ani w Warszawie, ani w innych miastach w Polsce. Tak więc możliwość noszenia broni w ukryciu chroni też policjantów. Jeśli terrorysta myśli o zabiciu najpierw policjantów, to musi brać pod uwagę, czy nie ma wokół kogoś innego z bronią, kto użyje jej, kiedy terrorysta zdradzi swoją pozycję.

Paweł Machała: A co jeśli chodzi o nas, obywateli? Jak ważne jest zdobywanie pozwoleń?

Ma to sens i zależy od miejsca, w którym się mieszka. Są obszary o większej przestępczości. O ile wiem jednak, jest w Polsce około 35 000 do 40 000 osób z pozwoleniem na noszeni broni w ukryciu. Chciałbym, aby było ich dziesięć razy więcej, ponieważ przy takiej liczbie broni i możliwości jej noszenia, terrorysta zastanowiłby się dwa razy,zanimby zaatakował.

Paweł Machała: Dziękuję za podzielenie się Pańską głęboką wiedzą i pokrzepienie nas, doktorze Lott.