Projekt nowelizacji KK w zakresie obrony koniecznej już wkrótce będzie prawem, ale nie myślcie, że to prawo będzie jak w Ameryce

Wielu Polaków czeka na zmiany kodeksu karnego w zakresie zmian przepisu o obronie koniecznej. Pracom na tym projektem przyglądam się uważnie od momentu gdy taki projekt pojawił jako inicjatywa rządowa. W Sejmie w trakcie pierwszego czytania opozycjoniści na wszelki wypadek byli przeciw, ale nikt nie domagał się odrzucenia projektu. W konsekwencji projekt trafił do prac w komisji.

Pracami nad projektem zmiany kodeksu karnego zajęła się Komisja Nadzwyczajna do spraw zmian w kodyfikacjach. W dniu 22 listopada 2017 roku odbyło się posiedzenie komisji poświęcone tej nowelizacji. Projekt, jego założenia i celu przedstawił wiceminister sprawiedliwości Marcin Warchoł, ze szczegółami można zapoznać się w zapisie stenograficznym z posiedzenia komisji. Dyskusja na komisji sprowadzała się w istocie o to co oznacza teren ogrodzony i teren sąsiadujący, sprawy nieistotne.

Istotne praktycznie były dwie sprawy.

Pierwsza doniosła praktycznie sprawa. W trakcie dyskusji zwrócono uwagę na coś co warto w przypadku tego przepisu pamiętać, bo nie jest to zapisane, ale wynika z systematyki przepisu. Mianowicie bardzo istotne jest to, że w przepisie chodzi o lokal mieszkalny. Zwrócił uwagę na to zastępca dyrektora Prokuratury Krajowej pan Tomasz Szafrański:

Istotnie, w tym przepisie nie jest dokładnie określone, czy chodzi o lokal mieszkalny, czy użytkowy, czy też rozrywkowy. Jednak wynika to z systematyki tego przepisu, z jego istoty. Ten przepis nie ma chronić jakiejś przestrzeni tylko dlatego, że ustawodawca tak uznał. Równie dobrze moglibyśmy zapisać, że chodzi o cyrk. Jednak, kto wdziera się do cyrku? Nie o to chodzi. Chodzi o ochronę tej przestrzeni, która jest specyficzna, ponieważ stanowi azyl, gdzie każdy chce się czuć bezpiecznie. Dlatego wymieniamy w przepisie dom, mieszkanie, teren przylegający do domu, a więc miejsca które stanowią sferę prywatności. W taki sposób powinno być także odczytywane pojęcie lokalu. Jednak być może to pytanie uzasadnia pogląd, że powinniśmy dopisać, że chodzi o lokal mieszalny, aby nie było żadnych wątpliwości. Sądzę, że także bez dopisywania wykładnia przepisu pójdzie w tym kierunku, że z jednej strony nie chodzi o miejsca, w którym się zamieszkuje, a z drugiej strony nie chodzi o jakiś lokal użytkowy. Byłoby to trudne do pogodzenia z punktu widzenia aksjologii. Jeżeli miałby ten zapis budzić choćby niewielką wątpliwość, to poddaję pod rozwagę pań i panów posłów zaproponowanie takiej zmiany. Także pan minister jest władny zdecydować, czy taka poprawka nie powinna być zgłoszona.

Potwierdził to stały doradca Komisji Jarosław Świeczkowski:

Rzeczywiście, powinno zostać doprecyzowane, że chodzi o lokal mieszkalny. Podobnie powinno zostać doprecyzowane w przepisie, że mowa jest w nim o bezpośrednio przylegającym ogrodzonym terenie. Można też wziąć pod uwagę pośrednie przyleganie terenu. Hipotetycznie taka sytuacja też może mieć miejsce, że chodzi o teren sąsiedniej nieruchomości. Gdybyśmy zapisali, że przepisy dotyczą terenu, na którym posadowiony jest dom, to nie byłoby w tej sytuacji wątpliwości. Natomiast przyleganie terenu może oznaczać, że na jednej nieruchomości posadowiony jest dom, a obok znajduje się działka budowlana tego samego właściciela.

Sprawdzę przesądził pan wiceminister Warchoł wskazując:

Bałbym się jednak dokonywać wprowadzenia tutaj jakichkolwiek poprawek i zmian, ponieważ wtedy pojawi się pytanie o relacje do art. 193 k.k., który jest jednoznacznie interpretowany i w orzecznictwie mamy to dosyć jasno wyłożone. Uważam, że lepsze jest wrogiem dobrego. Jeżeli wprowadzimy sformułowania „lokal mieszkalny” i „teren bezpośrednio przylegający”, to znowu pojawią się wątpliwości. Tymczasem sądy mają już jasną linię orzeczniczą wypracowaną na gruncie art. 193 k.k. Tego chciałbym się trzymać. Mam przed sobą jedno z takich orzeczeń, w którym Sąd Rejonowy w Gdańsku zauważył w wyroku z 17 listopada 2015 r., że pojęcie czy to domu, czy mieszkania, czy lokalu, powinno być utożsamiane z przedmiotem ochrony, a takim przedmiotem jest mir domowy, czyli prawo do niezakłóconego korzystania z domu, mieszkania, lokalu bądź ogrodzonego terenu, które nie może być rozpatrywane jedynie na płaszczyźnie praw majątkowych.

Mieszkaniem lub innym miejscem chronionym przez art. 193 k.k., np. lokalem, jest miejsce, do którego zamieszkujący ma wyłączne lub większe uprawnienia niż wdzierający się. Uprawnienie do rozporządzania określonym lokalem może wypływać z różnych tytułów prawnych, m.in. z prawa najmu, użytkowania itd. W ten sposób urzeczywistnia się, jak wskazuje wspomniany sąd rejonowy, ochrona nietykalności mieszkania jako dobra osobistego. Treść tego przepisu gwarantuje lokatorowi niezależną od właściciela ochronę prawno-karną zajmowanego mieszkania. Wykładnia tych przepisów nie zmierza wszakże w kierunku ochrony altanek, garaży poza miastem, nawet ogrodzonych, tylko konkretnie w kierunku ochrony domostwa. Dlatego nie wprowadzałbym pojęcia „lokal mieszkalny” ani pojęcia bezpośredniości w odniesieniu do terenu. Każde kolejne znamię w tym przepisie będzie niebezpieczne w kontekście art. 193 k.k.

Druga doniosła praktycznie sprawa. Jeszcze jedno ważne spostrzeżenie z prac komisji. Może nawet najważniejsze. Pamiętajcie o tym, że w Polsce prawo nie jest takie jak w Ameryce i w krótkim czasie takim nie będzie. Prokurator nie jest dobrym szeryfem, który przyjedzie i zobaczy, że byliście na swojej posesji, gdy to stwierdzi poleci zapakować leżącego trupa i na tym zakończy się sprawa. Prokurator, policjant robi wyniki i gdy jedzie do zdarzenia gdzie jest trup albo ranny jedzie do zabójstwa albo do usiłowania zabójstwa. Musi mieć winnego bo jak jest czyn to musi być wynik, inaczej statystyka będzie źle wyglądała, a dla policji i prokuratury statystyka jest najważniejsza w sztuce stosowania prawa. W związku z tym zapamiętajcie dokładnie słowa zastępcy dyrektora Prokuratury Krajowej pan Tomasza Szafrańskiego:

Panie pośle, ten kontratyp nie służy do tego, żeby kogokolwiek zabijać. Jest to bezsporne.

Zmiana ustawy przygotowana przez Ministerstwo Sprawiedliwości polega na tym, żeby pan minimalizował szkodę, ale nie musiał się nad tym zastanawiać i mógł energicznie odeprzeć atak i nie został za to ukarany przez państwo. Naturalnie energiczne odpieranie ataku nie oznacza sięgania po najdalej idące środki. Omawiana sytuacja będzie też uzasadniała zastosowanie nowego przepisu i sądzę, że będzie to sprawiedliwe w państwa ocenie.

Ta odpowiedź padła na skutek pytania posła z klubu poselskiego Kukiz’15 Jacka Wilka, które miało takie brzmienie:

Są jednak dwa problemy. Po pierwsze, mogę nie wiedzieć, czy napastnik już wkroczył na mój teren, czy też nie, bo nie ma ogrodzenia, choć teren bezpośrednio przylega do domu. Po drugie, czy jeżeli ja zabiję wdzierającego się w takiej sytuacji, to będę mógł skorzystać z tego kontratypu, czy nie? Nie odpowiedział mi pan minister na to pytanie. Proszę zauważyć, że napastnik jest teoretycznie na działce sąsiada, która przylega bezpośrednio do mojego domu.

Moim zdaniem warto w praktyce o tych uwagach pamiętać, gdyby komu przyszło bronić się przed napadem złych ludzi. Ten projekt jest krokiem w dobrym kierunku, ale jak widzicie nie jest doskonały i nic z tym uczynić nie możemy. Pamiętajcie, że póki nie ukształtuje się dobra praktyka słowa pana wiceministra Patryka Jakiego: “przepis będzie mówił jednoznacznie, że jeżeli jakiś przestępca przekroczy granice naszego domu (…) to mamy prawo użyć broni”, mogą okazać się przesadzone. Znając prokuraturę i policję, szczerze się tego obawiam.

Projekt został przez komisję przejęty jednogłośnie i wkrótce trafi do drugiego czytania, a od tego momentu już naprawdę blisko do publikacji w Dzienniku Ustaw.