Pani redaktor strzela.
- Autor: Andrzej Turczyn
- 17 marca 2017
- komentarzy 19
Pani redaktor strzela, a może powinien być znak zapytania i tytuł powinien brzmieć: Czy pani redaktor strzela? Dzisiaj wywiad z Euniką Chojecką, dziennikarką nowego pokolenia, a może dziennikarką nowej ery. Ery przekazu w internecie. Efekty dziennikarskiej pracy Euniki Chojeckiej dostrzeżecie w internecie. W głównym ścieku, wciąż nie bardzo jest miejsce na dziennikarzy nowej ery, którzy zdobywają uznanie, nie dzięki towarzyszom tatusiom, a dzięki własnemu talentowi i wysiłkom. Może to i dobrze, bo właśnie tacy dziennikarze tworzą w internecie coś tak innego i ciekawego, że to coś zdominuje przekaz medialny i to w bardzo krótkim czasie. Oczywiście wywiad będzie o karabinach, bo co może być ciekawszego na trybunie…
Andrzej Turczyn: Być może nie wszyscy czytelnicy mojego bloga wiedzą, kim jest i co robi Eunika Chojecka. Czy mogłabyś powiedzieć, czym się zajmujesz? Przedstawiam Cię jako dziennikarza nowej ery.
Eunika Chojecka: Jestem dziennikarką Telewizji Idź Pod Prąd, prowadzę część programów, przede wszystkim nasz flagowy: “Kowalski & Chojecki NA ŻYWO” z Marianem Kowalskim i pastorem Pawłem Chojeckim jako głównymi gwiazdami. Współprowadziłam m.in. program promujący strzelectwo “Przywitanie z bronią”.
Jako redakcja celujemy w poruszaniu tematów, jakich obawiają się inne media, np. jako jedni z pierwszych w Polsce mówiliśmy o potrzebie posiadania broni przez chrześcijan – w ramach akcji #JestemChrzecijaninem, nie pacyfistą. Jako telewizja istniejemy od 9 lat, ale nasz ostatni eksperyment codziennego nadawania programu „Kowalski & Chojecki NA ŻYWO” okazał się strzałem w dziesiątkę. Zdarza się, że osiągamy najlepszy wynik oglądalności na YouTube na żywo na świecie! Dzięki Bogu mamy niesamowitych Widzów, stworzyliśmy ponad 150 klubów Idź Pod Prąd w Polsce i za granicą, istniejemy dzięki ich wsparciu. Tworzymy z nimi społeczność, której chyba najważniejszym osiągnięciem jest pokazanie, że Polak może być Polakowi bratem i że potrafimy się oddolnie organizować nie dla prywatnych korzyści, ale dla wyższych celów. To dla mnie zaszczyt, że mogę brać udział w tak przełomowym przedsięwzięciu.
Andrzej Turczyn: W TV IPP dość dużo o mówi się broni, dlaczego? Czy broń palna interesuje i ciebie? Co Twoim zdaniem sprawia, że temat broni palnej jest warty publicznej dyskusji?
Eunika Chojecka: Mówimy o niej często, bo inni mówią o niej zbyt mało! Próbujemy spojrzeć na broń z perspektywy zwykłego człowieka. Broń palna jest ostatnią linią obrony naszego życia czy zdrowia. Zawiedzie państwo, zawiedzie policja (która nie jest w stanie udaremnić wszystkich przestępstw), zawiodą sąsiedzi. I wtedy zostajesz sam na sam z bandytą, który najczęściej ma broń i jakoś dziwnym trafem nie przejmuje się kwestią jej legalności. W takich właśnie momentach pistolet czy strzelba w rękach nawet starszej kobiety, napadniętej przez silniejszego od niej bandziora wyrównuje szanse i daje ofierze możliwość ocalenia życia.
Wszelkie światowe statystyki pokazują, że ograniczenie dostępu do broni palnej dla obywateli nie zmniejsza poziomu przestępstw, w tym zabójstw, wręcz przeciwnie – np. w USA wzrost liczby posiadających ukrytą broń wpływa na spadek morderstw. Statystyki jasno pokazują, że w państwach, które wprowadziły zakaz posiadania lub większą kontrolę posiadania broni palnej, nie zanotowano wzrostu bezpieczeństwa. Np. w Wielkiej Brytanii po zakazaniu posiadania ręcznej broni palnej w 1997 roku, w ciągu 10 lat podwoiła się liczba przestępstw z jej udziałem. Z amerykańskich badań wynika, że 60 % skazanych przestępców rezygnuje z dopuszczenia się zbrodni, jeśli wie, że ofiara jest uzbrojona. Takie przykłady można by mnożyć. Pomimo oczywistych faktów, ze strony większości mediów jesteśmy karmieni kłamstwami. Niestety ta lewicowa ideologia pacyfizmu przeniknęła także do kościołów chrześcijańskich. Chrześcijańskim pacyfistom polecam przeczytanie nakazu Jezusa z Ewangelii Łukasza 22:36 „Lecz teraz, kto ma trzos, niech go weźmie, podobnie i torbę, a kto nie ma miecza, niech sprzeda suknię swoją i kupi”.
Nasza telewizja promuje strzelectwo, bo moim zdaniem nauka strzelania to także wypełnianie swojego obywatelskiego obowiązku. W poważnych państwach, takich jak Stany Zjednoczone czy Szwajcaria prawie każdy ma kilka sztuk broni palnej, zna się na niej, umie strzelać – to jest naturalny temat do rozmów. Tak było też przez lata w Polsce, nasi dziadowie i pradziadowie posiadali broń, mieli ją w domach, aż nastał okres Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej. Dlaczego Ruscy, którzy na swoich bagnetach przynieśli do Polski komunizm, mają dalej – już w rzekomo wolnej Polsce – dyktować nam warunki – który Polak może, a który nie może posiadać broni? Co się zmieniło w Polsce, skoro nasi przodkowie mogli ją posiadać, a my nie możemy? Rząd dobrej zmiany powinien przekreślić okres komunizmu w Polsce także w tym zakresie – bo to komuniści rozbroili polskie społeczeństwo, pozostawiając broń tylko w rękach funkcjonariuszy systemu. Obywatel jest prawdziwie wolny, jeśli ma prawo do obrony. Sprawa broni palnej pokazuje, kto jest tak naprawdę suwerenem – władza czy obywatele.
Nie jesteśmy oczywiście za tym, żeby od razu każdy mógł sobie kupić pistolet w Biedronce, tak jak proponują różni prowokatorzy, którzy ośmieszają temat. Ale powinniśmy odbudować kulturę posiadania broni wśród Polaków, także poprzez edukację, propagowanie strzelectwa – jak świetnie robi to ROMB. Tego samego oczekujemy od rządzących polityków.
Jeśli chodzi o mnie, strzelectwem i bronią palną zainteresowali mnie tata z bratem, którzy mają pozwolenie na broń, są strzelcami sportowymi i członkami Ruchu Obywatelskiego Miłośników Broni. Kiedy kilka lat temu po raz pierwszy miałam w ręku prawdziwą broń (czyli nie jakąś tam wiatrówkę czy kbks), było to dla mnie duże przeżycie. Starałam się wypełniać wszystkie polecenia prowadzącego strzelanie. Wymagało to skupienia i spokoju. Lubię strzelać, powiedzmy, że nawet nieźle mi to wychodzi, nawet Sam Childers, kaznodzieja z karabinem, mnie pochwalił, urosłam z dumy kilka centymetrów ;). Działamy też w Fundacji Twój Ruch, która organizuje Warsztaty Strzeleckie. Strzelectwo polecam wszystkim – także kobietom – to sport, który daje dużą satysfakcję i jeśli stosujesz się do reguł gry, jest bezpieczny. Gdyby doba miała 48 godzin, pewnie częściej jeździlibyśmy na strzelanie, a tak – czasami trzeba się zadowolić rozmawianiem o broni na antenie.
Andrzej Turczyn: Jesteś przedstawicielem nowego, młodego pokolenia Polaków, czy Twoi rówieśnicy wykazują równie duże zainteresowanie dostępem do broni? (Jeżeli tak to dlaczego, czym to się przejawia, jeżeli nie to dlaczego, jak temu zaradzić?)
Eunika Chojecka: Broń palna i strzelectwo staje się na szczęście coraz bardziej modne wśród młodego pokolenia – także dzięki takim organizacjom, jak ROMB – ale również dzięki np. najnowszym produkcjom filmowym opowiadającym o polskich żołnierzach, którzy walczyli z bronią w ręku. Znam młodych ludzi, którym dopiero serial „Czas Honoru” po raz pierwszy pokazał, czym była okupacja hitlerowska, a potem sowiecka i zachęcił do zgłębiania historii Polski na własną rękę. Zobaczyli na ekranie młodych ludzi, którzy są wierni swojej Ojczyźnie i jest Ona dla nich obok Boga i Honoru największą wartością, którą trzeba bronić. Podobne przesłanie płynie z kinowych obrazów, takich jak „Miasto 44”, czy z filmów o Żołnierzach Wyklętych: „Pilecki”, „Historia Roja” i „Wyklęty”. (Polecam!) Takie filmy zmieniają życie wielu młodych osób. Oni wychodzą z kina i przez długi czas nie mogą dojść do siebie, to jest dla nich szok, że ich rówieśnicy mogli tak żyć – dla wyższych celów, dla pięknych celów. Za które byli gotowi umrzeć. Do tego często dochodzi refleksja: „Ok, ale czy ja byłbym w stanie walczyć o Polskę z bronią w ręku? Nie byłbym, bo nigdy nie miałem w ręku żadnej broni… To może warto poszukać strzelnicy, poćwiczyć strzelanie, tak jak tamci chłopcy z lasu…”. I tak się zaczyna.
Dla niektórych strzelectwo to tylko ciekawy sport, ale mam wrażenie, że dla coraz większej liczby młodych osób zainteresowanie bronią to też próba odwołania się do przeszłych pokoleń polskich wojowników i chęć kontynuowania ich tradycji.
Trzeba przyznać, że polityka historyczna obecnego rządu pozytywnie wpłynęła na budowanie postaw patriotycznych i proobronnych młodzieży. Za wzór w tym względzie stawiam zawsze ministra obrony narodowej Antoniego Macierewicza, twórcę m.in. obrony terytorialnej.
Mam trochę żalu do szkół, do których chodziłam, a może raczej do władzy, która wtedy rządziła, że w trakcie mojej edukacji tylko raz w ramach zajęć z przysposobienia obronnego w liceum byliśmy na strzelnicy i strzelaliśmy z kbks-ów. To było oczywiście celowe działanie postkomunistycznej władzy, czyli niewzbudzanie u młodych zainteresowania obronnością, bronią palną, patriotyzmem. Bo dla młodzieży strzelectwo jest wielką frajdą – gdybyśmy tylko stworzyli warunki, żeby np. w każdej szkole była strzelnica, to bardzo szybko ten sport stałby się jednym z najpopularniejszych w Polsce, a nasi strzelcy zdobywaliby złote medale na Igrzyskach Olimpijskich. Mam nadzieję, że polski rząd będzie na tyle mądry, że podoła takiemu projektowi. I chociaż najnowszy projekt dyrektywy Komisji Europejskiej o zaostrzeniu przepisów dotyczących broni palnej autorstwa „polskiej” komisarz Elżbiety Bieńkowskiej z Platformy nie nastraja optymistycznie…
Niestety wśród części młodych ludzi, nawet uważających się za patriotów, pokutują mity sprzedawane nam przez lewactwo, że broń palna to zło, że nie jest potrzebna zwykłemu człowiekowi, że wystarczy, jak posiada ją Policja i wojsko. Niektórzy są zdania, że nie czują się zagrożeni, że nie mają potrzeby posiada broni. Chociaż ten argument o braku zagrożenia słyszę coraz rzadziej od kiedy Rosjanie zaatakowali Ukrainę, a islamscy terroryści co jakiś czas zabijają bezbronnych Europejczyków. Życie po prostu weryfikuje takie niebezpieczne, wymyślone przez naszych wrogów, pacyfistyczne teorie. Niektórym wystarczy przykład naszych Bohaterów, a niektórym niestety musi zacząć palić się grunt pod nogami, żeby zmądrzeli.
Andrzej Turczyn: Dziękuję za rozmowę.