Strzelby i działa to jego praca, o słynnym rusznikarzu Pogórza Czesławie Kanafka

gazetacodzienna.pl: Od zawsze interesowała go historia, a zwłaszcza to, co stare i strzelające. Pasja, którą rozwija od wczesnej młodości stała się dla niego pracą. Wyuczony zawód ślusarza znacznie ułatwia mu budowanie replik dawnej broni. Armaty Czesława Kanafka, najsłynniejszego rusznikarza z Pogórza są ozdobą każdej większej brackiej uroczystości.

Metodą prób i błędów Czesław Kanafek zdobył umiejętności, które pozwoliły mu budować armaty. Przygotowanie broni wymaga nie tylko zręczności manualnych, trzeba także zagłębić się w tajniki dawnego rzemiosła i znajomości stolarki, kowalstwa, czy działolejstwa. – Od zawsze interesowało mnie to, co strzela. Przeczytałem mnóstwo książek historycznych, zapoznałem się z każdą techniką wykonywania armat. Dawniej, by człowiek mógł coś takiego zrobić musiał najpierw wytworzyć sobie odpowiednie narzędzia. Dziś jest znacznie prościej – komentuje Kanafek.

Zainteresowania Czesława Kanafka objęły także dawną broń czarnoprochową. Sięgając do tradycji wyrobu wykonuje „cieszynki”. – Strzelby te były robione tylko na zamówienie w XVII wieku przynajmniej przez dwa lata. Ja nad swoją także pracowałem dwie zimy. Praca przy tej broni wymaga nie lada precyzji i kunsztu rusznikarskiego – opowiada.

Cieszynka Kanafka wykonana z drewna orzechowego, implikowana srebrem i kością oraz bogato zdobionymi motywami myśliwskimi nadaje się do użytku. – Ta broń to taka moja dodatkowa pasja, produkcja uboczna, którą robię dla odstresowania. W tej materii niezmiennym mistrzem pozostaje Jerzy Wałga, rusznikarz specjalizujący się w cieszynkach. Ja buduję historyczne armaty, a Jurka tylko naśladuję – komentuje.

Miłość do dawnej broni zaowocowała kilkanaście lat temu, kiedy pochodzący ze Skoczowa wykładowca łódzkiej filmówki podczas jednej z imprez sylwestrowych dostrzegł Kanafka i zaproponował współpracę. Pierwsze spotkanie jego armat z filmem nastąpiło w 1998 roku. Czesław Kanafek zbudował broń na potrzeby “Ogniem i mieczem” Jerzego Hoffmana. Dwa miesiące na planie pozwoliły nawiązać artyście nowe kontakty, asystować podczas wystrzału, a przede wszystkim przeżyć nową przygodę. – Pamiętam, że ekipa filmowa uznała nas za bardzo pracowitych ludzi, byli ogromnie zadowoleni z naszej współpracy. Podczas kilkudniowych zdjęć, w których wojska walczyły o Czerń Zaporowską statyści dostali takiego animuszu bitewnego, że trudno było ich powstrzymać, by przestali grać – wspomina rusznikarz. – To są takie śmieszne sytuacje, które na zawsze pozostaną w pamięci człowieka – dodaje.

Równocześnie z filmem Hoffmana kręcony był “Pan Tadeusz” Andrzeja Wajdy, w którym armaty Czesława Kanafka także odegrały swoją rolę. – Tam wystawiłem siedem luf z czasów napoleońskich. Niestety nie mogłem wziąć udziału w planie zdjęciowym, bo to zazębiało się z “Ogniem i mieczem” oraz z kręconą na Jasnej Górze reklamą wody, w której także brała udział moja armata – opowiada.

Jasnogórska armata to duma rusznikarza. Dzieło zapisało się w polskiej księdze rekordów. Armata została wykonana 12 lat temu, waży ponad tonę, a koła mają 1,5m wysokości. Budowa tego rodzaju broni zajmuje około pół roku, wymaga dużej precyzji i czasu.

Czesław Kanafek pracę łączy z członkostwem w Cieszyńskim Bractwie Kurkowym. Jego marzeniem jest, by armaty, które przygotowuje z bractwem mogły być wykorzystane podczas kolejnego filmu. Tym razem miałaby to być “Odsiecz Wiedeńska”. – Niestety, póki co nie ma pieniędzy na tę produkcję. Może w przyszłości się uda. Wspaniale byłoby przenieść się znowu w dawne czasy. Odtworzyć kolejną bitwę. Wtedy człowiek czuje się naturalnie, jakby żył w danej epoce – mówi Czesław Kanafek.

Armaty rusznikarza wykorzystywane są podczas licznych imprez kulturalnych, festiwali, czy zlotach bractw kurkowych. Część z nich stoi w Niemczech. Jego dzieła można oglądać także na Polach Racławickich, Jasnej Górze, czy w Akademii Marynarki Wojennej w Gdyni.

autor tekstu Barbara Śliż (źródło gazetacodzienna.pl)


 

Przy okazji poprzedniego materiału o strzelbach cieszynkach okazało się, że jest jeszcze jeden rusznikarz, który dba o tą tradycję. Znalazłem artykuł z 2011 roku, uzyskałem zgodę na publikację i prezentuję. Dbamy o polską tradycję wszystkimi siłami.