Czasami jest tak, że prawo produkuje kryminalistów zamiast strzec porządku społecznego
- Autor: Andrzej Turczyn
- 20 listopada 2017
- komentarzy 8
Dziennik Wschodni zamieszcza obszerny artykuł poświęcony znanemu kardiologowi, który ma odpowiadać za nielegalne posiadanie broni, którą zbierał od 30 lat. Tekst zaczyna się tak:
Z tekstu dowiadujemy, się że kardiolog, który posiada pozwolenie na broń w celu łowieckim został oskarżony o nielegalne posiadanie 11 egzemplarzy broni i 700 sztuk amunicji. Starał się też o pozwolenie na posiadanie broni sportowej i kolekcjonerskiej. Domyślam się, że nie otrzymał pozwolenia, co zapewne było to przed 2011 rokiem. Aktualnie nie miałby z tym problemu.
Lekarz nie przyznaje się do zarzutu popełnienia przestępstwa, a podczas przesłuchania wskazał, że przedmioty są jego własnością, że gromadził broń i amunicję wyłącznie w celach kolekcjonerskich, że jest to broń skorodowana i nie nadająca się do używania. Robił to od 1986 r. planując stworzenie „prywatnego muzeum”. Okazuje się, że większość zabezpieczonych przez śledczych przedmiotów pochodzi z pierwszej połowy XX w. To oprócz broni myśliwskiej, karabiny (np. Mauser czy Sten), rewolwery i pistolety sygnałowe. Biegli potwierdzili, że niektóre sztuki broni mają wartość historyczną. Warto wskazać, że broń była przechowywana w piwnicy, pod kluczem.
Ilekroć czytam takie artykuły, tylekroć dochodzę do przekonania, że w przypadkach takich jak ten regulacje poświęcone posiadaniu broni i nielegalnemu posiadaniu broni palnej, powstały aby tworzyć kryminalistów, a nie po to aby strzec porządku publicznego.
Przepis art. 263 kk umieszczony jest w rozdziale XXXII kodeksu karnego Przestępstwa przeciwko porządkowi publicznemu. W tym rozdziale znajdują się takie przestępstwa jak: art. 252 – wzięcie zakładnika, art. 254 – udział w zbiegowisku, którego uczestnicy wspólnymi siłami dopuszczają się gwałtownego zamachu na osobę lub mienie, art. 254a – zamach na urządzenia infrastruktury, art. 255 – publiczne nawoływanie do popełnienia występku lub przestępstwa skarbowego, art. 255a – rozpowszechnianie treści mogących ułatwić popełnienie przestępstwa o charakterze terrorystycznym, art. 256 – propagowanie faszyzmu lub innego ustroju totalitarnego, art. 257 – tzw. mowa nienawiści; art. 258 – udział w zorganizowanej grupie przestępczej, art. 259a – przekraczanie granicy RP w celu popełnienia przestępstwa o charakterze terrorystycznym, art. 260 – zakłócenie przemocą lub groźbą przebiegu zgromadzenia, art. 261 – znieważenie pomnika, art. 262 – zbezczeszczenie zwłok, art. 264 – nielegalne przekroczenie granicy przy użyciu przemocy, przemocy, groźby, podstępu lub we współdziałaniu z innymi osobami, art. 264a – umożliwienie nielegalnego pobytu na terytorium RP.
Nie bardzo potrafię zmieścić w głowie na czym ma polegać wystąpienie przeciwko porządkowi publicznemu przez takiego jak opisany posiadacz broni palnej, który jednocześnie posiada pozwolenie na broń. Na podstawie obowiązującego prawa, a konkretnie ustawy o broni i amunicji da się uczynić stwierdzenie, że osoba posiadająca pozwolenie na broń nie stanowi zagrożenia dla siebie, porządku i bezpieczeństwa publicznego. Przede wszystkim trzeba odwołać się do art. 10 ust. 1 ustawy o broni i amunicji oraz do art. 18 ust. 4 tej ustawy. Przywołane przepisy mówią o tym, że pozwolenie na broń wydaje się wyłącznie osobie, która nie stanowi zagrożenia dla siebie, porządku i bezpieczeństwa publicznego, a gdyby ten stan faktyczny uległ zmianie organ policji może cofnąć pozwolenie na broń. Do momentu stwierdzenia w postępowaniu administracyjnym owego zagrożenia, fakt posiadania pozwolenia stanowi domniemanie iż jego posiadacz zagrożenia nie stanowi. W tej sprawie świadczą o tym także inne okoliczności. O jakim zagrożeniu mowa, skoro pan lekarz posiadał nielegalnie broń od 30 lat, a za jego sprawą nie zostało popełnione żadne przestępstwo, spokojny człowiek, można powiedzieć szanowany w społeczności.
Gdyby nie fakt, że w decyzji o pozwoleniu na broń określa się ilość egzemplarzy broni (art. 12 ustawy), to jedynym zaniedbaniem posiadacza broni, byłoby to, że posiadana przez niego broń jest niezarejestrowana. Na tym polegałoby jedyne uchybienie prawu.
Tu moim zdaniem tkwi wada obecnego systemu prawa. Otóż, przez fakt posiadania nazwijmy to “nadliczbowych ilości broni”, posiadacz pozwolenia na broń nie wywołał żadnego zagrożenia. Porządek publiczny, którego ma strzec art. 263 kodeksu karnego dotyczy osoby, nie rzeczy. Osoba zaś, z uwagi na posiadanie pozwolenia na broń korzysta z domniemania niestanowienia zagrożenia dla siebie, porządku i bezpieczeństwa publicznego.
Niech nikt nie myśli, że usprawiedliwiam naruszenia prawa. O nie! Prawo jednak ma odpowiadać potrzebom społecznym, a nie produkować przestępców, tam gdzie nie ma takiej potrzeby. Przecież to nie jest pierwsza tego typu sprawa, którą opisuję, gdzie z praworządnego obywatela czyni się przestępcę, tylko z tego powodu, że w istocie nie miał możliwości zarejestrowania posiadanej broni, która stanowiła wartość historyczną.
Polskie regulacje są tak skrajnie idiotyczne, że normalnym ludziom ciężko pojąć, że tak może być. Przykład skrajnej głupoty, niesprawiedliwości, nie wiem do końca jak to nazwać: posiadacz karabinka bocznego zapłonu kal. 22 lr (tzw. kbks), który został sprzedany, a w jego miejsce praworządny Polak kupił sobie inny karabinek np. kal. 7,62 (np. AKMs) – stanie się przestępcą, gdy okaże się, iż zawieruszył mu się w szafie 1 (słownie: jeden) nabój do broni kal. .22 lr. Czy to jest normalne? Nie! To jakiś skrajny bolszewicki idiotyzm, który jest skrzętnie utrzymywany, aby robić z Polaków przestępców gdzie tylko się da.
Rozwiązanie. Tzw. władzy zależy podobno na tym, aby objąć kontrolą państwa posiadanie broni. Dlaczego zatem działania nie są podejmowanie racjonalne i nikt nie rozważa rozwiązań praktycznych. Moim zdaniem warto rozważyć zmianę prawa, tj. wykreślić z art. 12 ustawy o broni i amunicji liczbę egzemplarzy broni i umożliwić rejestrację broni nie tylko na podstawie dowodu jej zakupu. Co by się stało gdyby ktoś taki krok uczynił? Czy wzrosłoby zagrożenie publiczne? Zapewniam, że nie. Efekt byłby dokładnie odwrotny, bo tacy zbieracze jak ten opisany w powyższej sprawie, zarejestrowali by broń.