Rocznica antychińskiego powstanie w Tybecie.

Bardzo pouczająca rocznica była wczoraj. W dniu 10 marca 1959 roku w stolicy Tybetu, Lhasie wybuchło powstanie narodowe przeciwko okupantom – komunistycznym Chińczykom. Tybet został zajęty przez wojska Mao Zedonga w latach 1950-1951. Powstanie było wynikiem nasilających się represji skierowanych przeciw ludności Tybetu oraz klasztorom, które w tybetańskiej teokracji stanowiły fundament państwowości tego kraju. Choć mieszkańcy w większości stosowali zasadę biernego oporu jednak nie przynosiła ona żadnych efektów, kraje zachodnie oprócz tradycyjnie wyrażonego sprzeciwu nie zrobiły nic aby pomóc okupowanemu krajowi, dając praktycznie Chinom wolna rękę w ich działaniach okupacyjnych. Początkowo powstanie miało charakter pokojowej manifestacji, podczas której wznoszono niepodległościowe hasła, tłum zgromadzony wokół pałacu Dalajlamy żądał przywrócenia niepodległości i wycofania wojsk chińskich z terytorium kraju. Walki między ludnością, a wojskami okupacyjnym zaczęły się po kilku dniach by swoje apogeum osiągnąć w między 17 a 19 marca. Zgromadzony wokół pałacu w Lhasie tłum był ostrzeliwany przez artylerię oraz atakowany przez oddziały armii chińskiej. Szacuje się, że w ciągu dwóch tygodni starć (mniej więcej tyle trwało powstanie) zginęło około 89 tysięcy Tybetańczyków. Tysiące tybetańskich mnichów zostało straconych lub aresztowanych, a klasztory i świątynie wokół Lhasy – ograbione i zniszczone. Chińskie władze karały śmiercią Tybetańczyków, którzy posiadali w domach jakąkolwiek broń.

W momencie rozpoczęcia inwazji zbrodniczej Chińskiej Armii Ludowo-Wyzwoleńczej Tybet był państwem niezależnym. Inwazja była aktem agresji na suwerenny kraj. Komunistyczne władze Chińskiej Republiki Ludowej od tamtej pory do chwili obecnej prowadzą akcję osiedlania w Tybecie Chińczyków. Tybetańczycy stali się w swoim kraju mniejszością. Trwająca do dziś chińska okupacja, oparta na obecności setek tysięcy żołnierzy.

Osiem lat temu, 14 marca 2008 roku w 49. rocznicę powstania tybetańskiego doszło do antychińskich wystąpień w Lhasie podczas, których zginęło 200 osób, a 1000 zostało rannych. Kilka tysięcy Tybetańczyków zostało aresztowanych.

źródło gschab.salon24.pl polskieradio.pl)


Mój komentarz. Chciałem napisać głównie do piewców przyjaźni polsko-chińskiej, wszelkich politycznych realistów, którzy dostrzegają dalej i więcej, czyli konieczności czasów dzisiejszych. Ja wam mówię, że Chiny wczoraj i dziś te same, zbrodnicze, niosące cywilizację śmierci, bez szacunku do jakichkolwiek ludzkich nadanych nam przez Stwórcę praw, a szczególnie bez szacunku do wolności. W 1959 roku mordowano Tybetańczyków bo zamarzyli o wolność, w 2008 roku było dokładnie tak samo. Chiny wciąż są komunistyczne, nic się tam nie zmieniło.

Z każdą ekspansją gospodarczą, której przyjęcie nam miłośnicy Chin proponują, następuje ekspansja zwyczajów silniejszego. Gdy silniejszy będzie zwyczajnym barbarzyńską, barbarzyńskie zwyczaje ze sobą przyniesie. Szczególnie zwróćcie uwagę, miłośnicy przyjaźni polsko-chińskiej, że wraz z chińskim jedwabnym szlakiem, towarami, kosztownościami, przyjadą do nas chińscy barbarzyńcy ze swoją antycywilizacją, inaczej pisząc przyjadą niosąc w sercach swoją cywilizację śmierci. Wy miłośnicy przyjaźni polsko-chińskiej tego oczywiście nie chcecie pojąć. Jest tak, albowiem wasz stan określić można w taki sposób, że nadzieja na srebrniki zaślepia wam rozumne pojmowanie. Ten stan upadku ducha będzie widoczny chociażby po tym, że powtarzanie prawdy o Tybecie, będzie wam sprawiało trudność.

Na koniec nauka o dotycząca broni. Komunizm wszędzie taki sam, agresywny, każący śmiercią za samo posiadanie narzędzia niezbędnego do walki o wolność. W czasie powstania w Tybecie chińscy komuniści mordowali za samo posiadanie broni. To zupełnie tak jak w Polsce po 1946 roku, tutaj polscy komuniści i sowiecka swołocz robiła dokładnie tak samo. Moim zdaniem każdy kto podnosi rękę na ludzkie prawo posiadania broni zmierza ku komunistycznym standardom, albo realizuje je, ale nie w natężeniu jakie było to pod czerwoną flagą.