Unia Europejska tworzy fundusz założycielski Wehrmachtu, dla niepoznaki nazywany europejskim funduszem obronnym

Pewien nieżyjący już komunista Altiero Spinelli w swoim manifeście napisanym na wyspie Ventotene, planował likwidację armii narodowych i utworzenie jednej armii europejskiej. Dla naszej szczęśliwości, aby wojny nie targały Europą, niech nikt nie myśli inaczej. Pozbawienie tożsamości narodowej Narodów zamieszkujących państwa w Europie, miało być realizacją do tego celu. Rozbrojenie społeczeństw miało też zmierzać w tym kierunku, przecież zdaniem komunistów posiadanie broni wzbudza nienawiść do obcych, a wymieszani Europejczycy mają obcych miłować.

Już rok temu zastanawiałem się czy powstanie armia Unii Europejskiej, bo pojawiły się pierwsze oznaki na to wskazujące. Rok temu prezydentem nie był Donald Trump, zatem dyskusja mogła toczyć się powoli. W dniu 7 czerwca 2017 roku Komisja Europejska ogłosiła powołanie Europejskiego Funduszu Obronnego. Fundusz na początek ma się zajmować badaniami naukowym, wspólnymi zamówieniami na sprzęt wojskowy, ujednoliceniem systemów uzbrojenia. Normalnie tylko się cieszyć trzeba.

Na dzisiejszym szczycie Unii Europejskiej sprawa została zaklepana. Szefowa niemieckiego rządu wskazała na “jakościowe zmiany” we współpracy w europejskiej polityce bezpieczeństwa i obrony. Wymieniła w tym kontekście unijny fundusz obronny jako godny podkreślenia nowy element współpracy. Niemców rozumiem, kilkadziesiąt lat temu mieli armię europejską, nazywała się Wehrmacht, może marzą o odtworzeniu świetności tamtych czasów. Nieco rozczarował mnie natomiast Viktor Orban, który uznał za najważniejszy rezultat szczytu wzmocnienie wymiaru obronnego Unii, aby gospodarczą i polityczną moc kontynentu można było wesprzeć także siłą wojskową.

Moim zdaniem znaczy to, że powstają fundamenty finansowe dla obrony Unii Europejskiej,, tj. dla armii Unii Europejskiej. Moim zdaniem doskonałą nazwą tej armii będzie: Wehrmacht i tak roboczo ten projekt nazywam. Niech się nikomu źle nie kojarzy, nowy Wehrmacht to nie będzie tamten Wehrmacht. Tamten to był Wehrmacht nazistowski, a nazistów już nie ma, już nie okupują Niemiec.

Zastanawiam się tylko nad jednym, w sumie nieistotnym pewnie szczegółem. Przed kim Unia Europejska chce się bronić? Dookoła sami przyjaciele. Rosja? Wszak to gospodarczy partner Niemiec. Freundschaft pani Merkel i pana pułkownika Putina znany jest na całym świecie. Nic nie jest w stanie go rozerwać, jedna rura z gazem wiąże go całkiem nieźle, a teraz druga rura ze stali spoi przyjaźń na trwale. Tej przyjaźni doświadczamy, a i w historii Freundschaft niemiecko-rosyjski dawał się nam we znaki.

No ale skoro fundusz obronny powstał, to jednak przed kimś bronić się wypada. Rozglądam się i widzę tylko jeden podmiot prawa międzynarodowego przed którym Unia Europejska pod przywództwem Niemiec i Francji może chcieć się bronić. Ten podmiot już dwa razy w historii ludzkości zadał klęskę niemieckim marzeniom o panowaniu nad światem. Mam wrażenie, że to własnie w nawiązaniu do większego zaangażowania tego podmiotu w politykę światową, Unia Europejska przyspiesza budowę swojej obrony. Oczywiście ten podmiot to Stany Zjednoczone Ameryki Północnej. USA to ostoja cywilizacji wolnego człowieka, znamiennej biblijnym chrześcijaństwem, wolnością i dostępem do broni palnej i tego sojusz niemiecko-francuski znieść nie potrafi.

“Kiedy Niemcy i Francja mówią jednym głosem, Europa może iść do przodu. Europa jest naszą najlepszą ochroną przed światowymi wyzwaniami”.

– oświadczył dzisiaj prezydent Francji Macron na wspólnej konferencji prasowej z panią kanclerzyną Merkel

Na tym kończę, a jeszcze mi się przypomniało zdjęcie, dokumentujące wojskową współpracę francusko-niemiecką. Mieszkam na pomorzu zachodnim, tu ci dzielni rycerze, twórcy wspólnej Europy, dostawali baty.