Z cyklu broń ratuje życie: właściciel domu zastrzelił napastnika, który usiłował wedrzeć się tylnymi drzwiami

USA, Louisiana, LaPlace. W miniony wtorek, około 8 wieczorem właściciel domu gdy usłyszał głosy na swoim podwórku, poszedł sprawdzić co się dzieje. Kiedy dotarł do tylnych drzwi swojego domu, 27-letni mężczyzna próbował na siłę wedrzeć się do domu. W tym momencie właściciel domu otworzył ogień. Pomimo prób radowania 27 latka, zmarł. Biuro Szeryfa Świętego informuje, że zeznania świadków i dowody wideo uzupełniają opis zdarzenia przedstawiony przez właściciela domu. Z uwagi na to nie postawiono zarzutów właścicielowi domu.

(źródło breitbart.com)


 

mój dom jest moją twierdzą

my house is my castle

Marzenie każdego racjonalnego Polaka. Każdy kto myśli inaczej jest wybrakowany, ma jakiś defekt rozumowania. Przecież bezpieczeństwo domu i w domu to naturalny instynkt człowieka. Mieć w domu ostoję, pewność, że tam panują szczególne prawa. Oczywiście to tradycyjne patrzenie na codzienność, no ale ja w tradycyjnym poglądzie na zjawiska społeczne mam zamiłowanie.

W Ameryce prawo traktuje właściciela domu szczególnie. Właściciel nieruchomości jest uprzywilejowany. Wszelkie konsekwencje nielegalnej próby wdarcia się spadają nieproszonego gościa. Nikt nie waży naruszonych dóbr, nikt nie zastanawia się czy obrona nie było zbyt intensywna. Amerykanie sprawdzają tylko jeden fakt, legalność próby wejścia do nieruchomości. Po tym ustaleniu wszelkie konsekwencje spadają na agresora. Inny będzie się bał, a prawo traktuje właściciela domu poważnie.