USA. Właściciel broni zaatakowany przez człowieka z… widelcem

USA, Tennessee. W minioną niedzielę posiadacz pozwolenia na noszenie broni został w Nashville zaatakowany widelcem. Na szczęście udało mu się sięgnąć po pistolet. Napastnik został postrzelony w rękę i zatrzymany do przybycia policji. Policja postawiła napastnikowi zarzut ataku z użyciem niebezpiecznej broni – widelca.

(źródło bearingarms.com)

Jak się wam podoba? Mi bardzo. Atakujesz – płacisz cenę. Jesteś zaatakowany – masz prawo do obrony. Chyba mniej więcej tak to można by opisać, ale nie na podstawie prawa w Polsce… W Polsce chyba musiałoby być jakoś tak skwitowane: bronisz się – uważaj, abyś nie bronił się zbyt intensywnie. Tak mówią przepisy…

Widelcem krzywdę można zrobić, może nawet bardzo dotkliwą. Życia widelcem pewnie łatwo odebrać się nie da. Pistoletem można zastrzelić napastnika. Widelec w ręku napastnika kontra pistolet w ręku ofiary – zapewniam i zaręczam, że w Polsce nie do pomyślenia.

Gdyby jakiś posiadacz broni został zaatakowany widelcem, niech ucieka, niech nie strzela, zakończy się to dla niego tragicznie. Z ofiary stanie się poważnym przestępcą, będzie gnił w kryminale, z całą pewnością z poważniejszym zarzutem niż atakujący widelcem.

Oczywiście w odczuciu społecznym wywołałoby to sprzeciw. Kto jednak w prokuraturze i sądzie przejmuje się społecznym poczuciem sprawiedliwości?

Nie wiem jak to zrobić, ale sprawa obrony koniecznej musi w Polsce ulec radykalnej zmianie. Nie do zaakceptowania jest stan, że społeczne poczucie sprawiedliwości jest odmienne od zapisów w prawie. Takie prawo jest zwyczajnie niesprawiedliwe, nieludzkie, demoralizujące postawy społeczne. Taki dokładnie stan mamy w Polsce.