Komunistyczne Chiny to państwo gdzie morduje się obywateli – na placu Tiananmen w czerwcu 1989 roku zginęło 10 tys. ludzi
- Autor: Andrzej Turczyn
- 24 grudnia 2017
- komentarzy 7
Z odtajnionego niedawno dokumentu brytyjskiej dyplomacji wynika, że co najmniej 10 tys. osób straciło życie w masakrze na pekińskim placu Tiananmen w czerwcu 1989 roku; dotąd jako liczbę śmiertelnych ofiar podawano od 200 do 2,7 tys. – informuje agencja EFE.
Opublikowany w sobotę na hongkońskiej stronie internetowej HK01 dokument zawiera nieznane dotychczas szczegóły dotyczące tego dramatycznego wydarzenia systematycznie wyciszanego przez władze Chin.
Jest to odtajniony w październiku tego roku przez Archiwum Narodowe w Londynie tekst depeszy wysłanej 5 czerwca 1989 roku (nazajutrz po masakrze) przez ówczesnego ambasadora Wielkiej Brytanii w Pekinie, Alana Donalda, do brytyjskiego ministerstwa spraw zagranicznych.
“Minimalna liczba cywilów, którzy stracili życie, to 10 tys.” – raportował Donald w depeszy dyplomatycznej, w której opisał nieznane dotąd miejsca starć między wojskiem a cywilami, jak dzielnica Shilipu na wschodnich przedmieściach chińskiej stolicy.
Według tego dokumentu, źródłem wszystkich tych danych jest “członek Rady Państwa”, którego określa jako “przyjaciela” i “zaufane źródło zdolne do oddzielania faktów od spekulacji i pogłosek”.
Licząca trzy strony depesza podaje, że to 27. armia chińskich sił zbrojnych, stacjonująca zazwyczaj w centralnej chińskiej prowincji Shaanxi, jest odpowiedzialna za “okrucieństwa”, jakich dopuszczono się w Pekinie i dodaje, że 60 proc. rekrutów w tej formacji, to “analfabeci” i “prostacy”. 27. armią dowodził Yang Żenhua, który – według cytowanej depeszy – był kuzynem ówczesnego prezydenta Chin Yang Shangkuna.
“Do najwcześniejszych ataków doszło w Mucidi i Shilipu (miejscowościach na przedpolu stolicy) i po pierwszych wystąpieniach tłumu zostały one opanowane przez oddziały 27. armii, która otrzymała rozkaz strzelania do tłumu (tj. cywilów i żołnierzy z innych jednostek) zanim wjechała w nich swymi pojazdami pancernymi” – czytamy w dokumencie.
Jego autor dodaje, że jeden z kierowców pojazdów uczestniczących w tej masakrze – który ucierpiał wskutek wypadku, do jakiego doszło podczas tych krwawych wydarzeń – “przeżył wstrząs i domaga się teraz, aby go rozstrzelano za okrucieństwa, jakich się dopuścił”.
Jeśli chodzi o sam Plac Tiananmen, główną scenę trwających półtora miesiąca protestów, stłumionych przez wojsko 3 i 4 czerwca 1989 roku, to dokument przekazuje, że obecnym tam demonstrantom teoretycznie dano godzinę na opuszczenie tego miejsca, jednak “pojazdy pancerne zaatakowały już po pięciu minutach”.
Informacje o tym poprowadzonym na oślep ataku, podczas którego, jak twierdzą świadkowie, pojazdy pancerne rozjeżdżały również żołnierzy, wydają się przeczyć wcześniejszym świadectwom, że na placu Tiananmen nie było zbyt wielu incydentów z użyciem przemocy i że dochodziło do nich głównie na przedpolach miasta.
Depesza obfituje w dramatyczne szczegóły, jak na przykład, że żołnierze dobijali rannych towarzyszy; że czterej ranni studenci błagali o darowanie im życia, ale zostali zaatakowani bagnetami i że jedna z kobiet została zamordowana na oczach swej trzyletniej córeczki.
W relacji, opisującej nieznane dotąd fakty dotyczące starć między różnymi oddziałami armii chińskiej, wysłanymi do tłumienia protestów, mowa jest także o atakach na ambulanse sanitarne, w tym wojskowe, których załogi próbowały pomagać rannym.
“Niektórzy uważają – pisze autor zrelacjonowanej depeszy – że inne formacje atakowały 27. Armię, ale nie miały amunicji”.
Autor pisze również, że jak utrzymywały niektóre źródła, istniało niebezpieczeństwo wojny domowej między różnymi, występującymi przeciwko sobie siłami reżimowymi i wojskowymi. (PAP)
Gdy w 1989 roku i później wiele krajów próbowało wybić się na wolność spod komunistycznego zniewolenia, taką próbę podjęli i Chińczycy. Niestety Komunistyczna Partia Chin, ta sama która rządzi dzisiaj w Chinach, urządziła Chińczykom orzeźwiający prysznic z chińskiej krwi. Niewyobrażalne mordy na własnym narodzie – ale czego spodziewać się po wyznawcach MAO, którzy zamordował ze 60 milionów Chińczyków?
Czy ktoś sobie potrafi wyobrazić zamordowanie w ciągu kilku dni 10 000 własnych obywateli, a później utrzymywanie tego w kłamstwie, wszystko to tylko z tego powodu, że chcieli wolności?! Zamordowano ich za inne myślenie, za słowa, za marzenia o wolności! Wyjątkowe skurwysyństwo, tak zwyczajne dla komunistów. Takie działanie to znamienna cecha państw bandyckich i z tego powodu uznaję komunistyczne Chiny za państwo bandyckie. Bandyckie, bo to tylko zwyrodniały bandyta morduje własnych obywateli, którzy chcą wolności i myślą odmiennie.
Może mam jakieś szczególnie wyczulone sumienie na krzywdę innych. Myślę jednak, że tak powinno być. Z tego właśnie powodu z obrzydzeniem myślę o ludziach, którzy stręczą Polakom Chiny jako gospodarczego partnera strategicznego. Ci ludzie nie bardzo potrafią zestawiać ze sobą proste fakty – niedawne mordowanie własnych poddanych i przyszłe traktowanie nas… W Polsce mamy ostatnio szczególny wysyp przeróżnych “patriotów” i “wolnorynkowców”, którzy chcą zrobić z Chin strategicznego partnera dla Polski. Oczywiście nie usłyszycie z ich ust słowa, że Chiny są komunistyczne, będą raczej przekonywać, że tam więcej wolności gospodarczej niż w gdzie indziej.
Moim zdaniem dzisiaj największym i najniebezpieczniejszym zarazem zwolennikiem wpędzenia nas w orbitę wpływów tego zbrodniczego państwa jest sam towarzysz premier. Największy i najniebezpieczniejszy, bo ma władzę, a przez to tuby propagandowe i wiernych instytucjonalnych wyznawców, którzy nie posługują się rozumem. Kto ciekawy jak bardzo stręczy nam towarzysz premier partnerstwo z komunistami z Chin, niech poszuka na blogu. Jest całkiem sporo wpisów w tej sprawie.
Jeszcze jedna rzecz, której nie może zabraknąć na tym blogu. Gdy czytacie o tym co komuniści zrobili z ludźmi na placu Tiananmen czy dziwi was, że w Chinach jest całkowity zakaz posiadania broni? Odpowiedź jest zupełnie oczywista, po to aby bezpiecznie można było mordować obywateli, gdyby wpadli na pomysł mieć inne zdanie niż komunistyczna władza. Na tej postawie wnioskuję o rzeczywistych powodach zakazów posiadania broni w innych totalitarnych państwach… Można też pomyśleć, że zakaz posiadania broni przez obywateli jest jednym z elementów statuujących totalitarny system państwa.
Masakra na placu Tiananmen była niespełna 30 lat temu od tego czasu władza komunistycznych sekretarzy się pogłębiła, a dzisiaj mówi się, że towarzysz prezydent Xi Xi Jinping jest tak potężny jak MAO. No cóż, pozostaje mi jedynie ostrzegać, co niniejszym czynię.