Tyran Kim Dzong Un grozi Ameryce wojną

Korea Płn. rozważy stanowczą, “najostrzejszą w dziejach” reakcję na groźbę totalnego zniszczenia KRLD, na jaką pozwolił sobie prezydent USA, Donald Trump podczas wtorkowego wystąpienia na forum ONZ – oświadczył w piątek przywódca Korei Płn., Kim Dzong Un.

Oświadczenie przywódcy KRLD, w którym nazwał on prezydenta Trumpa “obłąkanym” i “nienadającym się na przywódcę Stanów Zjednoczonych” politykiem, zostało podane do wiadomości publicznej za pośrednictwem Koreańskiej Centralnej Agencji Prasowej, KCNA.

Kim Dzong Un zapowiedział w nim, że Donald Trump “słono zapłaci za swe słowa”. “Jako człowiek reprezentujący KRLD przed światem, odpowiedzialny za godność i honor mego kraju, społeczeństwa i honor własny, uczynię wszystko, co w mej mocy, by człowiek, w którego prerogatywach mieści się naczelne dowództwo w USA, odpowiedział za swą przemowę” – wskazał przywódca Korei Płn.

W ocenie Kim Dzon Una wystąpienie prezydenta Trumpa na 72. sesji Zgromadzenia Ogólnego ONZ, w którym prezydent USA przedstawił swą koncepcję polityki zagranicznej, ostrzegając równocześnie przywódcę Korei Północnej, że kontynuacja programu nuklearnego byłaby “samobójczą misją” i grożąc, że Stany Zjednoczone w przypadku ataku KRLD będą zmuszone “całkowicie zniszczyć” ten kraj, było “najdzikszym sposobem wypowiedzenia wojny, jaki znamy z dziejów”.

“Jego (Trumpa) uwagi nie przeraziły mnie i nie zatrzymają w dążeniu do celu, a tylko pogłębiły przeświadczenie, że wybraliśmy właściwą drogę i że nie wolno mi z niej zbaczać” – podkreślił Kim, którego podczas wystąpienia w ONZ Trump złośliwie nazwał “Rocket Man” – od tytułu słynnego hitu Eltona Johna. (PAP)

Przebywający w Nowym Jorku w związku z sesją Zgromadzenia Ogólnego ONZ minister spraw zagranicznych Korei Płn. Ri Jong Ho zapowiedział, że władze w Pjongjang nie wykluczają możliwości przeprowadzenia wkrótce próby jądrowej na Pacyfiku “na niespotykaną skalę”. Ri Jong Ho miał zagrozić przeprowadzeniem nowej próby z bombą wodorową podczas spotkania z dziennikarzami w czwartek. Była to odpowiedź na pytanie jednego z korespondentów, co oznaczają w istocie słowa przywódcy KRLD Kim Dzon Una o “najostrzejszej w dziejach reakcji na groźbę totalnego zniszczenia KRLD”, które znalazły się w specjalnym oświadczeniu dla Koreańskiej Centralnej Agencji Prasowej (KCNA).


 

Świat w którym dyktatorzy czy komuniści wypowiadają takie słowa jak komuniści z Korei Północnej, jest światem niebezpiecznym, zmierzającym wprost do wojny. Niestety mam wrażenie, że wojny już uniknąć się nie da. Oczywiście będziemy zapewniani, że w dialogu wszystko można uzgodnić. Szczególnie do dialogu będą namawiali komuchy z Chin. Z jednej strony będą dawali nadzieję na bogactwo, tak ja to czynią wobec Polski, a z drugiej strony będą zmieszali przepaść militarną jaką jest pomiędzy nimi a USA. Wszystko to ma tylko jeden cel, postawić komunizm w miejsce demokracji, aby to uczynić trzeba zdetronizować USA, państwo stojące na straży cywilizacji chrześcijańskiej, czy inaczej wolnego świata.

Niestety tzw. wolny świat od wielu dziesiątek lat zajmuje się konsumpcją dobrobytu. To z kolei doprowadziło do tego, że przeróżni komuniści i ich sprzymierzeńcy nabrali sił. Wzbogacił się sponsor wszelkiego komunizmu czyli Chiny. Nabiera sił europejski harcownik, jakim jest Rosja tow. Putina. Uzbroił się w rakiety i broń jądrową pulchny komuch Kim. Iran straszy Biski Wschód.

Moim zdaniem będzie źle. Niestety Polska nie potrafi zająć w tej sytuacji jednoznacznego stanowiska. Z jednej strony minister Macierewicz prowadzi bardzo intensywne współdziałanie z USA. Z drugiej strony MSZ, i ministerstwa Morawieckiego kolaborują z komunistach z Komunistycznej Partii Chin. To jest polityczna schizofrenia, a wariata nie traktuje nikt poważnie.