Watykan konsekwentnie przeciwko prawu narodów do skutecznej obrony

Były obserwator Watykanu przy ONZ w Genewie – abp Silvano Maria Tomasi ostro skrytykował fakt, iż niektórzy politycy i kraje nadal uważają broń atomową za narzędzie służące obronie.

Podczas gdy na świecie rośnie świadomość co do bezwzględnej niszczycielskiej siły tego oręża i bezsensu użycia go, są tacy, którzy igrają z ogniem

– powiedział 9 sierpnia w rozmowie z Radiem Watykańskim dyplomata papieski.

Podkreślił, że “jako chrześcijanie musimy iść drogą pokoju i wzmacniać wychowanie w tym kierunku oraz kulturę publiczną, przekonując, że przed zagrożeniem jądrowym można się bronić jedynie przez całkowite wyeliminowanie tego rodzaju zbrojeń“. Zdaniem abp. Tomasiego istnieje tylko jeden sposób na życie w poczuciu bezpieczeństwa: żaden kraj nie powinien posiadać broni atomowej.

Arcybiskup, zapewnił, że papież z uwagą śledzi rozwój sytuacji na Wschodzie.

(źródło deon.pl)

Zanim przedstawię o czym pomyślałem, mam spostrzeżenie jedno. Arcybiskup skrytykował tych polityków, którzy uważają broń atomową jako narzędzie do obrony. Czyli skrytykował Donalda Trumpa i jego otoczenie. Nie skrytykował tych, którzy uważają broń atomową jako broń służącą to podboju, czyli nie skrytykował komunisty Kima z Korei Północnej. Nie wiem czy to przeoczenie, czy jeszcze coś innego, wiem wszakże, że z obfitości serca mówią usta i to biblijna reguła.

Na myśl mi przychodzi taki obraz.

Stoi bandyta z pistoletem i porządny obywatel z takim samym pistoletem. Bandyta grozi porządnemu obywatelowi, że zastrzeli mu żonę i dzieci. Porządny obywatel mówi, że na to nie pozwoli, bo też ma broń i potrafi strzelać. Podchodzi do nich abp Silvano Maria Tomasi i mówi: obaj oddajcie broń, macie żyć w pokoju, broń jest niebezpieczna, bronią można odebrać życie.

Możliwe jest rozwiązanie takie, że obaj oddają broń. Komu mają oddać – arcybiskupowi? Może rozmontować i części wyrzucić do morza? ten temat zostawmy otwarty.

Czy bandyta bez pistoletu przestanie być bandytą? Nic podobnego, bandyta nadal będzie bandytą, a praworządny będzie nadal praworządny z tą różnicą, że nie ma czym się bronić przed bandytą, który stoi obok.

Racjonalny człowiek się zastanowi: czy bandyta z całą pewnością oddał wszystko to co posiadał niebezpiecznego? Wszak bandycki rozum nie ogranicza się do grożenia. Celem bandyty jest mieć przewagę nad praworządnym, także przez kłamstwo i oszustwo. Okazja się właśnie trafiła… Praworządny obywatel, podporządkowując się danemu słowu oddaje to co ma do strzelania. Kto w takiej sytuacji zyskuje przewagę? Praworządny czy bandyta? Przewagę zyskuje oczywiście bandyta.

Na tym nie koniec pytań. Komu w istocie pomógł abp Silvano Maria Tomasi nakazując obu oddać broń? Moim zdaniem odpowiedź jest oczywista. Abp Silvano Maria Tomasi wsparł bandytę, bo doprowadził do bezbronności praworządnego obywatela, a bandyta nadal pozostał bandytą i do tego nie wiadomo czy w swoim rozbrojeniu nie oszukał. Czy w takiej sytuacji będzie zasadne postawienie pytania: czy przypadkiem abp Silvano Maria Tomasi nie został nasłany przez bandytę? Skoro działania abp Silvano Maria Tomasi  są ewidentnie w interesie bandyty, to chyba nieprzypadkowo tak się dzieje? Nie można przecież abp Silvano Maria Tomasi podejrzewać o jakąś bezgraniczną głupotę, naiwność czy intelektualną nieporadność. Nie dość, że nie wolno, to trzeba abp Silvano Maria Tomasi traktować jako człowieka działającego z rozmysłem. Ale dobrze, uznaję, że rozjemca może być po prostu głupi. No zdarza się i tak w życiu, że nie biorąc strony niczyjej, rozjemca działa jak kompletnie nierozumny człowiek.

Możliwe jest też rozwiązanie takie, że praworządny nie odda pistoletu. Powie, że nie ma o czy mówić, że pistolet jest mu potrzebny do obrony. Abp Silvano Maria Tomasi na to, że nie jest potrzebny pistolet do obrony, że musi oddać pistolet, że pistolet wcale nie pomoże w starciu z bandytą, albo, że bandyta jest chcącym żyć w pokoju człowiekiem. Abp Silvano Maria Tomasi przekonuje, że aby żyć w pokoju w towarzystwie bandyty, trzeba być rozbrojonym, to najlepsza metoda na pokój i przyjaźń między człekiem praworządnym, a bandytą. Kto o zdrowych zmysłach uwierzy w te słowa i w dobre intencje abp Silvano Maria Tomasi

Jeszcze jedno spostrzeżenie mi się nasuwa i jest ono takie, że abp Silvano Maria Tomasi  traktuje praworządnego i bandytę jedną miarą, nie zważając zupełnie na powód i motyw posługiwania się przez jednego i drugiego bronią. Broń w obronie jest tak samo zła jak broń w  ataku zdaniem arcybiskupa. Jeden i drugi powód daniem abp Silvano Maria Tomasi jest niedobry, bo broń ma niszczycielskie skutki… Tak mi się pomyślało, że abp Silvano Maria Tomasi  uważa, że broń jest zła sama w sobie, niezależnie od tego kto broni używa.

Czy powyższe, teoretyczne rozważania można przyłożyć do spraw państw i broni jądrowej? Moim zdaniem jak najbardziej to pasuje.

Takie mam zupełnie teoretyczne rozważania nad propozycją eliminacji broni zdolnej do odstraszania państw o charakterze bandyckim.