Naczelnik od cyberprzestępczości w KWP w Łodzi strzela “bezpiecznie” w gabinecie

piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl: Strzał padł około 9.30. Kula utkwiła w ścianie szczytowej gabinetu nowego naczelnika…
To był jego pierwszy dzień w pracy na Lutomierskiej. Właśnie rozpakowywał swoje rzeczy i urządzał się w gabinecie. Według naszego informatora, Tomasz Miłak nie był w pokoju sam. Strzał z pistoletu padł w kierunku metalowej szafki, a kula odbiła się od niej rykoszetem, zanim trafiła w ścianę.

Według oficjalnej wersji, jaką udało nam się potwierdzić w łódzkiej KWP, było nieco inaczej: – Pełniący obowiązki naczelnika mł. insp. Tomasz Miłak był sam w pokoju i podczas rozładowywania broni, celem zdeponowania jej w szafie pancernej, doszło do niekontrolowanego strzału w ścianę szczytową – relacjonuje nam mł. insp. Joanna Kącka, rzecznik prasowy łódzkiej komendy wojewódzkiej. Podkreśla przy tym, że nikt nie został ranny, kierunek oddania strzału był bezpieczny, a kula utkwiła w pobliżu łączenia podłogi ze ścianą.

W związku ze złamaniem przepisów obchodzenia się z bronią, na polecenie komendanta wojewódzkiego wszczęto postępowanie dyscyplinarne wobec mł. insp. Tomasza Miłaka.

(źródło piotrkowtrybunalski.naszemiasto.pl)


 

Mam trzy zasadnicze uwagi w ramach komentarza.

Pierwsza jest taka, że to są efekty policyjnego szkolenia strzeleckiego. Nie każdy i nie wszyscy, ale moim zdaniem większość policjantów nie potrafi posługiwać się należycie bronią palną. Poziom umiejętności części z nich stanowi wręcz zagrożenie, jak tego pana naczelnika z miasta Łodzi. Na szczęście coraz więcej policjantów korzysta ze sposobności wstępowania do stowarzyszeń kolekcjonerskich, uzyskują pozwolenia na broń i samodzielnie doskonalą umiejętności niezbędne w pracy. Obserwuję to dokładnie w stowarzyszeniu kolekcjonerskim, którego jestem prezesem. Jest w nim spora grupa policjantów, zbierają broń, chodzą na strzelnicę, widać zasadniczą różnicę pomiędzy nimi, a tymi, którzy strzelają tylko to co w pracy obowiązkowe. Panie naczelniku z Łodzi, w pana mieście są porządne stowarzyszenia, proszę się zapisać, tam nauczą pana posługiwać się bronią, następnym razem jak weźmie pan broń do ręki, nie będzie obciachu i wstydu.

Moim zdaniem konieczne jest aktywizowanie policjantów aby zdobywali pozwolenia na broń i samodzielnie uczyli się strzelać. Nawet w tym przedmiocie przemyśliwam ofertę dla MSWiA, a którą opisałem we wpisie Moja oferta dla ministerstw od wojska, policji i innych państwowych formacji uzbrojonych. Mam poważne wątpliwości czy szkolenia w ramach służby są wystarczające do nabycia i zachowania umiejętności.

Druga uwaga jest taka. Nie znoszę wygadywania bzdur przez policjantów byle tylko bronić kumpli po fachu. Kto pani rzecznik prasowej KWP kazał wygadywać bzdury, że kierunek strzału był bezpieczny? Który kierunek strzału w pokoju biurowym jest bezpieczny? Odpowiadam bez zastanowienia: żaden!!! W pokoju biurowym się nie strzela, tam nie ma bezpiecznego kierunku strzału i to warto sobie wbić do głowy. Drugi tekst pani rzecznik o strzałach niekontrolowanych – nie ma strzału niekontrowanego. Za każdy strzał odpowiada człowiek. Niekontrolowany może być wyłącznie w tym znaczeniu, że broń bierze w ręce ktoś z nią nieobeznany i nie wiedząc co czyni – nie wiem czy ze stresu, czy z głupoty, czy wreszcie z niewiedzy – skutek jest ten sam – pada strzał gdzie popadnie. Gdyby ten w czyich rękach akurat “broń wystrzeliła” był z nią obeznany, nigdy by ten strzał nie padł. Można powiedzieć, że na szczęście pan naczelnik jest od cyberprzestępczości – pewnie dobrze strzela w grach na komputerze…

Trzecia uwaga, może nawet najważniejsza. Nie przypuszczam, aby panu naczelnikowi cokolwiek się stało na sutek postępowania dyscyplinarnego. Szkoda, bo uważam, że w regulacjach policyjnych powinny istnieć przepisy podobne do regulacji cywilnych. Tzn. za taki pokaz nieumiejętności pan naczelnik powinien mieć zakaz korzystania z broni służbowej. Takie policyjne cofnięcie pozwolenia na broń. Z tym zakazem powinno się wiązać np. utrata stanowisk i przejście do czynności gospodarczych. Gdyby podobne zdarzenie przytrafiło się cywilowi… oj to strzał byłby śmiertelnie niebezpieczny, bo przecież pocisk mógł kogoś trafić, a kierunek w ścianę nie byłby bezpieczny, tylko cud w przypadku cywila uratował postronnych od śmierci… Znalazłby się przepis na podstawie którego i zabraliby broń delikwentowi i to od razu! Wdrożyliby postępowanie w sprawie cofnięcia pozwolenia na broń palną. W ustawie o broni i amunicji dla cywilów nie ma taryfy ulgowej. Jest przepis który mówi, że jeżeli ktoś użyje broni poza strzelnicą, organ Policji może mu cofnąć pozwolenie na broń. Może w praktyce znaczy musi i tak to się odbywa. Dodatkowo gdyby komuś padł “niekontrolowany strzał” to na podstawie art. 19 ustawy o broni i amunicji natychmiast by zabrano wszelką broń, bo przecież stanowiłby zagrożenie.

Taka jest różnica pomiędzy policjantami a cywilami. Policjant może być strzeleckim patałachem i może mieć broń, bo chodzenie w mundurze nadaje cudowne właściwości posiadaczowi broni palnej. Cywilny obywatel strzelecką łajzą być nie może. A może warto wyrównać poziom aby ci co z broni korzystają strzeleckimi nieudacznikami być nie mogli ani w cywilu ani w mundurze?

Tak sobie jeszcze pomyślałem przed publikacją wpisu. A może pan naczelnik nie był sam w gabinecie rzeczywiście, jak to piszą nieoficjalnie. Może strzał padł nie czasie jak broń była w rękach pana naczelnika… No cóż, pan naczelnik tak czy inaczej bierze wszystko na klatę.