ŚMIERĆ WROGOM OJCZYZNY – przeciwnikom dostępu do broni tak naprawdę to hasło przeszkadza
- Autor: Andrzej Turczyn
- 19 października 2017
- komentarze 33
Czasami jest tak, że poznajemy fragmenty prawdy, trochę trzeba wnioskować. Dzisiaj na stronach łódzkiego wydania GW taki oto tytuł:
Samego tekstu nie czytałem, nie stać mnie na nabycie dostępu do wydania, wystarczająco się wykosztowałem na nabycie Newsweeka. Tak naprawdę sam tytuł mi wystarcza. Chwila zastanowienia wywołuje przekonanie, że on mówi o wszystkim.
Pisanie o zagrożeniach jakie niesie posiadanie broni, pisanie o niebezpieczeństwach jakie może przynieść nowa ustawa to tylko słowa – to wszystko są tylko pozory maskujące rzeczywistość. Okazuje się, że rzeczywisty powód sprzeciwu wobec broni jest w Polsce od dziesięcioleci ten sam.
Moim zdaniem wrogowie Polaków chcą aby Polscy patrioci byli rozbrojeni. Tak jak stalinowcy rozbrajali tych Polaków, którzy mieli na mundurach napisane o wrogach ojczyzny, tak i dzisiaj dokładnie cel jest ten sam. Przecież z tytułu GW wynika, że problemem jest fakt, że broń kupują ci Polacy, którzy mają na koszulach napisane coś o wrogach ojczyzny.
Mam przekonanie, że mamy do czynienia z tymi samymi mentalnie ludźmi i to po obu stronach. Z jednej strony mamy Polaków, którym nie pasują wrogowie ojczyzny. Kiedyś i dzisiaj na tych mówiło się o nich patrioci. Ci chcieli i chcą mieć broń. Z drugiej strony mamy do czynienia z tymi, którzy nie chcą aby Polacy, którym nie pasują wrogowie ojczyzny, mogli mieć broni. Na tych kiedyś mówiło się komuniści, dzisiaj mówi się lewica, postępowcy, Europejczycy.
W sporze o broń wcale nie chodzi o jakieś względy bezpieczeństwa, a jest to dawny ideologiczny spór pomiędzy polskimi patriotami, a tymi, którzy patriotów najlepiej widzieliby bez broni. Kiedyś los patrioty bez broni kończył się z dziurą w potylicy i w dole śmierci. Dzisiaj tak nie jest. Z ostrożności przypominam jednak, że historia jest nauczycielką życia. Nie jesteśmy wprawdzie na etapie stalinowskim, ale kto wie co będzie w przyszłości. Moim zdaniem świat nieodmienne toczy się według tych samych reguł. Zło walczy z dobrem i chce dobro z wrzucić do rowu, najlepiej bezimiennie. Aby mogło się to stać dobro musi być w imię prawa rozbrojone i bezbronne. A zło? A, zło “imię prawa” też potrafi po swojemu wykorzystać.