Projekt stanowiska rządu w sprawie poselskiego projektu ustawy o broni i amunicji (cz. 2)

Jak pisałem we wpisie z 17 października 2017 r. rząd, a dokładnie Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji przygotowało projekt stanowiska rządu w sprawie poselskiego projektu ustawy o broni i amunicji. Jak pisałem dokument jest ciekawy, ale bardzo źle prognozuje dla sprawy posiadania broni palnej w Polsce to, że sprawą zajmuje się pan wiceminister Jarosław Zieliński, który w sprawie projektu już swoje wstępne stanowisko objawił nam w Sejmie. Mam wrażenie, że pan wiceminister nie ma pojęcia o tej sprawie, powtarza to co przygotują mu policjanci. Do prac na tym projektem potrzebny ktoś świadomy potrzeb, sytuacji w innych krajach, ktoś na wzór ministra Milana Chovenec z Republiki Czeskiej. Chyba próżno szukać kogoś na takim poziomie w tym konkretnym ministerstwie.

Jak widzicie jestem bardzo krytyczny wobec MSWiA, bo dzieli nas w wyznawanych wartościach ocean. W MSWiA jest postsowiecka świadomość i pogląd na sprawy obywatelskie te dotyczące dostępu do broni palnej, ja zaś wyznaję wartości jakimi posługuje się prezydent wolnego świata Donald Trump. W związku z tym nie mogę milczeć, nie mogę udawać udawać, że MSWiA jest cacy, bo ministrowie są z PiSu. To, że w PiS widzę, coraz mniejszą ale jednak  nadzieję, na powstrzymanie upadku Polski, nie oznacza, że mam być ich klakierem. Jest tak reguła biblijna, którą się posługuję i proszę mieć to na względzie: Nie strofuj szydercy, aby cię nie znienawidził; strofuj mądrego, a będzie cię kochał (Przypowieści Salomona rozdział 9 wers 8). Strofuję PiS, bo wciąż mam nadzieję, że jeszcze nie są tymi, których Biblia nie zaleca już pouczać…

Dzisiaj druga część mojego odniesienia się do projektu stanowiska rządu, w sprawie projektu ustawy o broni i amunicji. Dzisiejszy wpis poświęcę takim oto akapitom rządowego dokumentu:

Poseł sprawozdawca Bartosz Józwiak w trakcie pieszego czytania projektu ustawy o broni i amunicji stwierdził, że o tym jaki organ będzie wydawał pozwolenia na broń będzie można dyskutować w trakcie prac w komisji. Jako, że uczestniczyłem w przygotowywaniu projektu i w przekonywaniu posłów do jego złożenia w Sejmie wiem jak sprawy się miały. Od samego początku wisieliśmy, że wielkim problemem będzie przekazanie kompetencji wydawania pozwoleń na broń do powiatu. Wiedzieliśmy, że tak naprawdę ta kwestia jest bez szans na powodzenie i mamy tego świadomość do dzisiaj. Wiemy, że policja za nic w świecie nie odda tego elementu swojego imperium. Warto jednak aby Polacy się dowiedzieli jaka jest przyczyna tego, że na taką konieczność zwracamy uwagę.

Do roku 2011 Policja nie była skłonna na przemianę swojego działania w sprawie dostępu do broni palnej. Do roku 2011 dostęp do broni w tzw. demokratycznej Polsce był zarezerwowany dla tych, którzy mieli mieć ten szczególny przywilej. Tak, pozwolenia na broń wydawane przez Policję w Polsce to była (a może i pewnym zakresie nadal jest) forma uprzywilejowywania wybranych. Uprzywilejowani nie byli zwykli praworządni i zdrowi na umyśle Polacy, uprzywilejowani byli ubecy, esbecy, milicjanci, postkomuniści, wszelkie towarzysze kiszczaki, ministrowie grabarczykowie i za nic to nie przeszkadzało wielu policjantom w tzw. demokratycznej Polsce. Tym samym być może, którzy dzisiaj doradzają rządowi sprzeciw wobec projektu ustawy. Niech rząd weźmie to pod uwagę.

Sprawa kolejna jest taka. Aktualnie organem pierwszej instancji wydającym pozwolenie na broń są komendanci wojewódzcy policji. Organem drugiej instancji w toku postępowania administracyjnego jest Komendant Główny Policji. Jednocześnie Komendant Główny Policji jest służbowym przełożonym nad komendantami wojewódzkim. Policja to służba działająca na rozkaz, w oparciu o polecenia. Komenda Główna Policji wydaje organom podległym wykładnię ustawy o broni i amunicji. Owszem nigdzie nie jest napisane, że taka wykładania ma moc wiążącą, ale niech sobie ktoś trzeźwo myślący spróbuje sobie wyobrazić, że przy istnieniu podległości służbowej takiej mocy wiążącej wykładnia nie będzie miała? Jest pismo z KGP do podległych komend wojewódzkich i natychmiast tak komendy rozumieją przepis ustawy. Najlepszym tego przykładem jest sprawa wykładni art. 16 ust 2 ustawy o broni i amunicji, gdy po 15 latach określonego rozumienia przepisów, bez zmiany przepisu rozumowanie o 180 stopni się zmieniło, na polecenie KGP. Przez pewien czas nawet było tak, że jedne komendy wykładały przepis po staremu, inne po nowemu, aż w końcu pewnie jakieś obowiązkowe szkolenie zorganizowane prze KGP przekonało wszystkich do tego jak ma być. Żaden komendant wojewódzki nie nawet nie pomyślał, aby się nie podporządkować oczekiwaniu Komendy Głównej Policji. Aby pokazać jaką to tworzy patologię to wskażę dodatkowo, że przepis art. 16 ust. 2 Żandarmeria Wojskowa rozumie odwrotnie niż Policja, tzn. tak samo jak przez 15 lat jego obowiązywania rozumowała Policja, ale co się zmieniło bo na taki pomysł ktoś wpadł w KGP. Czy ktoś chce mnie przekonywać, że tak ma wyglądać państwo prawa, albo że to nie jest zjawisko patologiczne? Sprawa była nawet przedmiotem poselskiej interpelacji, ale wykręcono kota ogonem i wszyscy udają, że nic się nie stało. Sprawa art. 16 ustawy to nie jedyny przypadek, ale nie chcę przepisywać całego bloga, którzy prowadzę już kilka lat i opisuję wyskoki policyjnych urzędników. Naprawdę było i jest o czym pisać, a przecież wychwytuję albo dociera do mnie tylko to co widać nad wodą z góry lodowej.

Zdaję sobie sprawę, że to wejście w szczegóły może być dla nieobeznanych z tematem mało interesujące, ale dyskutowanie na poziomie ogólnym o tak istotnych sprawach jest niewykonalne. Ogólnie to można powiedzieć, że ktoś się nie zna ale aby pokazać skalę problemu trzeba odwołać się do szczegółów, zobrazować skalę niedopuszczalnych zjawisk. W mojej prawniczej głowie nie mieści się w żaden sposób zjawisko, że przez 15 lat przepis obowiązuje i wszyscy go rozumieją w określony sposób, po 15 latach ktoś zaczyna rozumieć odwrotnie, a w sprawach o wydanie pozwolenia na broń ten sam przepis prawa Żandarmeria Wojskowa rozumie odwrotnie niż Policja. Następuje zmiana prawa dla niektórych bez zmiany przepisu. Gdzie tu szukać państwa prawa? Za to wszystko odpowiedzialność ponosi właśnie Policja i projekt ustawy, w którym postuluje się odebranie im uprawnień do wydawania pozwoleń na broń, jest społecznym wyrazem skrajnej nieufności wobec tej formacji w postępowaniach administracyjnych o wydanie pozwolenia na broń. To nie jest nieufność wobec urzędujących policjantów, oni wielokrotnie nam przyrzynają rację ale rozkładają w niemocy ręce, bo … tak każe.

Sprawa kolejna. Zgodnie z art. 15 kpa Postępowanie administracyjne jest dwuinstancyjne, chyba że przepis szczególny stanowi inaczej. W przypadku postępowań o pozwolenie na broń, jakkolwiek zachowana jest formalnie dwuinstancyjność, to jest ona w pewnym sensie fikcyjna. Służbowe podporządkowanie komendantów wojewódzki komendantowi głównemu skutecznie eliminuje wolę samodzielnego rozumienia przepisów, co dowiodłem powyżej. W takie sytuacji można godzić się z fikcją, albo można stanąć w prawdzie i domagać się zmiany i projekt ustawy o broni i amunicji jest taką formą. Domagamy się rzetelnych regulacji, a nie fikcyjnych postkomunistycznych zapewnień, że wszystko jest wspaniale i zgodnie z przepisami. Piszę postkomunistycznych, bo obecna ustawa z 1999 roku z jej regulacjami jest postkomunistyczna w tym znaczeniu, że jest kopią ustawy z 1961 roku.

A teraz rozwiązanie, bo stanowisko rządu i środowisk społecznych są sprzeczne. My propozycję rozwiązania już od dawana mamy. Czekaliśmy tylko na dyskusję w tej sprawie. Dyskusja właśnie się zaczyna, zatem przedstawiam racjonalne rozwiązanie. W dniu wczorajszym pojawił się artykuł w Rzeczpospolitej, w którym wskazałem akceptowane przez stronę społeczną rozwiązanie sprzecznych stanowisk rządu i projektu ustawy. Pan redaktor Wiktor Ferfecki w materialne pt. Rząd PiS sprzeciwia się projektowi mającemu dozbroić Polaków przedstawił moją wypowiedź:

środowiska strzeleckie nie upierają się w sprawie zmiany budzącej wyjątkowe emocje, czyli oddania decyzji o pozwoleniach na broń w ręce starostów. – To nie jest fundament tej ustawy. Równie dobrze może zająć się tym administracja rządowa. Zależy nam na kontroli cywilnej nad pozwoleniami, np. pozostawieniu policji, ale kontrolowanej w drugiej instancji przez wojewodę 

Rząd chce mieć Policję jako organ wydający pozwolenia na broń, bo Policja… i tu cała argumentacja rządowego dokumentu. Dobrze, ale niech w drugiej instancji Policję kontroluje nie Policja, a cywilna administracja rządowa – wojewodowie. To rozwiązanie zapewnia pogodzenie stanowisk i pozostawienie spraw broni palnej pod kompetencją MSWiA. Policja nie utraci niczego ze swoich kompetencji, pod jej kontrolą będzie wydawanie pozwoleń, ale stosowanie prawa będzie podlegało kontroli administracji cywilnej.

My rozumiemy na czym powinno polegać porozumienie, ugoda. To częściowa rezygnacja ze swojego stanowiska. Każdy z czegoś rezygnuje – wszyscy są zadowoleni, chociaż nie odnieśli pełnego sukcesu. Oczywiście rząd i większość sejmowa może zlekceważyć głos społeczny i przymusić nas do swoich rozwiązań. Wówczas jednak taki rząd nie będzie naszym rządem, a rządem opresyjnym, który lekceważy stanowisko społeczne. Nie na takie rządzenie się umawialiśmy.

 

Projekt stanowiska rządu w sprawie poselskiego projektu ustawy o broni i amunicji (cz. 1)